Ks. prof. Jerzy Szymik jeden z najlepszych znawców myśli papieża Ratzingera,podkreśla, że najbardziej boli go detronizacja Pana Boga w naszej epoce i w naszym świecie.
– Nigdy w moim życiu nie spotkałem genialniejszego diagnostyka rzeczywistości w jakiej żyjemy. Ratzinger, cokolwiek pisze i mówi, to w tle zawsze jakoś diagnozuje czym jest nasza (po)nowoczesność i co się z nami w niej dzieje. Wielu stara się odpowiedzieć na to pytanie począwszy od polityków poprzez kulturoznawców, filozofów i teologów. Moim zdaniem nikomu się nie udaje odpowiedź tak przenikliwa i dogłębna jak Benedyktowi XVI. Świetnie przechodzi on też od diagnozy poprzez receptę do prognozy” – mówi ks. prof. Jerzy Szymik. W rozmowie z KAI jeden z najlepszych znawców myśli papieża Ratzingera, autor trylogii “Theologia benedicta” podkreśla, że najbardziej boli go detronizacja Pana Boga w naszej epoce i w naszym świecie.
Krzysztof Tomasik (KAI): Jak zaczęła się Księdza Profesora przygoda z Ratzingerem/papieżem Benedyktem XVI/?
Ks. prof. Jerzy Szymik: Kilka strumieni zlało się w rzekę. Pierwszym strumieniem było kilkunastoletnie terminowanie w szkole abp. Alfonsa Nossola. Pod jego auspicjami i kierunkiem zdobywałem stopnie naukowe, od magisterium po habilitację. Że Abp Nossol to wielka postać polskiego Kościoła, to oczywiste, że właśnie jemu dużo naukowo i duchowo zawdzięczam to dla mnie i ważne i zaszczytne, ale tu trzeba podkreślić, że jego wykształcenie teologiczne ma mocny korzeń w teologii niemieckojęzycznej. Przypomnę, że jego doktorat był pisany u ks. prof. Wincentego Granata, na KUL-u, z teodycealnej myśli Johannesa Hessena, a rozprawę habilitacyjną poświęcił chrystologii Karla Bartha, szwajcarskiego reformowanego protestanta, i jej wpływowi na chrystologię katolicką. W duchu tego, co najlepsze w teologii niemieckojęzycznej – dzięki Nossolowi – uczyłem się teologii. Główny nurt ortodoksyjnej niemieckiej teologii tamtego okresu (mówimy o latach mniej więcej 1960-1990) charakteryzował się rzetelnością naukową, głębią duchowości, silnym zapleczem porządnie przetrawionej filozofii i erudycją. No i przede wszystkim żywą wiarą. Guardini, Hans Urs von Baltahsar, Ratzinger – ten nurt, te postaci mnie już wtedy bardzo interesowały. Tak że lektura “Wprowadzenia w chrześcijaństwo”, które w zeszłym roku obchodziło 50-lecie pierwszego wydania była czymś oczywistym i decydującym zarazem. To ciągle aktualna i jedna z najlepszych książek teologicznych jakie ukazały się po II Soborze Watykańskim w dziedzinie katolickiej dogmatyki.
Drugi strumień to dwa fenomenalne wywiady-rzeki z Josephem Ratzingerem przeprowadzone przez Petera Seewalda: “Sól ziemi” oraz “Bóg i świat”. Szczególnie ta pierwsza, czytana w połowie lat 90-tych XX w., była dla mnie teologiczną perłą czystej wody. Obie zresztą, już wtedy, starały się, wysiłkiem obu autorów, stworzyć coś na kształt syntezy myśli Josepha Ratzingera. A synteza, integralność, wizja całości zawsze były przedmiotem moich pragnień i poszukiwań.
Trzeci strumień owej rzeki, rzekłbym: zasadniczy, dotyczy konklawe z kwietnia 2005 roku. Czyli czasu nastrojów i stanów naszych dusz po śmierci Jana Pawła II. Wielu z nas – w tym ja – było wtedy tak poruszonych życiem i śmiercią Świętego Papieża, że byliśmy jak spulchniona gleba, czekająca na Boży siew. Dla mnie decydującym zasiewem okazało się wspomniane konklawe. Czułem się podczas wyboru Benedykta XVI jak na Taborze, z zachowaniem wszelkich proporcji, rzecz jasna, mówię o proporcjach w każdą stronę. Usłyszałem na własny użytek, we własnej duszy to, co tamci, Piotr, Jakub i Jan: „Jego słuchaj, mam w nim upodobanie”. Dla mnie było to przejmujące doświadczenie i naglące wezwanie, abym poprzez Benedykta XVI, słuchał Jego – Boga. Od tego czasu przeczytałem wszystko, co napisał Joseph Ratzinger a potem w ciągu dekady napisałem trylogię “Theologia benedicta”. A to z kolei przeorało dogłębnie model i treści mojego teologizowania.
KAI: Jest Ksiądz Profesor autorem wspomnianej już monumentalnej trylogii poświęconej myśli Ratzingera/Benedykta XVI pt. “Theologia benedicta” oraz przewodnika po teologii Benedykta XVI pt. “Prawda i mądrość”. Co najbardziej zafascynowało Księdza Profesora w myśli Ratzingera/Benedykta XVI? Tak na marginesie ciekawa jest dwuznaczność tytułu książki.
– Nigdy w moim życiu nie spotkałem genialniejszego diagnostyka rzeczywistości w jakiej żyjemy. Ratzinger, cokolwiek pisze i mówi, to w tle zawsze jakoś diagnozuje czym jest nasza (po)nowoczesność i co się z nami w niej dzieje. Wielu stara się odpowiedzieć na to pytanie począwszy od polityków poprzez kulturoznawców, filozofów i teologów. Moim zdaniem nikomu się nie udaje odpowiedź tak przenikliwa i dogłębna jak Benedyktowi XVI. Świetnie przechodzi on też od diagnozy poprzez receptę do prognozy.
KAI: Jak rozumieć “Theologia Benedicta”. Teologia Benedykta czy też teologia błogosławiona?
– Wieloznaczność tego zwrotu jest zamierzona, rzecz jasna. Jest to i „teologia Benedykta XVI” – łaciński przymiotnik “benedicta” brzmi dla polskiego ucha jak dopełniacz „Benedykta” i tak ma być. I jest to „teologia błogosławiona”, bo uważam, że teologia Papieża Benedykta XVI jest błogosławieństwem dla nas, naszego czasu. Ale w tym tytule są jeszcze inne znaczenia, też ważne. Jedno dotyczy formy, szczególnie samego języka, jakim jego myśl jest wyrażona. Jest to więc “theologia bene dicta”, czyli “dobrze wypowiedziana”, wyrażona właściwym językiem. Bo w teologii (jak zresztą we wszystkim) nie wystarczy tylko mieć coś do powiedzenia, ale trzeba jeszcze wiedzieć “jak” to powiedzieć.
Ostatni, czwarty sens odsyła do benedyktyńskich źródeł teologii Benedykta XVI, a tym samym do jego zakorzenienia w bawarskim katolicyzmie, którego kształt w dużej mierze wywodzi się “ex Terra benedictina”, czyli z południowych Niemiec, ziemi ewangelizowanej benedyktyńską pracą i duchowością. Papież Emeryt wielokrotnie dawał wyraz swojej fascynacji postacią św. Benedykta z Nursji, jego regułą i duchowością. Nota bene: Święty Benedykt był w swoim czasie genialnym diagnostykiem rzeczywistości epoki, w której żył… I przepisał jej receptę, m. in. poprzez sformułowanie reguły, która stała się fundamentem życia mniszego i założenia sieci klasztorów. Dodajmy tu, że wybór imienia przyjętego po konklawe z 19 kwietnia 2005 r. mówi w tej sprawie sam za siebie.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.