Z Wadowic na Groń Jana Pawła II wiodą znaki niebieskie. Trasę wytyczył jeszcze przed wojną prof. Czesław Panczakiewicz, nauczyciel wadowickiego gimnazjum, do którego uczęszczał Karol Wojtyła.
W swoich wędrówkach po górach Karol Wojtyła odwiedził wiele miejsc. Małopolski Szlak Papieski im Jana Pawła II liczy wraz z wariantami setki kilometrów. Tym, którzy nie mają ani czasu ani sił, by przemierzyć go w całości proponujemy odwiedzenie kilku miejsc. Pierwszą wędrówkę proponujemy odbyć z Wadowic na Groń Jana Pawła II i Leskowiec.
Z Wadowic na Groń Jana Pawła II wiodą znaki niebieskie. Szlak rozpoczyna się na stacji kolejowej w Wadowicach, zmierzając po opuszczeniu miasta na Łysą Górę, gdzie przecina szlak żółty biegnący z Inwałdu do Gorzenia i schodzi do Ponikwi. Trasę można skrócić dojeżdżając do tej właśnie miejscowości. Następnie znaki prowadzą na Przełęcz pod Gancarzem, gdzie spotykamy zielono znakowany szlak z Andrychowa, po czym grzbietem prowadzą na Groń Jana Pawła II. Rozpościera się stąd wspaniały widok, zwłaszcza na północ i wschód. Na szczycie kaplica upamiętniająca pobyt Karola Wojtyły w tym miejscu. Szlak nie jest trudny, choć niektóre podejścia mogą być męczące. Czas przejścia – ok 3,45h (14 km i 890 metrów różnicy wzniesień), z Ponikwi 1,30h.
Ze szczytu w parę chwil do schroniska, gdzie można odpocząć i spożyć ciepły posiłek. Warto odwiedzić także pobliski Leskowiec (922 m n.p.m., znaki czerwone), drugi co do wysokości szczyt (tej) zasolskiej części Beskidu Małego, skąd zobaczyć możemy większość sąsiednich pasm górskich. Ciekawostką przyrodniczą tego rejonu są pojedyncze okazy limb i cisów.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
To doroczna tradycja rzymskich oratoriów, zapoczątkowana przez św. Pawła VI w 1969 r.
"Dar każdego życia, każdego dziecka", jest znakiem Bożej miłości i bliskości.
To już dziewiąty wyjazd Jałmużnika Papieskiego w imieniu Papieża Franciszka z pomocą na Ukrainę.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
„Organizujemy konferencje i spotkania pokojowe, ale kontynuujemy produkowanie broni by zabijać”.