O swej wizycie u ajatollaha al-Sistaniego, uczuciach, których doświadczał patrząc na zniszczone kościoły w Mosulu, a także ze wzruszeniem słuchając słów matki, która dała świadectwo o przebaczeniu zabójcom swego syna, planach kolejnych podróży apostolskich mówił Ojciec Święty podczas konferencji prasowej 8 marca, na pokładzie samolotu lecącego z Bagdadu do Rzymu
Matteo Bruni:
Dzień dobry, Wasza Świątobliwość. Dzień dobry wszystkim państwu. Dziękuję za tę niezwykłą podróż, która dotknęła historii tego kraju, wielu miejsc, a także serc wielu Irakijczyków i wielu tych, którzy mogli śledzić te dni, także dzięki pracy kolegów dziennikarzy. Jest tu także ks. prał. Dieudonné Datonou, który pracował nad realizacją tej podróży... "nowy szeryf"! Dziękujemy również jemu za jego pracę, wiedząc, że mógł liczyć na doświadczenie Biura ds. Podróży w Sekretariacie Stanu, a także na doświadczenie wielu elementów struktury Stolicy Apostolskiej uczestniczących w organizacji podróży. A teraz, jeśli Wasza Świątobliwość zechce, słowo powitania, a potem kilka pytań od dziennikarzy, dotyczących minionych dni.
Papież Franciszek:
Przede wszystkim dziękuję za waszą pracę i towarzystwo... i za wasze utrudzenie!
A dzisiaj jest Dzień Kobiet: gratulacje dla kobiet. Dzień Kobiet... Pytamy: dlaczego nie ma święta mężczyzn... Także podczas spotkania z Małżonką Pan Prezydenta [Republiki Iraku] powiedziałem: „Bo my, mężczyźni, zawsze świętujemy!”. Potrzebne jest święto dla kobiet. Małżonka prezydenta dobrze mówiła o kobietach, powiedziała mi dzisiaj piękne rzeczy: ten hart ducha, jaki mają kobiety krzewiąc życie, dzieje, rodzinę... jakże wiele rzeczy.
I gratulacje dla wszystkich pań!
I po trzecie: dziś są urodziny dziennikarki COPE, a nie kiedy indziej! Wszystkiego najlepszego! I musimy to uczcić... Potem zobaczymy, jak... Teraz wy macie głos.
Matteo Bruni:
Pierwsze pytanie, Ojcze Święty, pochodzi właśnie ze świata arabskiego, od Imada Atracha, dziennikarza Sky News Arabia.
Imad Abdul Karim Atrach (Sky News Arabia):
Wasza Świątobliwość, dwa lata temu w Abu Zabi odbyło się spotkanie z Imamem al-Tayyebem z Al-Azharu i podpisanie „Deklaracji o ludzkim braterstwie”. Trzy dni temu spotkał się Wasza Świątobliwość z al-Sistanim: czy można pomyśleć o czymś podobnym z szyickim odłamem islamu? I druga rzecz: Liban, o którym święty Jan Paweł II mówił, że jest czymś więcej niż krajem, że jest przesłaniem. To przesłanie, niestety, ja, jako Libańczyk, mówię państwu, zanika. Czy można myśleć o przyszłej, rychłej wizycie Waszej Świątobliwości w Libanie? Dziękuję.
Papież Franciszek:
Dokument z Abu Zabi z 4 lutego [2019] został przygotowany z Wielkim Imamem w tajemnicy, w ciągu sześciu miesięcy, modląc się, podejmując refleksję, poprawiając tekst. To był - powiem to nieco arogancko, proszę to potraktować jako zarozumiałość - pierwszy krok w tym kierunku, o który mnie pan pyta. Możemy powiedzieć, że to [z al-Sistanim] będzie drugi. I będą jeszcze inne. Droga braterstwa jest ważna. Następnie dwa dokumenty: ten z Abu Zabi pozostawił we mnie niepokój o braterstwo, i została opublikowana [encyklika] „Fratelli tutti”. Oba dokumenty powinny być studiowane, ponieważ zmierzają w tym samym kierunku, dążą... do braterstwa. Ajatollah al-Sistani powiedział coś, co staram się dobrze zapamiętać: ludzie są albo braćmi ze względu na religię, albo równi ze względu na stworzenie. Braterstwo i równość, ale nie możemy zejść poniżej równości. Uważam, że jest to również droga kulturowa. Pomyślmy o nas, chrześcijanach, o wojnie trzydziestoletniej, o nocy świętego Bartłomieja, by podać przykład. Zastanówmy się nad tym, jak wśród nas zmienia się mentalność. Ponieważ nasza wiara pozwala nam odkryć, że to właśnie objawienie Jezusa jest miłością, a miłosierdzie nas do tego [braterstwa] prowadzi. Ale iluż wieków trzeba na jego realizację!
Ważne jest ludzkie braterstwo, to, że jako ludzie wszyscy jesteśmy braćmi i musimy iść naprzód z innymi religiami. Sobór Watykański II uczynił w tym kierunku wielki krok; potem także instytucje, Rada ds. Jedności Chrześcijan i Rada ds. Dialogu Międzyreligijnego: towarzyszy nam dzisiaj kardynał Ayuso. Jesteś człowiekiem, jesteś dzieckiem Bożym, jesteś moim bratem, i tyle. Byłaby to najwspanialsza wskazówka, a niejednokrotnie trzeba podjąć ryzyko, aby uczynić ten krok. Wiecie, iż pojawiają się głosy krytyki: że Papież nie jest odważny, że jest lekkomyślny, że podejmuje kroki przeciwko doktrynie katolickiej, że jest o krok od herezji... Istnieje ryzyko. Ale te decyzje są zawsze podejmowane na modlitwie, w dialogu, z pytaniem o radę, z refleksją. Nie są one kaprysem, a także są zgodne z tym, czego nauczał Sobór. Tyle na temat pańskiego pierwszego pytania.
Po drugie: Liban to przesłanie. Liban cierpi, Liban jest czymś więcej niż równowagą, ma słabość różnorodności, niektóre jeszcze nie są pojednane, ale ma męstwo wielkiego pojednanego ludu, jak twierdza cedrów. Patriarcha Raï prosił mnie, abym podczas tej podróży zatrzymał się w Bejrucie, ale wydawało mi się to trochę za mało. Okruch w obliczu problemu, w obliczu kraju, który cierpi, jakim jest Liban. Napisałem do niego list, obiecałem, że pojadę. Ale Liban w tej chwili jest w kryzysie, ale w kryzysie - nie chcę urazić - w kryzysie życia. Liban jest bardzo szczodry, jeśli chodzi o przyjmowanie uchodźców... To jest druga podróż.
Matteo Bruni:
Dziękuję, Wasza Świątobliwość. Drugie pytanie pochodzi od Johannesa Neudeckera z niemieckiej agencji informacyjnej DPA:
Johannes Claus Neudecker (Niemiecka Agencja Informacyjna DPA):
Dziękuję Ci, Ojcze Święty. Moje pytanie dotyczy również spotkania z al-Sistanim. W jakim stopniu spotkanie z al-Sistanim było również przesłaniem do przywódców religijnych Iranu?
Papież Franciszek:
Myślę, że było to przesłanie uniwersalne. Czułem potrzebę odbycia tej pielgrzymki wiary i pokuty, udania się do tego wielkiego, mądrego człowieka Bożego. Dostrzega się to jedynie, kiedy się słucha. A jeśli chodzi o przesłanie, to jest to przesłanie do wszystkich. Jest on osobą, która ma mądrość, ale też roztropność. Powiedział mi: od dziesięciu lat nie przyjmuję ludzi, którzy chcą mnie odwiedzić z powodów politycznych i kulturalnych. Tylko ze względów religijnych. I on był pełen szacunku podczas spotkania. Czułem się zaszczycony. Podczas powitania nigdy nie wstaje, ale wstał, aby mnie powitać, i to dwa razy. Człowiek bardzo pokorny i mądry. To spotkanie dobrze zrobiło mojej duszy. Jest światłem. A ci mędrcy są wszędzie, ponieważ mądrość Boża została rozprzestrzeniona po całym świecie. To samo dzieje się ze świętymi, którzy nie są tylko tymi na ołtarzach. Są to święci codzienności, ci, których nazywam „z sąsiedztwa”, święci - mężczyźni i kobiety - którzy konsekwentnie żyją swoją wiarą, jakakolwiek by ona nie była, którzy konsekwentnie żyją wartościami ludzkimi, konsekwentnie braterstwem. Uważam, że powinniśmy odkrywać tych ludzi, podkreślać ich, bo jest wiele przykładów, kiedy są skandale, także w Kościele, a jest ich tyle, i to nie pomaga... Ale pokażmy ludzi, którzy szukają drogi braterstwa, świętych z sąsiedztwa, a znajdziemy osoby z naszej rodziny, na pewno: jakiegoś dziadka, jakąś babcię... Na pewno!
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.