Papież o podróży do Iraku, problemach świata i Kościoła

O swej wizycie u ajatollaha al-Sistaniego, uczuciach, których doświadczał patrząc na zniszczone kościoły w Mosulu, a także ze wzruszeniem słuchając słów matki, która dała świadectwo o przebaczeniu zabójcom swego syna, planach kolejnych podróży apostolskich mówił Ojciec Święty podczas konferencji prasowej 8 marca, na pokładzie samolotu lecącego z Bagdadu do Rzymu

Matteo Bruni:

Trzecie pytanie pochodzi właśnie od pani Evy Marii Fernández Huescar z COPE, której ponownie składamy życzenia urodzinowe.

Eva Maria Fernández Huescar (Cadena COPE 31H):

Ojcze Święty, jak miło jest wznowić konferencje prasowe! To wspaniałe!

W tych dniach Twoja podróż do Iraku wywołała ogromne reperkusje na całym świecie. Czy sądzisz, że może to być najważniejsza podróż Twego pontyfikatu? Mówi się też, że była najbardziej ryzykowna: czy bałeś się w którymś momencie podróży? A teraz, kiedy wznawiamy podróże i kiedy kończy się ósmy rok Twojego pontyfikatu, czy nadal uważasz, że będzie on krótki? I jeszcze wielkie pytanie, które zawsze się pojawia, Ojcze Święty: czy kiedykolwiek powrócisz do Argentyny? A skoro już o tym mowa, biorąc pod uwagę, że jestem Hiszpanką: czy nadejdzie kiedyś dzień, w którym papież przyjedzie do Hiszpanii? Dziękuję, Ojcze Święty!

Papież Franciszek:

Dziękuję, Eva. Zmusiłem cię do dwukrotnego obchodzenia urodzin, raz z wyprzedzeniem, a za drugim razem z opóźnieniem.

Zaczynam od ostatniego pytania, które jest pytaniem..., rozumiem..., ponieważ jest taka książka mojego przyjaciela, dziennikarza Nelsona Castro, lekarza: napisał książkę o chorobach prezydentów i kiedyś powiedziałem mu, [kiedy byłem] już w Rzymie: musisz napisać książkę o chorobach papieży, bo ludzi interesują choroby papieży, przynajmniej niektórych z ostatnich. Zaczął to robić, udzieliłem mu wywiadu, książka się ukazała. Mówią mi, że jest dobra, ale jej nie widziałem. Zadał mi pytanie: „Jeśli zrezygnujesz - jeśli umrę lub zrezygnuję - jeśli zrezygnujesz, czy wrócisz do Argentyny, czy zostaniesz tutaj?”. Odpowiedziałem: „Nie wrócę do Argentyny, ale pozostanę tutaj, w mojej diecezji”. Ale jeśli chodzi o tę hipotezę - która łączy się z pytaniem, kiedy pojadę do Argentyny lub dlaczego nie jadę - zawsze odpowiadam trochę ironicznie: czy nie wystarczy, że byłem 76 lat w Argentynie?

Nie wiem, dlaczego o tym się nie mówi, ale podróż do Argentyny, Chile i Urugwaju planowana była przecież na listopad 2017. Zaczęto nad nią prace. Jednak w tym czasie w Chile trwała kampania wyborcza, w tamtym czasie w grudniu został wybrany następca Michelle Bachelet, a ja musiałbym pojechać zanim zmienił się rząd i stąd podróż nie doszła do skutku. Ale pojechać w styczniu do Chile, a następnie w styczniu do Argentyny i Urugwaju nie było możliwe, ponieważ styczeń jest jak nasz sierpień, lipiec-sierpień, w tych dwóch krajach. Po namyśle padła propozycja, że warto pojechać jeszcze do Peru, ponieważ nie znalazło się ono na trasie poprzedniej pielgrzymki do Ekwadoru, Boliwii i Paragwaju. Stąd podróż do Chile i Peru z 2018 r. Chcę zaznaczyć, że nie ma we mnie żadnej „ojczyznofobii”. Jeśli tylko będzie okazja, odwiedzę Argentynę, Urugwaj i południową część Brazylii, która jest bardzo dużą mieszanką kulturową.

Ponadto w kwestii podróży: aby podjąć decyzję o podróży, słucham; jest wiele zaproszeń. Słucham rad doradców, a także ludzi. Czasem ktoś przychodzi i mówię: jak myślisz, czy mam udać się w to miejsce? Wysłuchanie innych pomaga mi później podejmować decyzje. Słucham doradców i pod koniec modlę się, modlę się, dużo rozmyślam, podczas niektórych podróży sporo rozmyślałem. I wtedy przychodzi decyzja z wewnątrz: podejmijmy to wyzwanie! Niemal spontaniczny, ale jak dojrzały owoc. To długi proces. Jedne są trudniejsze, inne łatwiejsze.

Decyzja o tym wyjeździe zapadła już wcześniej: pierwsze zaproszenie od poprzedniej pani ambasador, pediatry, która była ambasadorem Iraku: była doskonała, nalegała. Potem przyszła ambasador we Włoszech, która jest kobietą walki. Następnie pojawił się nowy ambasador w Watykanie, który walczył. Wcześniej przybył prezydent. To wszystko pozostało w moim wnętrzu. Ale jest jedna rzecz, o której chciałbym wspomnieć wcześniej: jeden z Was podarował mi hiszpańskie wydanie autobiograficznej książki Nadii Murad „Ostatnia dziewczyna”. Czytałem ją po włosku. Następnie dałem ją do przeczytania Elisabetcie Piqué. Czytałaś to? Mniej więcej... Jest to historia jezydów. A Nadia Murad opowiada tam tę przerażającą, przerażającą rzecz... Warto ją przeczytać. W niektórych miejscach, ponieważ jest to autobiografia, może wydawać się nieco ciężka, ale dla mnie to jest właśnie powód mojej decyzji. Ta książka działała wewnątrz, wewnątrz.... I także, kiedy słuchałam Nadii, która przyjechała tu [do Watykanu – KAI], żeby mi o tym opowiedzieć... Straszne! Potem, wraz z książką, wszystko to razem sprawiło, że podjęłam decyzję, myśląc o nich wszystkich, o wszystkich, tak wielu problemach,... Ale w końcu decyzja nadeszła i ją podjąłem.

I jeszcze - ósmy rok pontyfikatu. Nie wiem, czy podróże zwolnią, czy nie, wyznaję tylko, że podczas tej podróży zmęczyłem się znacznie bardziej niż podczas innych. Te 84 lata nie przychodzą same! Mają konsekwencje... Ale zobaczymy. Teraz [we wrześniu] będę musiał udać się na Węgry na Mszę św. kończącą Międzynarodowy Kongres Eucharystyczny. Nie będzie to wizyta w kraju, ale Msza św. Ale Budapeszt znajduje się dwie godziny jazdy od Bratysławy: dlaczego więc nie odwiedzić Słowaków? Nie wiem... I tak to się zaczyna...

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama