Dzień, który nas zmienił

Wybór kard. Karola Wojtyły na papieża wspomina kard. Stanisław Dziwisz.

Andrzej Grajewski: W jakich okolicznościach 29 września 1978 r. kard. Karol Wojtyła dowiedział się o śmierci Jana Pawła I?

Kard. Stanisław Dziwisz: Jedliśmy akurat śniadanie na Franciszkańskiej. Przy stole siedzieliśmy we trzech: kard. Wojtyła, rektor seminarium krakowskiego ks. Franciszek Macharski i ja. Wieść o śmierci papieża przyniósł kierowca. Z początku mu nie uwierzyliśmy, ale kiedy do nas dotarło, co się stało, zapadła przejmująca cisza. Kard. Wojtyła szybko dokończył śniadanie i poszedł do siebie, na górę. Tam długo się modlił.

Czy coś wskazywało, że w tym momencie mógł pomyśleć, że teraz on stanie przed nowym wyzwaniem?

Jego skupienie było uderzające. Odnosiliśmy wrażenie, że opłakuje zmarłego papieża, ale zarazem głęboko wchodzi w rzeczywistość, do której nie mieliśmy dostępu. Jakby w tej modlitwie oddawał Bogu przyszłość Kościoła i swoje w nim zadania. Oczywiście, to były tylko nasze domysły, bo on sam nigdy z nikim na ten temat nie rozmawiał.

Tego dnia Ksiądz Kardynał spotkał się z mieszkańcami osiedla Złote Łany w Bielsku-Białej, od lat starającymi się o zezwolenie na budowę kościoła. Jak przebiegało to spotkanie?

Parafia na os. Złote Łany w Białej była ostatnią, którą kard. Wojtyła wizytował przed wyjazdem na konklawe do Rzymu. Między metropolitą krakowskim a tamtejszą wspólnotą nawiązała się silna więź. Ludzie mu ufali. Złote Łany to było wielkie osiedle. Jego mieszkańcy domagali się, by powstał tam kościół. Metropolita krakowski zawsze podkreślał, że ludzie mają prawo do wyznawania swojej religii, co wiąże się również ze stworzeniem przestrzeni dla miejsca kultu i spotkania wiernych na modlitwie. Od samego początku wspierał te dążenia, a sprawę budowy kościoła na Złotych Łanach traktował jako priorytet. W zabiegach o pozwolenie władz na budowę świątyni był wielkim oparciem dla księdza, którego delegował do Białej, by zorganizował tam parafię i doprowadził do wybudowania kościoła. To nie było łatwe zadanie, bo ówczesne władze mnożyły przeszkody.

Kardynał Wojtyła planował dalsze działania duszpasterskie, które chciał realizować po powrocie z konklawe do Krakowa?

Przede wszystkim wciąż trwał Synod Archidiecezji Krakowskiej. Kard. Wojtyła pragnął, by jego uroczyste zakończenie odbyło się w związku z jubileuszem 900. rocznicy śmierci św. Stanisława Biskupa, który przypadał w maju 1979 roku. Przygotował i podpisał listy do wszystkich kardynałów z zaproszeniem do Krakowa. Te listy kardynałowie otrzymali od niego jeszcze przed wejściem na konklawe. Jak wiemy, Opatrzność inaczej pokierowała planami arcybiskupa krakowskiego, ale wielu kardynałów wzięło udział w pierwszej pielgrzymce Jana Pawła II do Polski, traktując to jako odpowiedź na jego zaproszenie.

Papież miał bardzo nowoczesną wizję duszpasterstwa posoborowego w Kościele. Był człowiekiem Soboru Watykańskiego II. Jego myślenie o diecezji było przesiąknięte duchem soborowym. Trzeba tu wyraźnie podkreślić jego wielką otwartość na ludzi świeckich. Kard. Wojtyła realizował synod poprzez zespoły ludzi świeckich, które powstały w wielu miejscach archidiecezji krakowskiej. To było wielkie studium dokumentów soborowych i ich aplikacja do rzeczywistości, w jakiej żyła wówczas archidiecezja, w łączności z biskupem i kapłanami. Do dziś Kościół krakowski żyje owocami tego synodu. Przykładem jest choćby Hospicjum św. Łazarza w Nowej Hucie, którego idea zrodziła się w tamtejszym zespole synodalnym. W zespół synodalny przerodziło się także „Środowisko”.

Jak wyglądał pobyt kard. Wojtyły w Watykanie przed konklawe? Gdzie mieszkał, z kim się spotykał?

Mieszkaliśmy w Kolegium Polskim na Piazza Remuria. W Rzymie pożegnaliśmy dobrego papieża, papieża uśmiechu, Jana Pawła I. Kard. Wojtyła skupiał się na przygotowaniu do konklawe. Zanim zamknęły się za nim drzwi Kaplicy Sykstyńskiej, odwiedził jeszcze w Poliklinice Gemelli ciężko chorego przyjaciela, bp. Andrzeja Deskura, który dzień wcześniej doznał wylewu. W dniu rozpoczęcia konklawe uczestniczyliśmy jeszcze w Kolegium Polskim w Mszy św., która była sprawowana w intencji wyboru nowego papieża.

Medialnymi faworytami konklawe wydawali się włoscy kardynałowie; czy było jakieś zainteresowanie osobą metropolity krakowskiego?

Media światowe interesowały się osobą kard. Wojtyły dużo wcześniej, bo dał się poznać w czasie Soboru Watykańskiego II jako biskup o ogromnej erudycji i głębokiej duchowości, a jednocześnie otwarty na świat i myślący o Kościele w sposób niezwykle nowoczesny. Jako filozof, myśliciel zapraszany był na rozliczne konferencje międzynarodowe. Opinia publiczna na świecie zauważyła krakowskiego metropolitę, który mimo stosunkowo młodego wieku był doświadczonym, a nawet wybitnym duszpasterzem. O tym, że jego kandydatura była poważnie rozważana przez dziennikarzy, świadczy fakt, że watykański dziennik „L’Osservatore Romano” przygotował wcześniej dossier na jego temat. I rzeczywiście, zaraz po ogłoszeniu nowego papieża, ukazał się numer dziennika jemu poświęcony.

W jakich okolicznościach Ksiądz Kardynał dowiedział się o wyborze Jana Pawła II? Czy pojawiła się wtedy myśl, że ten wybór oznaczać będzie zmianę także dla Księdza Kardynała?

Na decyzję konklawe czekałem – jak wszyscy w Rzymie – na placu św. Piotra. Stałem wśród tłumu ludzi, wypatrując białego dymu nad dachem Kaplicy Sykstyńskiej. Kiedy się pojawił, zadrżałem. Intuicja była przemożna i potwierdziła się, gdy z balkonu bazyliki św. Piotra padło imię „Carolum”. Czy myślałem wówczas o sobie? Nie miałem do tego głowy! Ogarnęła mnie radość, której do dziś nie umiem nazwać właściwymi słowami. Była to jednak radość zaprawiona świadomością, że przed nowym papieżem stoi wiele odpowiedzialnych zadań i trudnych wyzwań. Kościół i świat był w takim momencie dziejów, że potrzeba mądrego przewodnika, z jasną, odważną wizją, stawała się coraz bardziej nagląca. Wiedziałem, że zmieni się wszystko, ale nie zaprzątałem sobie głowy myśleniem, co to oznacza dla mnie. Byłem wzruszony, bo wybór papieża z dalekiego kraju oznaczał nową nadzieję także dla mojej ojczyzny.

Jakie było pierwsze spotkanie Księdza Kardynała z Ojcem Świętym?

Do Ojca Świętego przyprowadzono mnie po ogłoszeniu wyboru, ale jeszcze przed zakończeniem konklawe. Papież chciał mnie zobaczyć, więc odszukano mnie w wiwatującym tłumie ludzi i zaprowadzono do Kaplicy Sykstyńskiej. Właśnie trwała kolacja. Jan Paweł II wstał, przywitał mnie serdecznie i powiedział: „Ale dali szkołę!”.

Jak na wybór zareagował prymas Polski kard. Stefan Wyszyński?

Prymas Polski nie krył się z przekonaniem, że dla Kościoła nie przyszedł jeszcze czas na papieża nie-Włocha. Kiedy jednak zobaczył, że Duch Święty głosami kardynałów wskazuje na metropolitę krakowskiego, poparł go z całego serca. Stanął przy nim jak ojciec. Co więcej, kategorycznie oświadczył kard. Wojtyle, że musi przyjąć ten wybór. To on również zaproponował imię dla nowego papieża: Jan Paweł II.

Co z dnia wyboru Jana Pawła II szczególnie utkwiło w pamięci Księdza Kardynała?

Kontrast między rozradowanym, wiwatującym tłumem, tym powszechnym wybuchem entuzjazmu, a spokojem Jana Pawła II. To było naprawdę uderzające. Papież podszedł do tych wydarzeń jak do kolejnego zadania, które trzeba wypełnić. Po prostu od razu, jeszcze tego samego dnia, zabrał się do pracy. Była w nim siła ducha, którą najpewniej czerpał z modlitwy i zawierzenia Bożej Opatrzności.

Jak wybór Jana Pawła II zmienił Kościół i świat?

Takie pytanie wymaga wielkiego studium i nie da się na nie odpowiedzieć w kilku zdaniach. Wiemy dobrze, że po wyborze Jana Pawła II nastąpiły ogromne zmiany społeczne i polityczne, choć Ojciec Święty nigdy nie myślał o sobie jako o polityku. Był przywódcą duchowym, pasterzem Kościoła i świata. Jego siłą były argumenty wynikające z głębokich przemyśleń i zjednoczenia z Chrystusem. Zmieniał świat siłą swojej wiary, modlitwy i głoszonego słowa. Runęła żelazna kurtyna, klęskę poniosła ideologia marksistowska, bo komunizm upadł nie tylko w krajach Europy Wschodniej, ale na całym świecie. Papież przecież pokazał w Ameryce Łacińskiej, że marksizm nie jest drogą wyzwolenia z nędzy; że w tym wypadku lekarstwo jest groźniejsze od choroby.

Wiele zmieniło się również w życiu Kościoła. Wystarczy sięgnąć po dokumenty papieskie. „Wiara i rozum są jak dwa skrzydła, na których duch ludzki unosi się ku kontemplacji prawdy” – pisał w encyklice „Fides et ratio” i jest to syntetyczne streszczenie jego poglądów na dialog Kościoła ze światem kultury i nauki, z myślą współczesną. Kościół stał się bliższy światu, a świat Kościołowi.

Kard. Stanisław Dziwisz - w latach 1967–1978 kapelan kard. Karola Wojtyły, później osobisty sekretarz Jana Pawła II. od 2005 do 2017 metropolita krakowski.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg