To był bardzo pracowity dzień dla papieża Franciszka, a dla młodzieży ŚDM kolejny dzień wielkich rekolekcji.
Papież zaczął dzień od uczynku miłosierdzia – odwiedził chorego kard. Franciszka Macharskiego, który od wielu dni przebywa w bardzo ciężkim stanie w szpitalu. Jest nieprzytomny. To krótkie, ale wymowne spotkanie, którego nie było w scenariuszu. Ze szpitala papież skierował się do kościoła św. Jana, którym opiekują się siostry prezentki. Tam spotkał się z siostrami i uczennicami szkół, które prowadzą. Wizyta została wpisana do programu na specjalne życzenie Ojca Świętego. Trzy siostry prezentki pracują w papieskim magazynie, do którego trafiają dary, które otrzymuje papież. To dzięki nim Franciszek trafił do kościoła św. Jana. Można odczytać to spotkanie jako zwrócenie uwagi na sprawa wychowania i edukacji. Młodzi potrzebują dobrej szkoły.
Po wizycie na Jasnej Górze (polski wymiar pielgrzymki) i chwili odpoczynku, papież o godz. 17.00 otrzymał przed bramą na ul. Franciszkańskiej 3 symboliczne klucze do miasta. Potem wsiadł do tramwaju jadącego na Błonia. Tego jeszcze nie było w historii papiestwa. Papamobile już nikogo nie dziwi, ale „papa-tramwaj”? Nie wiem, kto wpadł na ten pomysł, ale to był strzał w dziesiątkę. Kard. Bergoglio znany był z tego, że podróżował po Buenos Aires metrem, autobusami. Unikał samochodów. I teraz chyba doskonale poczuł się w tramwaju. Tym bardziej, że razem z nim podróżowały osoby niepełnosprawne. A więc był to papieski tramwaj miłosierdzia.
Wieczorne spotkanie na Błoniach było pierwszym z centralnych wydarzeń ŚDM. Można powiedzieć „oazowo”, że było to zawiązanie wspólnoty. Gigantycznej wspólnoty, bo liczącej ok. 600 tys. młodych, którzy mimo deszczu byli pełni ognia. Polacy powitali gości „krakowiakiem”. A potem do polskich tancerzy dołączyli przedstawiciele innych kontynentów ze swoimi tańcami. Nie zabrakło oczywiście tanga. Potem wywoływane były poszczególne kontynenty. Towarzyszyły im obrazy świętych pełniących dzieła miłosierdzia. Późnie przed ołtarzem pojawił się symboliczny pochód młodych świętych w historycznych kostiumach. Młodzi zostali zaproszeni w ten sposób do świętości.
Przed kazaniem papieża odczytano Ewangelię o zasłuchanej Marii i zapracowanej Marcie. Franciszek przywołał na początku swojego słowa Jana Pawła II – „Chciałbym Mu podziękować za to, że wymarzył i dał impuls do tych spotkań”. Papież stwierdził, że jako biskup podziwiał w młodych ich pasję życia i pragnienie zmiany. Przy czym nie chodzi o zmianę dla zmiany, ale o zmianę, którą podpowiada miłosierdzie. „Czy można coś zmienić?” – papież prowokował młodych do odpowiedzi, do entuzjazmu. Wzywał, aby powtarzali słowo „misericordia” – miłosierdzie. Franciszek zarazem przestrzegał młodych, aby nie stali się „przedwczesnymi emerytami”, którzy się poddali, rzucili ręcznik przed podjęciem walki. Przypominają się pamiętne słowa Jana Pawła II z Westerplatte – „są sytuacje, kiedy nie wolno dezerterować”. Franciszek przestrzegał także przed „sprzedawcami fałszywych iluzji”, którzy okradają młodych z tego, co najlepsze. Sednem papieskiego słowa było pytanie: czy wybieracie ucieczkę w oszołomienie czy moc łaski? „Jezus Chrystus jest tym, który potrafi obdarzyć prawdziwą pasją życia”. Cały sens Światowych Dni Młodzieży polega na tym, że „Jezus chce wejść do naszego domu, co nas”. „A ten, kto przyjmuje Jezusa, uczy się kochać jak Jezus”. Pięknie wyglądał papież pod wielkim obliczem Jezusa miłosiernego na ołtarzu. Wzrok Piotra i spojrzenie Jezusa. To w jakimś sensie jedno spojrzenie.
Wieczorem papież pojawił się w oknie na Franciszkańskiej wcześniej niż się spodziewano. Mówił tym razem po hiszpańsku (wczoraj po włosku). Zwrócił uwagę na życie małżeńskie, które jest piękne, ale nie zawsze łatwe i dlatego trzeba się starać o miłość. Ważne są trzy słowa we wzajemnej relacji: proszę, dziękuję i przepraszam. Słowo „proszę” wyraża konieczność rezygnacji ze swego ja, zrobienia miejsca dla drugiej osoby, dla współmałżonka. Słowo „dziękuję” wyraża wdzięczność, która jest niezbędna w małżeńskiej relacji. Słowo „przepraszam” bywa czymś trudnym, ale bez niego ani rusz. Papież powtórzył jedno ze swoich ulubionych powiedzonek – „w domu czasem latają talerze”. Konflikty są czymś normalnym. Ale nie idźcie nigdy spać bez zawarcia pokoju – radził papież. Na koniec prosił o jedno „Zdrowaś” za małżeństwa. Pobłogosławił zebranych i tradycyjnie poprosił, aby modlili się za niego.
Warto podkreślić to, że w całym Krakowie w wielu miejscach działo się wiele. Centralne papieskie wydarzenia to tylko część ŚDM. W kilkuset kościołach biskupi z całego świata głosili katechezy w 33 językach. Poszczególne grupy pielgrzymowały do Łagiewnik. W strefach pojednania ciągle widać młodych jednających się z Bogiem. W strefach ciszy trwa modlitwy. Jedną z takich stref zorganizowano w kościele św. Marka. Zajrzałem tam na chwilę. Piękny obraz. Wokół relikwiarza św. Małej Tereski, przed Najświętszym Sakramentem mnóstwo młodych w całkowitej ciszy. Piękni! Na rynku Mickiewicz wciąż oblężony. W chwili gdy kończę pisać te relację, słyszę mocne, dynamiczne dźwięki uwielbienia na scenie przy kościele św. Floriana, gdzie obozuje wspólnota zorganizowana (doskonale!) przez ruch Chemin Neuf. Kraków stał się wielką świątynią, zapowiedzią Nowego Jeruzalem. Bóg jest wielki! A zarazem tak pokorny, bliski i konkretny. Można Go spotkać nawet w tramwaju.
Miłosz Kluba /Foto Gość Kraków, 28.07.2016. Papież Franciszek w drodze krakowskie Błonia (przed ceremonią powitania na ŚDM w Krakowie). Pierwszy odcinek trasy Ojciec Święty pokonał krakowskim tramwajem
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.