Stacja dziewiąta
Jezus spotyka jerozolimskie niewiasty
C.: Kłaniamy ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.
W.: Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.
Z Ewangelii według św. Łukasza
(23, 27-31)A szło za Nim mnóstwo ludu, także kobiet, które zawodziły i płakały nad Nim. Lecz Jezus zwrócił się do nich i rzekł: «Córki jerozolimskie, nie płaczcie nade Mną; płaczcie raczej nad sobą i nad waszymi dziećmi! Oto bowiem przyjdą dni, kiedy mówić będą: „Szczęśliwe niepłodne łona, które nie rodziły, i piersi, które nie karmiły”. Wtedy zaczną wołać do gór: Padnijcie na nas; a do pagórków: Przykryjcie nas! Bo jeśli z zielonym drzewem to czynią, cóż się stanie z suchym?»
ROZWAŻANIEW ten wiosenny piątek, na drodze prowadzącej na Golgotę, tłoczyli się nie tylko próżniacy, ciekawscy i ludzie wrogo nastawieni do Jezusa. Oto grupa kobiet, być może członkiń bractwa rytualnych płaczek, lamentujących nad konającymi i skazańcami. Chrystus podczas swego ziemskiego życia przezwyciężał utarte schematy i uprzedzenia. W Jego otoczeniu było wiele kobiet, z którymi rozmawiał o ich wielkich i małych dramatach. Z tą samą uwagą pochylał się nad teściową Piotra trawioną gorączką, jak i nad tragedią wdowy z Nain, nad szlochającą prostytutką i nad Marią Magdaleną. Cieszył się miłością Marty i Marii i nie pozostawał obojętny na los kobiety cierpiącej z powodu krwotoków. Tak samo troszczył się o młodą córkę Jaira i o zgiętą w pół staruszkę, o wyniosłą Joannę, żonę Chuzy i ubogą wdowę, jak też inne kobiety z tłumu, które szły za Nim. Aż po ostatnie tchnienie wokół Jezusa tłoczy się świat matek, córek i sióstr.
A teraz wyobrażamy sobie u boku Jezusa wszystkie dzisiejsze kobiety, przede wszystkim te upokarzane i gwałcone, zepchnięte na margines i poddane nieludzkim, rytualnym praktykom plemiennym. Przywołajmy kobiety przeżywające kryzys i osamotnienie z powodu macierzyństwa. Matki żydowskie i palestyńskie i te ze wszystkich ziem ogarniętych wojną. Wdowy i kobiety w podeszłym wieku zapomniane przez własne dzieci... Jakże długi jest ten orszak kobiet, które nieczułemu i bezlitosnemu światu wciąż niosą dar czułości i wzruszenia, jak uczyniły to Synowi Maryi tamtego wczesnego, jerozolimskiego popołudnia. Budzą one w nas piękno uczuć: nie wolno się wstydzić serca, które tknięte współczuciem, zaczyna mocniej bić, a na policzkach pojawiają się łzy z pragnienienia czułości i pocieszenia.
* * *
Jezus, który wcześniej z wdzięcznością przyjmował od kobiet delikatne gesty miłości, teraz też nie lekceważy serdecznej ich troski o Niego. Przeciwnie, teraz troszczy się o nie i ostrzega przed cierpieniami, które zagrażają tym «córkom jerozolimskim». «Nie płaczcie nade Mną, ale nad sobą i nad waszymi dziećmi!». Istotnie, na horyzoncie dziejów pojawia się już ogień, który ma spaść na lud i Miasto Święte, «uschłe drzewo», gotowe na podsycenie tych płomieni.
Wzrok Jezusa biegnie ku przyszłemu sądowi Bożemu nad złem, nad niesprawiedliwością i nienawiścią, które ożywiają ów ogień. Chrystus już teraz cierpi z powodu bólu, jaki ma spaść na te matki, gdy Bóg zacznie wprowadzać sprawiedliwość w dziejach. Ale Jego drżący głos nie przypieczętowuje beznadziejnego końca, gdyż jest głosem proroków, nie głoszącym agonii i śmierci, ale nawrócenie i życie: «Szukajcie Pana, a żyć będziecie... Wtedy ogarnie dziewicę radość wśród tańca i młodzieńcy cieszyć się będą ze starcami. Zamienię bowiem ich smutek w radość, pocieszę ich i rozweselę po ich troskach» (Am 5,6; Jr 31,13).
Wszyscy:
Pater noster, qui es in cælis:
sanctificetur nomen tuum;
adveniat regnum tuum;
fiat voluntas tua, sicut in cælo, et in terra.
Panem nostrum cotidianum da nobis hodie;
et dimitte nobis debita nostra,
sicut et nos dimittimus debitoribus nostris;
et ne nos inducas in tentationem;
sed libera nos a malo.
Matko, coś miłości zdrojem,
Spraw, niech czuję w sercu moim,
Ból twój u Jezusa nóg.
Eia mater, fons amoris,
me sentire vim doloris
fac, ut tecum lugeam.