Kard. Parolin komentuje odnalezienie niezidentyfikowanych kości na terenie eksterytorialnego budynku w Rzymie należącego do Watykanu.
Stolica Apostolska nie znalazła żadnego powiązania między odnalezionymi kośćmi a sprawą zaginionej Emanueli Orlando. Najpierw trzeba poczekać na wyniki badań, by wiedzieć, czy znalezione szczątki mają dwieście lat czy kilkadziesiąt. Wskazuje na to watykański sekretarz stanu, komentując odnalezienie niezidentyfikowanych kości na terenie eksterytorialnego budynku w Rzymie należącego do Watykanu.
Pierwsze szczątki, należące prawdopodobnie do dwóch osób, znalezione zostały pod koniec października w Villa Giorgina, będącej siedzibą nuncjatury we Włoszech. Kolejne odkryto w miniony wtorek, w czasie prowadzonych w tym miejscu prac remontowych. O znalezisku zostali od razu poinformowani włoscy śledczy. We współpracy z Watykanem włoski wymiar sprawiedliwości prowadzi w tej sprawie dochodzenie.
Od razu pojawiły się spekulacje, że może chodzić o córkę pracownika Watykanu, Emanuelę Orlandi, która zaginęła w 1983 r. Nastolatka zniknęła w biały dzień w Rzymie, a wieloletnie śledztwo nigdy nie potwierdziło żadnej z licznych wysuwanych hipotez, co się z nią stało. W tym okresie zaginęła również bez śladu inna rzymska nastolatka Mirella Gregori. Od krewnych obu zaginionych pobrano materiał DNA, który rzymskie laboratorium kryminalistyczne porównuje z uzyskanym ze znalezionych szczątków.
„Nie wiem, kto powiązał ze sobą te sprawy” – mówi kard. Pietro Parolin podkreślając, że trzeba poczekać na wyniki badań. Wskazuje zarazem, że Watykan ściśle współpracuje w tej sprawie z włoskimi śledczymi. Watykański sekretarz stanu wyraża zarazem bliskość z rodziną Emanueli Orlandi: „Rozumiem, co to znaczy nie wiedzieć, co się stało z córką, czy jest żywa, czy martwa, a jeśli nie żyje, gdzie została pochowana”.
To doroczna tradycja rzymskich oratoriów, zapoczątkowana przez św. Pawła VI w 1969 r.
"Dar każdego życia, każdego dziecka", jest znakiem Bożej miłości i bliskości.
To już dziewiąty wyjazd Jałmużnika Papieskiego w imieniu Papieża Franciszka z pomocą na Ukrainę.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
„Organizujemy konferencje i spotkania pokojowe, ale kontynuujemy produkowanie broni by zabijać”.