Franciszek potrafi ukazać przesłanie Ewangelii w sposób nowy i frapujący, odpowiadając na duchowy głód świata - niosąc mu nadzieję i sens.
Miłosierdzie
Miłosierdzie dla Franciszka jest centralną prawdą chrześcijańskiego przesłania, niejako klamrą, która spina jego pontyfikat. Miłosierdzie - jak wyjaśnia - opisuje tożsamość Boga. Pojęcie to ukazuje miłość Boga do człowieka, miłość, która nie stawia żadnych warunków. Bóg czeka nieustannie na nas z otwartymi ramionami - niezależnie od stopnia naszej grzeszności. "Kościół potępia grzech, ponieważ musi mówić prawdę, ale jednocześnie przytula osobę, która uznaje się za grzesznika, zbliża się do niej i mówi o nieskończonym miłosierdziu Boga" - dodaje.
Franciszek wspomina, że został kapłanem dlatego, że w sposób bardzo osobisty odczuł dotknięcie miłosierdzia ze strony Boga, podczas spowiedzi jako siedemnastoletni chłopak. Później, jako swe zawołanie biskupie wybrał hasło: "Miserando atque eligendo" (Spojrzał z miłosierdziem i wybrał).
Papież jest przekonany, że dzisiejszy świat w sposób szczególny potrzebuje Bożego Miłosierdzia. Dlatego obecny rok ogłosił nadzwyczajnym Rokiem Świętym Miłosierdzia. "Wierzę - mówi w rozmowie z Andreą Tornellim - że są to czasy miłosierdzia. Kościół ukazuje zranionej ludzkości swoje matczyne oblicze, swoją twarz mamy. Nie czeka, aż zranieni zapukają do jego drzwi, idzie szukać ich na ulicach, zbiera ich, przytula, leczy, sprawia, że są kochani". I te słowa w dużej mierze charakteryzują program duszpasterski papieża Franciszka.
Stawiając tak mocny akcent na prawdę o Bożym Miłosierdziu, Franciszek nawiązuje bezpośrednio do Jana Pawła II. Bo chociaż od wieków Kościół mówi o Bożej miłości, to w sposób szczególny nadał temu znaczenie Jan Paweł II. To dzięki niemu świat poznał orędzie siostry Faustyny, które Pan Jezus objawił jej w latach 30-tych. Przypomnijmy, że kiedy w Europie narastały skrajne ideologie prowadzące do globalnej katastrofy, Bóg objawiał polskiej zakonnicy orędzie o swym miłosierdziu. Karol Wojtyła dostrzegł w tym ważny znak na dzisiejsze czasy. Wyniósł na ołtarze s. Faustynę a w sierpniu 2002 r. powierzył w Łagiewnikach świat Bożemu miłosierdziu.
Teraz jednym z centralnych wydarzeń Roku Świętego Miłosierdzia jest jubileusz młodych, obchodzony w Krakowie w postaci Światowych Dni Młodzieży. Odbywają się one pod hasłem: "Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią" (Mt 5,7). Młodzi z całego świata w ślad za papieżem Franciszkiem przejdą przez Bramę Miłosierdzia w Łagiewnikach, tam gdzie żyła s. Faustyna, a które dziś są światową stolicą kultu Bożego Miłosierdzia.
Kościół: szpital polowy
Franciszek podkreśla, że "Kościół nie jest na świecie po to, by potępiać, lecz by pozwolić na spotkanie z tą przenikającą do trzewi miłością, jaką jest Boże miłosierdzie". Dlatego często porównuje Kościół do "szpitala polowego". Mówi, że "Kościół nie jest «superkliniką dla VIP-ów», ale właśnie «szpitalem polowym»". Co to znaczy: "Szpital polowy, ten obraz, za pomocą którego lubię opisywać ten Kościół wychodzący, charakteryzuje się tym, że zakładany jest tam, gdzie toczy się walka: nie ma stałej struktury, nie jest wyposażony we wszystko, jak miejscem, gdzie udajemy się, by leczyć i drobne i poważne dolegliwości. Jest przenośny, ma zapewniać pierwszą pomoc, szybką interwencję, ma zapobiegać temu, by poszkodowani w walce umierali" (rozmowa z Tornellim).
Konfesjonał nie może być „salą tortur”
Powiedział niedawno Franciszek. Liberalne media komentowały to w charakterystyczny dla siebie sposób, że papież nie chce, aby stawiać wiernym zbyt wysokie i trudne do realizacji wymagania moralne, lecz żeby nieco poluzować... Nic bardziej błędnego. Franciszkowi nie chodzi o złagodzenie wymagań wynikających z 10 przykazań, lecz o pewien nowy, bardziej przyjazny i nacechowany czułością styl duszpasterstwa. Chodzi mu o to, aby kapłani bardziej wsłuchiwali się w ludzkiej problemy, towarzyszyli człowiekowi w niesieniu tych problemów, łącząc delikatność słowa z radykalizmem chrześcijańskiej nauki.
Kościół ubogi i dla ubogich
Wiele kontrowersji – szczególnie w krajach, gdzie siłą odbierano Kościołowi dobra – wywołuje Franciszkowy apel o Kościół ubogi. Tymczasem Papieżowi nie chodzi o to, by Kościół wyrzekł się środków materialnych - niezbędnych do pełnienia misji - lecz o Kościół pełen prostoty, który stara się zachwycić świat pięknem Ewangelii, a nie jakimkolwiek przepychem.
Kościół ubogi – dla Franciszka - to Kościół wierny Ewangelii. Wyjaśnia, że kiedy „Kościół jest pokorny i ubogi, wówczas jest wierny Chrystusowi. A w przeciwnym razie grozi mu pokusa świecenia własnym światłem, zamiast dawania światu światła Bożego”. Dlatego wciąż wzywa, by Kościół był szczególnie wyczulony na ubogich, cierpiących, odrzuconych i prześladowanych – zgodnie z tezą św. Pawła, że „szczególną czcią otaczane powinny być te członki ciała, które uważamy za najsłabsze”. Ludziom ubogim i cierpiącym Franciszek przyznaje szczególną rolę we wspólnocie chrześcijańskiej, ufa, że poprzez swoją prostotę i „czystość serca”, to właśnie oni, ubodzy mogą nas ewangelizować.
Kościół ubogi jest też Kościołem głęboko zaangażowanym w społeczeństwie po stronie ludzi ubogich, cierpiących niesprawiedliwość i prześladowania. Papież przypomina, że „każdy chrześcijanin i każda wspólnota są wezwani, by być narzędziami Boga na rzecz wyzwolenia i promocji ubogich, tak aby mogli oni w pełni włączyć się w społeczeństwo” („EG” 187). Widać, jak bardzo w swym nauczaniu społecznym Franciszek korzysta z doświadczeń wyniesionych z Ameryki Łacińskiej, gdzie promocja ludzi ubogich i walka o ich społeczne wyzwolenie jest jednym z priorytetów Kościoła.
Franciszek nie tylko apeluje, ale sam troszczy się o ubogich, w szczególności bezdomnych. W Watykanie pomaga mu w tym papieski jałmużnik abp Konrad Krajewski. W listopadzie ub. r. w specjalnych kontenerach sprowadzonych pod kolumnadę Berniniego na placu św. Piotra zamontował on prysznice dla bezdomnych koczujących w pobliżu Watykanu.
Duszpasterskie nawrócenie
Franciszek potrafi ukazać przesłanie Ewangelii w sposób nowy i frapujący, odpowiadając na duchowy głód świata - niosąc mu nadzieję i sens. Podkreśla, że Kościół - by sprostać temu zadaniu - winien przejść wewnętrzną metamorfozę. Dlatego wspólnotę wiernych i jej pasterzy wzywa do "duszpasterskiego i misyjnego nawrócenia". Zwraca uwagę, że żyjemy dziś "nie tyle w epoce zmian, ile znajdujemy się w sytuacji zmiany epoki".
Papież Franciszek nie zamierza "modernizować" Kościoła drogą zmiany nauczania, czy jego „liberalizacji”. Jest natomiast przekonany, że reformy wymaga sposób głoszenia Ewangelii dzisiejszemu człowiekowi. Podejmuje więc hasło nowej ewangelizacji - wysuwanej przez jego poprzedników poczynając od Pawła VI - podkreślając zarazem, że w pierwszym rzędzie Kościół trzeba uczynić bardziej misyjnym, czyli skuteczniej wychodzącym ku światu i wszystkim jego biedom.
„Duszpasterskie nawrócenie”, które jest jednym z haseł kluczy pontyfikatu Franciszka, wynika także z jego doświadczeń z Ameryki Łacińskiej i nawiązuje do słynnego „Dokumentu z Aparecidy”, wieńczącego V Konferencję Ogólną Episkopatu Ameryki Łacińskiej i Karaibów z 2007 r. Tam to pojęcie pojawia się po raz pierwszy. Dokument ten, analizując najważniejsze wyzwania stojące przed Kościołem, kładzie główny akcent na "powołanie misyjne". A więc Kościół - jak wyjaśnia Franciszek w adhortacji "Evangelii gaudium" - winien zrobić wszystko, aby tak zreformować swoje struktury, poczynając od Kurii Rzymskiej, a kończąc na parafii czy domu zakonnym, by bardziej ukierunkować je na działalność misyjną, prowadzoną wobec otoczenia. Wiąże się z tym apel o przełamanie bierności i wyjście poza mury kościołów; niesienie wszystkim – zwłaszcza potrzebującym – wyzwalającego orędzia miłosierdzia; tak aby nie ograniczać przekazu do kwestii moralnych.
"Niech Bóg nas wybawi od tego Kościoła światowego, udrapowanego duchowością i przykrywkami duszpasterskimi!" - konstatuje Franciszek. I dlatego wzywa całą wspólnotę Kościoła do duszpasterskiego i misyjnego nawrócenia. Dodaje, że wymaga to przeprowadzenia w Kościele powszechnego procesu: "rozeznania, oczyszczenia i reformy".
15 „chorób” kurialnych
Papież jest bardzo wymagający wobec pełniących kierownicze funkcje w Kościele - i z pewnością nie przysparza mu to przyjaciół. Znamy jego przemówienie do pracowników Kurii Rzymskiej z 22 grudnia 2014 r., w którym mówił o chorobach, czyhających na kościelnych funkcjonariuszy.
Przypomniał wówczas, że tak jak cały Kościół jest Ciałem Chrystusa, również Kuria jest ciałem, które, aby żyć, musi się odżywiać i leczyć. Każdy potrzebuje osobistej relacji z Chrystusem, bo bez tego pokarmu kurialista staje się biurokratą. Sformułował katalog „chorób”, jakie im zagrażają. Znalazły się wśród nich takie jak: czucie się „nieśmiertelnymi” i „niezbędnymi”, nadmierna aktywność z zapominaniem o odpoczynku i ludzkich relacjach, umysłowe i duchowe „skamienienie”, przesadne planowanie i funkcjonalizm, ale też przeciwnie – rozproszenie i brak koordynacji. Znalazł się tam i „duchowy Alzheimer” polegający na zapomnieniu osobistej historii spotkania z Chrystusem. A w to miejsce wkrada się rywalizacja i próżna chwała, a także groźba „duchowej schizofrenii”, polegającej na prowadzeniu podwójnego życia. Inną chorobą są plotki, podlizywanie się przełożonym, obojętność na innych, grobowa mina z brakiem poczucia humoru, kumulowanie dóbr materialnych, czy izolowanie się w grupkach.
Franciszek, podobnie jak Jan Paweł II i Benedykt XVI, olbrzymią rolę przywiązuje do radykalnej walki z przestępstwami seksualnymi wobec nieletnich popełnianych przez duchownych. Podkreśla, że zadanie ochrony i troski o małe i dorastające dzieci jest pierwszorzędnym zadaniem w Kościele, a w sposób szczególny spoczywa na jego pasterzach. W sensie prawnym dokonał ostatnio zaostrzenia konsekwencji wobec tych biskupów czy przełożonych zakonnych, którzy tolerowaliby takie przestępstwa. Poświęcił temu motu proprio „Come una madre amorevole” z4 czerwca br. Dokument ten wśród „poważnych przyczyn” powodujących usunięcie biskupa z urzędu wymienia m. in. „opieszałość”, zwłaszcza w odniesieniu do przypadków dotyczących nadużyć seksualnych wobec nieletnich i dorosłych osób niepełnosprawnych.
Drzwi otwarte, drzwi zamknięte
Stałym i wielokrotnie powtarzanym przesłaniem papieskim jest apel o Kościół otwarty, dynamiczny, wychodzący ku ludziom zagubionym i potrzebującym. Ważnym elementem misji Kościoła dla Franciszka jest wnikanie w „tajemnicę ludzi opuszczających Kościół”. Apeluje, by Kościół „potrafił włączyć się w ich rozmowę”.
Franciszek twierdzi, że nie można czekać, aż ludzie przyjdą, trzeba ich aktywnie poszukiwać, wychodząc na „egzystencjalne peryferie” świata. Słynna jest jego metafora o „drzwiach otwartych” i „drzwiach zamkniętych” Kościoła, jaką wygłosił podczas jednej z kongregacji kardynalskich poprzedzających konklawe, na którym został wybrany. „Jeśli Kościół nie wyjdzie sam z siebie, aby głosić światu Ewangelię, wtedy obraca się wokół siebie, wtedy będzie chory” – mówił. Kreślił obraz Jezusa zamkniętego w Kościele, który może usilnie pukać do drzwi od środka, aby pozwolono mu wyjść na zewnątrz. Ostrzegał przed „egocentrycznym Kościołem, który rości sobie prawo do zatrzymania Jezusa dla siebie i nie dopuszcza do tego, aby wyszedł On do innych”.
Ekonomia wykluczenia - kultura spotkania
Gros swego nauczania Franciszek koncentruje na problematyce społecznej. Bardziej radykalnie od swych poprzedników ujmuje kwestie społeczne. Ostro krytykuje taki model liberalizmu gospodarczego, który bazuje na „bezgranicznej ufności w ślepe siły i niewidzialną rękę rynku”. Stwierdza jasno: „To jest nieludzki system gospodarczy. Ten system zabija!”.
Wyjaśnia, że obecny kształt globalizacji skutkuje tym, że „różnice międzynarodowe i społeczne pogłębiają się. Całe kontynenty wyłączone są z rynku i duże części społeczeństwa (nawet w krajach rozwiniętych) znajdują się poza obiegiem dóbr materialnych i dostępu do kultury”. A na całym świecie wzrasta bezrobocie, już nie jako „problem koniunkturalny, ale strukturalny”.
W miejsce „kultury czy ekonomii odrzucenia” Franciszek proponuje „kulturę spotkania”. Na czym ona polega? Mówi, że powinna to być alternatywa kulturowa wobec „utopii neoliberalnej” na rzecz „ekonomii społecznej”. Przestrzega przed demontażem państwa zaangażowanego socjalnie.
"Każdy chrześcijanin i każda wspólnota - pisze w "Evangelii gaudium" (187) - są wezwani, by być narzędziami Boga na rzecz wyzwolenia i promocji ubogich, aby mogli oni w pełni włączyć się w społeczeństwo". Podkreśla, że "wsłuchiwanie się w krzyk ubogich", cechować winno nas wszystkich bez wyjątku - jako chrześcijan.
Przyjmijmy uchodźców jak braci
Los uchodźców nie pozwala spokojnie spać Franciszkowi. Dlatego swą pierwszą podróż jako papież odbył na włoską wyspę Lampedusa, będącą bramą do Europy dla setek tysięcy uchodźców z Afryki (lipiec 2013). Zaapelował tam do Unii Europejskiej, by odważniej i hojniej włączała się w ratowanie migrantów.
Wielkim echem odbił się apel Franciszka z 6 września 2015 r., kiedy prosił "by każda parafia, każdy klasztor i każde sanktuarium w Europie przyjęły jedną rodzinę uchodźców". Ujął to jako "konkretny gest w ramach przygotowań do Roku Świętego Miłosierdzia".
Franciszka - należy podkreślić - nie charakteryzuje ewangeliczna naiwność, choć tak bywa odbierany. W tegorocznym orędziu na Światowy Dzień Migranta wskazał na konieczność integracji przybyszów w europejskim środowisku. Jego zdaniem uchodźcy powinni przyjąć na siebie obowiązki względem tych, którzy ich przyjmują, winni także szanować dziedzictwo materialne i duchowe kraju przyjmującego oraz być posłuszni jego prawom i wnosić swój wkład w jego wydatki. Jest więc za polityką integracji, a nie multikulturowości, postulowanej przez środowiska lewicy.
16 kwietnia br. Franciszek wraz z ekumenicznym patriarchą Konstantynopola Bartłomiejem udali się grecką wyspę Lesbos 16, gdzie we wspólnej deklaracji wezwali do stawienia czoła obecnemu kryzysowi humanitarnemu i przyczynom leżącym u jego podstaw. Zaapelowali o zakończenie wojny i przemocy na Bliskim Wschodzie i do budowy sprawiedliwego i trwałego pokoju. Zachęcali do zwiększenia wysiłków na rzecz przyjęcia, pomocy i ochrony uchodźców wszystkich wyznań. Towarzyszył temu piękny gest. Na pokład samolotu Franciszek zabrał kilka muzułmańskich rodzin uchodźczych, nad którymi opiekę we Włoszek przejęła następnie Wspólnota św. Idziego.
Ekologia integralna
Już podczas mszy inaugurującej pontyfikat Franciszek podkreślił doniosłość „troski o przyrodę”. Wyznał, że św. Franciszek z Asyżu, którego imię i przesłanie jest natchnieniem dla jego pontyfikatu, stanowi wzorzec życia surowego, szanującego stworzenie, jakże odległego od współczesnej „kultury odrzucenia”.
Myśli te rozwinął w encyklice "Laudato si’". „Kryzys ekologiczny - podkreśla - jest ujawnieniem się lub zewnętrznym przejawem kryzysu etycznego, kulturowego i duchowego nowoczesności". Zapomnienie o Stwórcy i rugowanie Go z procesów decyzyjnych prowadzi nie tylko do degradacji środowiska, ale również do degradacji człowieka a ostatecznie zagraża całej ludzkości. Rodzi też olbrzymie niesprawiedliwości społeczne, uderzające w najbardziej ubogich. Przy okazji Franciszek krytykuje zdecydowanie aborcję, "całkowicie przeciwną" naturze i Bożemu zamysłowi czy ideologię gender, która jest kolejną współczesną patologią, wynikającą z braku poszanowania praw natury.
Na zakończenie wzywa do budowania "ekologii integralnej", której konsekwencją ma być nowy wzorzec sprawiedliwości społecznej i gospodarczej.
Europa, starzejąca się babcia
Z niektórych wypowiedzi Franciszka nt. Europy przebija silny zawód. Z jednej strony wskazuje, że jest ona kolebką niezwykłej kultury, doceniającej godność osoby ludzkiej, z drugiej jednak dostrzega silny kryzys Starego Kontynentu. Dlatego nazwał go „starzejącą się babcią”.
A dał temu m. wyraz podczas wizyty w Parlamencie Europejskim i Radzie Europy 25 listopada 2014 r. Wedle Franciszka paradoksem Europy jest to, że mimo, że jest ona kolebką tego, co najbardziej wartościowe we współczesnej cywilizacji, obecnie wydaje się zmęczona i bezpłodna. Mówił o Europie, która „nie jest już płodna i nie tętni życiem”, gdzie „wielkie ideały straciły siłę przyciągania”.
Z kolei 6 maja br. odbierając w Watykanie Nagrodę Karola Wielkiego, wręczana mu przez przywódców Unii Europejskiej, pytał: „Cóż ci się stało, Europo, ojczyzno poetów, filozofów, artystów, muzyków, pisarzy (...) matko ludów i narodów, wspaniałych mężczyzn i kobiet, którzy potrafili bronić i dawać swoje życie za godność swoich braci?”.
Jego refleksja o Europie nie ogranicza się jednak do konstatacji kryzysu. Nawołuje do odrodzenia pamięci o tym, co jest najwartościowsze w jej dziedzictwie kulturowym. Cechuje go wiara, że dzisiejsza Europa wciąż zdolna jest do „zrodzenia nowego humanizmu”. A bazować on winien na trzech filarach: zdolności do integracji, zdolności do dialogu i zdolności do rodzenia.
„Marzę o Europie – mówił - która troszczy się o dziecko, pomaga jak brat ubogiemu i tym, którzy przybywają w poszukiwaniu gościnności, bo nic nie mają i proszą o schronienie. (...) Marzę o Europie, gdzie bycie migrantem nie byłoby przestępstwem, ale zaproszeniem do większego zaangażowania na rzecz godności wszystkich istot ludzkich”.
Jego zdaniem Europa nie odzyska „zdolności do rodzenia”, jeśli pozostanie „bezduszną biurokratyczną strukturą”. „Marzę o Europie młodej – podkreśla – zdolnej by być jeszcze matką: matką, która miałaby życie, ponieważ szanuje życie. (...) Marzę o Europie rodzin, z bardzo skutecznymi politykami (...), skoncentrowanymi bardziej na narodzinach dzieci niż na pomnażaniu dóbr”.
Rodzina w centrum uwagi
Po raz pierwszy w historii dwa kolejne zgromadzenia Synodu Biskupów zostały poświęcone temu samemu tematowi. Świadczy to o tym, że małżeństwo i rodzina są w centrum zainteresowania Franciszka. Podkreśla, że towarzyszenie rodzinie - w jej radościach, bólach i smutkach, a niekiedy i dramatach – winno być absolutnym priorytetem dla Kościoła.
Franciszek zdaje się doskonale sprawę z kryzysu rodziny w skali, jaka nie miała dotąd miejsca. Wśród jego przyczyn wymienia: "relatywizm, kulturę tego, co efemeryczne, brak otwartości na życie”. Na Filipinach mówił o próbach ideologicznej kolonizacji rodziny we współczesnym świecie i presję wywieraną na nie m. in. przez organizacje międzynarodowe w kierunku ograniczania dzietności, mówił o potrzebie czujności wobec tych, którzy usiłują ją zniszczyć. Ale – zapewnia – że nie gdzie indziej, ale „właśnie w rodzinie, świętej i połączonej miłością, znajdzie się siła do przezwyciężenia tych zagrożeń”. O tych samych problemach rodziny mówi w podsumowującej obrady dwóch zgromadzeń synodalnych adhortacji „Amoris laetitia”.
Trzon rodziny - co wyraźnie i bezkompromisowo podkreśla jako papież - stanowi małżeństwo kobiety i mężczyzny, które z natury jest komplementarne. Dlatego zdecydowanie przeciwstawia się wszelkim próbom legalizacji związków homoseksualnych. Małżeństwo jest dlań wspólną drogą, na zasadzie komplementarności płci, dzie zadaniem mężczyzny jest "pomaganie żonie, by była bardziej kobietą, a zadaniem kobiety pomaganie mężowi – by był bardziej mężczyzną". Podstawowymi cechami rodziny - powinny być: stabilność i płodność, zaś osoba uczy się w niej wiernej, dozgonnej miłości.
W rodzinie jednostka włącza się w społeczeństwo. Dlatego zdaniem Franciszka państwa i instytucje zobowiązane są troszczyć się o nią, jak o najcenniejszy skarb, gdyż w niej kształtują się także społeczne zachowania i od niej zależy „jakość” obywateli. Państwo jedynie zyskuje na trosce o rodziny – od rozwoju demograficznego po rozwój gospodarczy.
Szczególne zadanie mają do odegrania rodziny wielodzietne. – W świecie często naznaczonym egoizmem rodzina wielodzietna jest szkołą solidarności i dzielenia się, a te postawy są dobrodziejstwem dla całego społeczeństwa – mówił do uczestników zjazdu Włoskich Rodzin Wielodzietnych.
W adhortacji „Amoris laetitia” Papież podkreśla, że rodziny mają we współczesnym świecie i Kościele szczególną misję do odegrania. Wskazuje, że „Dobrze przeżywana komunia rodzinna jest prawdziwą drogą do świętości w życiu codziennym i drogą rozwoju mistycznego, środkiem wewnętrznego zjednoczenia z Bogiem” (n. 316). Zachęca więc księży i biskupów, aby w ich działalności duszpasterskiej centralne miejsce przyznawali rodzinie, włączając też rodziny jako podmiot a nie tylko przedmiot duszpasterstwa. W rodzinie, tej która potrafi żyć miłością i przezwyciężać kryzysy Franciszek dostrzega olbrzymi potencjał misyjny. Takie rodziny powinny w parafiach i innych wspólnotach dzielić się swym doświadczeniem i towarzyszyć tym, które przeżywają trudności.
Papież nie zapomina o osobach żyjących w związkach niesakramentalnych, których ilość lawinowo rośnie, tak, że stanowią duży procent społeczności chrześcijańskiej. Związki te mają dwojaki charakter: tych, co żyją razem bez sakramentu, bądź rozwiedzionych a żyjących w ponownych związkach. Jego strategia jest następująca. Uważa, że duszpasterze powinni bardziej skoncentrować się na towarzyszeniu tym, co mają problemy, na ukazaniu im piękna małżeństwa, a dopiero w następnej kolejności na stawianiu przed nimi wymagań moralnych Kościoła i rozliczania z tych norm. Wyjaśniał to w wywiadzie dla „Civita Cattolica”, mówiąc, że „trzeba znaleźć nową równowagę, bo w przeciwnym wypadku moralny gmach Kościoła załamie się jak domek z kart, utraci swą świeżość i zapach Ewangelii”. Podkreśla, że przekaz ewangeliczny musi być o wiele prostszy, głębszy i porywający, a obowiązki moralne wynikną z tego w dalszej kolejności. Nie potępia więc osób żyjących w związkach cywilnych, lecz wskazuje na konieczność dialogu z nimi mającego skłonić ich do „podążania ku pełni małżeństwa i rodziny” (n. 294). Wskazuje na potrzebę uwzględniania zasady stopniowości, zakładającej, że każdy człowiek rozwija się powoli przez stopniowe włączanie darów Bożych i wymagań Miłości w swoje życie osobiste i społeczne (n. 295).
Natomiast mówiąc o osobach rozwiedzionych i żyjących w ponownych związkach zaleca w adhortacji powstrzymanie się od pochopnych osądów "nie uwzględniających złożoności danej sytuacji oraz dostrzeżenie cierpienia tych osób z powodu stanu w jakim się znajdują". Jest przekonany, że „trzeba pomóc każdemu w znalezieniu jego sposobu uczestnictwa we wspólnocie kościelnej. Zachęca by osoby takie mogły uczestniczyć w życiu wspólnoty wierzących, w jej dziełach socjalnych czy spotkaniach modlitewnych. „Oni nie tylko nie muszą czuć się ekskomunikowani – podkreśla - ale mogą żyć i rozwijać się jako żywe członki Kościoła, odczuwając, że jest on matką, która ich zawsze przyjmuje, troszczy się o nich z miłością i wspiera ich na drodze życia i Ewangelii” (n. 299).
Przypominając, że każda sytuacja jest inna, wielką wagę przywiązuje do indywidualnego rozeznania - w dialogu prowadzonym na „forum wewnętrznym” przez kapłanów z osobami w takich sytuacjach. Postuluje lepsze włączenie kryterium ludzkiego sumienia w praktykę Kościoła. Wskazuje także na pewne okoliczności łagodzące, które należy uwzględnić w rozeznaniu duszpasterskim. Apeluje o stosowanie logiki miłosierdzia duszpasterskiego.
Wiemy, że wśród ojców i synodu o rodzinie przez dwa lata toczył się spór wokół kwestii udzielania komunii św. osobom rozwiedzionym, żyjącym w ponownych związkach. Grupa niemieckojęzyczna z kard. Walterem Kasperem postulowała liberalizację w tej kwestii, co wywoływało olbrzymi opór pozostałych. Spekulowano, po której stronie stanie Ojciec Święty. Franciszek nie stanął po żadnej. Zgodził się z troską o rozwiedzionych, postulowaną przez grupę niemieckojęzyczną, nie zgodził się jednak na reformę nauki moralnej Kościoła, postulując w to miejsce reformę pracy duszpasterskiej. A chodzi tu o przesunięcie akcentu z ostrego stawiana wymagań moralnych na pierwszym miejscu, ku towarzyszeniu tym, którzy mają problemy, z przyznaniem o większej wagi kształtowaniu sumienia, które w sposób wolny dokonuje właściwego wyboru.
Nie dla antysemityzmu!
Od chwili wyboru na papieża 13 marca 2013 Franciszek ma doskonałe kontakty z Żydami. Wybór kard. Jorge Mario Bergoglio na papieża z radością i nadzieją powitały wszystkie włoskie środowiska żydowskie. “Po dwóch aszkenazyjczykach nareszcie mamy sefardyjczyka” - żartował na Twitterze rabin Rzymu Di Segni.
Świetne relacje Franciszka z Żydami mają także pewien akcent osobisty, a jest nim wieloletnia przyjaźń z rabinem Abrahamem Skorką, rektorem Latynoamerykańskiego Seminarium Rabinicznego, którego dziadkowie przybyli w latach 20. XX w. z Polski.
W październiku 2013 spotykając się ze wspólnotą żydowską Rzymu z okazji 70. rocznicy deportacji Żydów z Wiecznego Miasta, Franciszek zaapelował: "Jest czymś sprzecznym samym w sobie, aby chrześcijanin był antysemitą. Niech antysemityzm zostanie usunięty z serca i życia każdego mężczyzny i każdej kobiety!"
Podczas wizyty w Izraelu w maju 2014 r. odwiedził Instytut Pamięci Yad Vashem w Jerozolimie. „Daj nam łaskę, byśmy wstydzili się tego, co jako ludzie, jesteśmy w stanie uczynić, wstydzili się tego skrajnego bałwochwalstwa, wzgardzenia i zniszczenia naszego ciała, które z mułu uczyniłeś, które ożywiłeś tchnieniem życia. Nigdy więcej, Panie, nigdy więcej!" – modlił się papież, oddając hołd ofiarom Zagłady. Marcin Przeciszewski / Warszawa
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.