Piętnowanie ludzi jest złem. Prawdziwym złem

O swoich refleksjach związanych z wizytą papieża w Polsce, problemie współpracy księży z służbami PRL i swoim stosunku do ujawniania materiałów z teczek bezpieki mówił w swoim wywiadzie dla Gazety Wyborczej metropolita górnośląski, arcybiskup Damian Zimoń.

Arcybiskup Damian Zimoń, metropolita górnośląski: Bardzo chciałem być w Auschwitz. Zobaczyć na własne oczy papieża w tym potwornym miejscu. Nie zapomnę, jak szedł samotny przez bramę, z tym złowieszczym napisem, że praca czyni wolnym. Skupiony, w białej sutannie, na tle szarości obozu, to było przejmujące. Potem modlitwa przy ścianie śmierci. I przede wszystkim ogromne wrażenie zrobiła na mnie modlitwa. Także przemówienie w języku włoskim, by uniknąć emocji i nie skrzywdzić tych, którzy przeżyli obóz. To było bardzo głębokie przesłanie.

Pojawiły się już głosy krytykujące papieża za to, że zamiast przeprosić za to, co zrobili Niemcy podczas wojny, mówił o pojednaniu i grupie zbrodniarzy, którzy zawładnęli niemieckim narodem.
Nie zgadzam się z tą krytyką. Nie można całego narodu winić za zbrodnie hitlerowskie. Nie ma odpowiedzialności zbiorowej. Papież przekazał swoim zachowaniem, swoją przejmującą pokorą, znacznie więcej, niż wypowiedzenie słowa przepraszam. Zresztą warto przypomnieć, że to on zdecydował o ascetycznej formie spotkania w Auschwitz. Miała być Msza święta, mnóstwo ludzi, ale Benedykt chciał, by było skromnie i pokornie. By nikogo nie urazić. By nadać swej myśli uniwersalną głębię w przemówieniu, wspomniał też o Armii Czerwonej. Totalitaryzm rozlał się przecież na cały świat i nie kończył się na nazizmie. Dotyczył również komunistów i każdego innego systemu totalitarnego. Było to jednak przede wszystkim odważne i ważne przesłanie teologiczno-moralne dla współczesnego świata.

Zauważył Ksiądz Arcybiskup tęczę podczas uroczystości w Auschwitz?
Tak, to było niezwykłe. Musiał spaść deszcz, by pojawiła się tęcza. Tęcza przymierza i Bożej obietnicy pokoju, jak za czasów Noego. To było trochę jak wiatr, który zamknął księgę podczas pogrzebu Jana Pawła II. Jakiś niespodziewany znak działania Ducha Świętego. Ktoś może tego nie przyjmować do wiadomości, ale dla wierzących to ma wyraźną wymowę.

Porównywał Ksiądz Arcybiskup zachowanie, słowa Benedykta XVI z Janem Pawłem II?
Benedykt XVI jest kontynuatorem linii pastoralnej poprzednika. Tak jak wszyscy inni papieże kontynuuje świadectwo Chrystusa. Każdy jest jednak inny. Każdy ma inne wykształcenie, pochodzenie, osobowość. Byłem ciekawy, czym Benedykt będzie się różnił od Papieża Polaka. Sądzę, że ma rację profesor Wojciech Roszkowski, który mówi, że przemówienia Jana Pawła II w Polsce zawsze miały charakter narodowo-teologiczny, a przemówienia Benedykta było wyłącznie teologiczne. Po pierwsze: ma z Polakami z oczywistych względów inne relacje, a po drugie: jest naukowcem, teologiem, jednym z najwybitniejszych. Niezwykle mnie poruszyło, jak Benedykt w sposób niezwykle prosty potrafił zabrać głos na temat trudniejszych współczesnych problemów. Ta wizyta to był znak nadziei, przejście Ducha Świętego.

Trzeba też pamiętać, że obdarowaliśmy się wzajemnie. Papież przyniósł nam głęboką wiarę, przemyślaną teologię, a my mu przekazaliśmy nasze emocje. Zobaczył, że obok teologii są jeszcze prości ludzie, którzy przechowują wiarę w sercu.
«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama