Wizyta Benedykta XVI w Chinach jest możliwa, ale dopiero po spełnieniu przez Stolicę Apostolską warunków postawionych przez rząd ChRL.
Chodzi o zerwanie stosunków dyplomatycznych z Tajwanem i obietnicę nie ingerowania w wewnętrzną politykę wyznaniową Chin, do czego zalicza się na przykład nominacje biskupie. To znane stanowisko powtórzył Liu Bainian, wiceprzewodniczący tak zwanego Stowarzyszenia Patriotycznego grupującego katolików podporządkowanych komunistycznym władzom.
Jego oświadczenie dla agencji EFE jest odpowiedzią na informacje zamieszczone w prasie ukazującej się w Hongkongu a pochodzące od uczestników niedawnego konsystorza, jakoby ojciec święty wyrażał pragnienie odwiedzenia Chin. „Jest to także i naszym pragnieniem” – stwierdził Liu Bainian dodając, że ważne jest, aby Watykan włożył więcej wysiłku w polepszenie relacji z Pekinem.
Wiceprzewodniczący Stowarzyszenia Patriotycznego skomentował też nominację kardynalską dla ordynariusza Hongkongu. Oznajmił, że jego Kościół nie składał życzeń ani biskupowi Zenowi, ani żadnemu z pozostałych 14 nowych kardynałów. Wyraził jednak nadzieję, że relacje między Kościołami Pekinu i Hongkongu pozostaną na szczeblu „braterstwa, a nie wtrącania się”.
Tyle że chrześcijanie w tym kraju, choć jest ich niewielu, nie mają łatwo.
W minionych dniach brali udział w międzyreligijnym spotkaniu „Meaning Meets Us”.
Do końca roku oczekuje się w Rzymie ponad 30 mln turystów i pielgrzymów.
Jak można mieć nadzieję, kiedy miliony ludzi padają ofiarą niewolnictwa?
José Manuel Ramos-Horta o owocach wizyty papieża w jego ojczyźnie.