Było późne przedpołudnie pewnej wiosny, między 30 a 33 rokiem naszej ery.
Jerozolimską drogą, która w następnych wiekach przyjmie znamienną nazwę Via
Dolorosa, postępował niewielki orszak: skazany na śmierć, w eskorcie rzymskich
żołnierzy - tak rozpoczyna się Droga Krzyżowa, która w tegoroczny Wielki
Piątek zostanie odprawiona w Koloseum. Portal Wiara.pl dotarł do całego
tekstu.
Stacja siódma
Jezus bierze krzyż na swe ramiona
C.: Kłaniamy Ci się Panie Jezu Chryste i błogosławimy Tobie.
W.: Żeś przez krzyż i mękę swoją świat odkupić raczył.
Z Ewangelii według św. Marka
(15, 20)A gdy Go wyszydzili, zdjęli z Niego purpurę i włożyli na Niego własne Jego szaty. Następnie wyprowadzili Go, aby Go ukrzyżować.
ROZWAŻANIENa dziedzińcach pałacu Piłata dobiega końca makabryczna zabawa. Ze skazańca opadają na ziemię szaty błazeńskiego króla. Na oścież otwiera się brama i oto idzie Jezus. Idzie już w swoim codziennym ubraniu. W tunice «nie szytej, ale całej tkanej od góry do dołu» (J 19,23). Na Jego barkach spoczywa poprzeczna belka, do której w czasie krzyżowania zostaną przytwierdzone jego ramiona. Milczenie Jezusa staje się Jego obecnością. Jego ślady na tej drodze, zwanej Via Dolorosa – «Droga Boleści», w Jerozolimie, krwawią do dziś.
A więc to teraz, w najściślejszym tego słowa znaczeniu, rozpoczyna się prawdziwa Via Crucis – «Droga Krzyżowa». Ten jej odcinek, który powtarzamy tego wieczoru, prowadzi nas poza mury Świętego Miasta, na wzgórze straceń. Jezus idzie powoli, chwiejąc się pod ciężarem tej belki, ale i na skutek osłabienia poranionego ciała. Tradycja oznaczyła ten szlak trzema upadkami. Symbolizują one niekończący się szereg kobiet i mężczyzn, powalonych na ziemię przez nędzę czy głód; wygłodniałe dzieci, wycieńczonych starców, osłabionych biedaków, z których żył wyssano do ostatniej kropli wszelką moc życia.
W tych upadkach zawarta jest historia wszystkich ludzi strapionych na duszy i nieszczęśliwych z powodu braku uwagi i roztargnienia tych, którzy przechodzą obok ich niedoli. W Chrystusie, uginającym się pod ciężarem krzyża, widzimy schorowaną i osłabioną ludzkość. Na naszych oczach spełnia się proroctwo Izajasza, który mówił, że «z ziemi przemówisz; z prochu dobywać się będzie twa mowa, głos twój z ziemi wydawać się będzie głosem upiora i twa mowa wzniesie się z prochu jak szept» (Iz 29,4).
* * *
Również dziś, tak jak wtedy, wokół Jezusa, który powstaje, by dalej nieść drzewo krzyża, toczy się codzienne życie ulicy, w krzątaninie załatwianych spraw, w blasku sklepowych witryn, w pogoni za chwilą przyjemności. A jednak wokół Jezusa nie panuje wyłącznie wrogość i nie otacza Go jedynie obojętność. Po jego śladach idą przecież ci, którzy postanowili Mu towarzyszyć. Pewnego dnia usłyszeli wezwanie, które On - idąc przez galilejskie pola – skierował również do nich: «Jeśli kto chce iść za Mną niech się zaprze samego siebie, niech co dnia bierze krzyż swój i niech Mnie naśladuje» (Łk 9,2). Również i my «wyjdźmy do Niego poza obóz, dzieląc z Nim jego zniesławienie» (Hbr 13, 13). U kresu Drogi Boleści - Via Dolorosa nie znajduje się bowiem jedynie wzgórze śmierci i otchłań grobu, ale przede wszystkim góra chwalebnego wniebowstąpienia i światła.
Wszyscy:
Pater noster, qui es in cælis:
sanctificetur nomen tuum;
adveniat regnum tuum;
fiat voluntas tua, sicut in cælo, et in terra.
Panem nostrum cotidianum da nobis hodie;
et dimitte nobis debita nostra,
sicut et nos dimittimus debitoribus nostris;
et ne nos inducas in tentationem;
sed libera nos a malo.
Kto się smutkiem nie poruszy,
Gdy rozważy boleść duszy
Matki z Jej Dziecięciem wraz?
Quis non posset contristari,
Piam matrem contemplari
Dolentem cum Filio?