O tym, jak przeżył tegoroczną pielgrzymkę papieską do Polski opowiada nasz specjalny wysłannik LESZEK ŚLIWA
Kiedy jechałem do Krakowa w przededniu wizyty Jana Pawła II myślałem, że właściwie o swoich wrażeniach z papieskiej pielgrzymki mogę napisać już przed jej rozpoczęciem. Przecież wiadomo było czego się spodziewać, znamy to wszyscy dobrze. Niebywały entuzjazm nieprzeliczonych tłumów, chóralne śpiewy i okrzyki na cześć Ojca Świętego. Setki tysięcy osób koczujących całą noc wszędzie tam, gdzie jest choć cień szansy by następnego dnia na chwilę Go zobaczyć. I ci ludzie poproszeni o komentarz do słów Papieża, którzy łamiącym się głosem próbują wykrztusić jak bardzo są szczęśliwi, że mogli usłyszeć Jego głos... I te owacje przerywające Jego wypowiedzi...
Wiadomo było, że usłyszymy mądre słowa Jana Pawła II i... tylko trochę przeszkadzała świadomość, że bez względu na to co by powiedział i tak reakcją tłumu będzie aplauz wybuchający jeszcze przed końcem zdania...
A jednak coś mnie zaskoczyło. Nigdy nie przeżyłem tak niezwykłej nocy jak ta z soboty na niedzielę, przed Mszą na Błoniach. Kraków ze wszystkich polskich miast ma nastrój najbardziej "śródziemnomorski". Po północy na krakowskim Rynku zawsze spaceruje jeszcze sporo ludzi. Ale w ciasne zaułki Starego Miasta lepiej się już wtedy nie zapuszczać. Tym razem było inaczej.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.