Papież o podróży do Iraku, problemach świata i Kościoła

O swej wizycie u ajatollaha al-Sistaniego, uczuciach, których doświadczał patrząc na zniszczone kościoły w Mosulu, a także ze wzruszeniem słuchając słów matki, która dała świadectwo o przebaczeniu zabójcom swego syna, planach kolejnych podróży apostolskich mówił Ojciec Święty podczas konferencji prasowej 8 marca, na pokładzie samolotu lecącego z Bagdadu do Rzymu

Aaron Patrick Harlan („The Washington Post”):

Dziękuję Ci, Ojcze Święty! Ta podróż miała oczywiście niezwykłe znaczenie dla ludzi, którzy mogli się z Tobą spotkać, ale była to okazja do wydarzeń, które stworzyły warunki do rozprzestrzenienia się wirusa, szczególnie wśród osób niezaszczepionych, stłoczonych razem i śpiewających. Czy myśląc o tej podróży i o tym, co się z nią wiąże, nie obawiałeś się również, że ludzie, którzy przyjadą, aby Ciebie zobaczyć, mogą zachorować, a nawet umrzeć? Czy możesz nam wyjaśnić swoje przemyślenia i przewidywania?

Papież Franciszek:

Jak mówiłem ostatnio, podróże „przygotowują się” z upływem czasu w moim sumieniu i to jest jedna z tych rzeczy, które najbardziej pobudzają mnie do działania.... Dużo myślałem, dużo się modliłem o to i w końcu podjąłem decyzję, wolną, która pochodziła z wewnątrz. I powiedziałem: „Ten, który daje mi decydować, niech się zajmie ludem”. I tak podjąłem decyzję, tak po prostu, ale po modlitwie i po uświadomieniu sobie ryzyka. Po tym wszystkim.

Matteo Bruni:

Dziękuję. Kolejne pytanie pochodzi od Philippine de Saint Pierre, z francuskiej telewizji katolickiej KTO.

Philippine de Saint Pierre (KTO):

Wasza Świątobliwość, widzieliśmy odwagę, dynamizm irackich chrześcijan, widzieliśmy również wyzwania, którym muszą stawić czoła, zagrożenie przemocą ze strony islamistów, exodus i dawanie świadectwa wiary w swoim środowisku. Takie są wyzwania dla chrześcijan w całym regionie. Mówiliśmy o Libanie, ale także o Syrii, Ziemi Świętej.... Dziesięć lat temu odbył się Synod dla Bliskiego Wschodu, ale jego rozwój został przerwany przez atak na katedrę w Bagdadzie. Czy Wasza Świątobliwość myśli o dokonaniu czegoś dla całego Bliskiego Wschodu, jakiś synod regionalny czy inną inicjatywę?

Papież Franciszek:

Nie myślę o synodzie. Inicjatywy tak, jestem otwarty na wiele, ale synod nie przyszedł mi na myśl. Zasiała pani pierwsze ziarno, zobaczmy, zobaczmy, co się stanie.

Życie chrześcijan w Iraku jest niespokojne, ale nie tylko życie chrześcijan... Dopiero co mówiłem o jezydach..., i innych religiach, które nie poddały się władzy Państwa Islamskiego. I to, nie wiem dlaczego, ale to dawało im bardzo dużą siłę. Istnieje problem, o którym pani wspomniała, dotyczący migracji. Wczoraj, kiedy wracaliśmy samochodem z Karakosz do Irbilu, [było] bardzo dużo ludzi, młodych ludzi, wiek jest bardzo niski. Wielu młodych ludzi. I ktoś mi zadał pytanie: ale jaka jest przyszłość dla tych młodych ludzi? Gdzie się udadzą? Wielu z nich będzie musiało opuścić kraj. Przed wyruszeniem w podróż, w piątek, przyszło mnie pozdrowić dwunastu uchodźców irackich: jeden miał protezę nogi, ponieważ uciekł z ciężarówki i miał wypadek.... Uciekło wielu, wielu. Migracja to podwójne prawo: prawo do pozostania na miejscu i prawo do wyjazdu. Ci ludzie nie mają żadnego z nich, bo nie mogą nie migrować, nie wiedzą jak to uczynić. I nie mogą migrować, ponieważ świat jeszcze nie uświadomił sobie, że migracja jest prawem człowieka.

Pewien włoski socjolog powiedział mi, mówiąc o demograficznej zimie we Włoszech: „W ciągu czterdziestu lat będziemy musieli «importować» obcokrajowców, aby pracowali i płacili podatki na nasze emerytury”. Wy, Francuzi, byliście mądrzejsi, poszliście dziesięć lat do przodu z prawem wspierającym rodzinę, wasz poziom rozwoju jest bardzo wysoki. Ale doświadczacie też migracji jako inwazji. Wczoraj chciałem - bo prosił - przyjąć po Mszy św. ojca Alana Kurdiego, tego dziecka.... To jest symbol, Alan Kurdi jest symbolem, dlatego przekazałem rzeźbę do FAO. Jest symbolem sięgającym znacznie dalej niż zwykła śmierć dziecka na emigracji, to symbol umierających cywilizacji, które nie mogą przetrwać, symbol człowieczeństwa. Potrzebujemy szybkiego podjęcia środków, aby ludzie mieli zapewnioną pracę na miejscu i nie musieli migrować, ale także zapewnienia prawa do migracji. Prawdą jest, że każdy kraj powinien dobrze przeanalizować zdolność do przyjmowania, ponieważ nie wystarczy jedynie przyjąć, a potem pozostawić na plaży, oprócz tego ważne jest towarzyszenie, zapewnienie rozwoju oraz integracja. Integracja migranta jest oczywistym wymogiem. Pozwólcie mi na dwie anegdoty: w belgijskim Zaventem terrorystami byli Belgowie, urodzeni w Belgii, ale żyjący w getcie islamscy emigranci, niezintegrowani. Inny przykład, kiedy pojechałem do Szwecji, była tam minister, która reprezentowała władze na uroczystości pożegnalnej: była bardzo młoda i miała szczególną fizjonomię, nietypową dla Szwedów. Była córką migrantki i Szweda: tak zintegrowaną, że została ministrem! Przyjrzyjmy się tym dwóm rzeczom, one dadzą nam dużo do myślenia. Integracja. Z migracjami wiążą się poważne dramaty regionalne. Chciałbym również podziękować hojnym krajom, które przyjmują migrantów: Libanowi, gdzie wydaje mi się, że przebywa dwa miliony Syryjczyków [półtora miliona Syryjczyków i czterysta tysięcy Palestyńczyków]; oraz Jordanii, nad którą niestety nie będziemy przelatywać, a król chciał nam okazać szacunek wysyłając samoloty, aby nam towarzyszyły w granicach tego kraju. Jordania jest nadzwyczaj hojna - ponad półtora miliona migrantów. I tak wiele innych krajów, chociaż wspomniałem jedynie o dwóch. Dziękuję tym hojnym krajom! Bardzo dziękuję.

Matteo Bruni:

Dziękuję Waszej Świątobliwości. Następne pytanie zadaje w języku włoskim dziennikarka Stefania Falasca z „Avvenire”.

Stefania Falasca („Avvenire”):

Ojcze Święty, w ciągu trzech dni, w tym kraju, który ma znaczenie kluczowe na Bliskim Wschodzie, dokonał tego, o czym możni tego świata dyskutują od trzydziestu lat. Wyjaśniłeś już ciekawą genezę swoich podróży, jak dochodzi do ich wyboru. Ale teraz w tym kontekście, myśląc także o Bliskim Wschodzie, czy możesz wziąć pod uwagę także podróż do Syrii? Jakie mogą być cele od teraz przez rok w innych miejscach, gdzie proszono o Twoją obecność?

Papież Franciszek:

Na Bliskim Wschodzie jedyną hipotezą, a zarazem obietnicą, jest Liban. Nie myślałem o podróży do Syrii, nie myślałem o tym, bo nie przyszło do mnie natchnienie. Ale jestem bardzo blisko tej udręczonej i umiłowanej Syrii, jak ją nazywam. Pamiętam, że na początku mojego pontyfikatu było popołudnie modlitwy na placu św. Piotra, była adoracja Najświętszego Sakramentu, odmawiano różaniec... Ale ilu muzułmanów, ilu muzułmanów z dywanami modliło się z nami o pokój w Syrii, o zaprzestanie bombardowań, w tym momencie, kiedy mówiono, że będą ostre bombardowania. Noszę Syrię w swoim sercu. Ale myśl o podróży nie przyszła mi w tej chwili do głowy. Dziękuję.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg