Młodzież z trzebnickiego RMS-u przeżywała swoja Pielgrzymkę Miłosierdzia na ŚDM w Krakowie. To była niepowtarzalna Boża lekcja.
Ruch Młodzieży Salwatoriańskiej wraz z Wolontariatem Misyjnym Salvator tworzą dużą grupę ponad 50 osób.
Na ulicach Krakowa łatwo ich rozpoznać. Żółte flagi RMS-u, żółto-czarne szaliki, koszulki z logiem - wszystko rzuca się od razu w oczy. Do tego nie można przejść obok nich obojętnie. Skaczą, tańczą, śpiewają, wykrzykują przyśpiewki, przybiją "piątkę".
- Walczymy ze stereotypem, że Polacy są sztywni w porównaniu do np. Latynosów, czy Afrykańczyków. Chcemy być postrzegani jako weseli, spontaniczni i otwarci ludzie. Zachowania salwatoriańskiej młodzieży wypływają z tego, że mamy doświadczenie Kościoła na Zachodzie. Sam pracowałem krótko we Włoszech, a też nie ma co ukrywać - jesteśmy otwarci na działanie Ducha św - mówi ks. Łukasz Anioł, opiekun RMS-u.
W środę trzebniczanie przeżywali swoją Pielgrzymkę Miłosierdzia. Był to czas refleksji nad miłosierdziem Bożym i nad tym, co oddala od miłosierdzia oraz modlitwy za siebie, bliskich i niewierzących. Młodzież zwiedziła sanktuarium św. Jana Pawła II, przeszła do bazyliki Bożego Miłosierdzia i odmówiła wspólnie Koronkę do Bożego Miłosierdzia.
- ŚDM-y są dla nas niepowtarzalnym doświadczeniem spotkania wielu ludzi z tak wielu państw na świecie. To posmakowanie wielkiej radości, entuzjazmu i otwarcia praktycznie z każdego kontynentu - mówi ks. Łukasz Anioł.
Podkreśla, że młodzi pielgrzymi kiedy trzeba, potrafią się skupić, ale kochają także w radosny sposób wyrażać swoją wiarę: tańcem i śpiewem. W uwielbieniu Pana Boga czują się jak ryba w wodzie.
- Staramy się być aktywni i pokazywać naszym podopiecznym jak najwięcej twarzy ŚDM-ów. Dzisiejszy świat stawia na konsumpcjonizm, na wyzysk, na to, żeby tylko „mieć”, a nie „być”. Nasze przejście przez Bramę Miłosierdzia w Łagiewnikach stało się konkretną Bożą odpowiedzią na to, co proponuje nam na co dzień otoczenie - dodaje salwatorianin.
Zwraca uwagę, że przypomnienie uczynków miłosierdzia, które jako chrześcijanie powinniśmy realizować każdego dnia, ukierunkowuje myśli młodego człowieka, pozwala obrać odpowiedni azymut.
Zofia Steczkiewicz przyjechała na ŚDM razem z siostrami: Anią i Małgorzatą
- Do wyjazdu zachęcili nas rodzice. Bardzo mile wspominali swoje ŚDM-y w Częstochowie z 1991 roku. Chcieli, żebyśmy się spotkały z papieżem - mówi 19-latka.
Sama zdecydowała się pojechać, by poznać nowych ludzi z różnych krajów, zetknąć się innymi kulturami, ale przede wszystkim by poczuć wspólnotę katolicką ludzi młodych. Zobaczyć, że nie tylko w Polsce, ale na całym świecie są ludzie wierzący w Boga.
- Nigdy nie byłam na takim międzynarodowych spotkaniu, ale czuję się tu znakomicie. To sprawia mi radość, na pewno umacnia duchowo. Choć czasami jest ciężko, jak każdy w innym języku się modli, a z drugiej strony ta międzynarodowa wspólnota bardzo mnie buduje - opowiada Zofia Styczkiewicz.
Przyznaje, że w domu mówiło się o zagrożeniu terrorystycznym i trudnej atmosferze dotyczącej bezpieczeństwa w Krakowie.
- Stwierdziłam, że śmierć w takim miejscu, gdzie ludzie się modlą, nie jest wcale taka straszna. Skupiamy się na Bogu i Jemu ufamy, więc nie czujemy lęku - stwierdza.
Jej rodzice także trochę się obawiali, ale ich doświadczenia z Częstochowy sprzed 25 lat były tak pozytywne, że bardzo pragnęli, aby córki miały swój udział w tym wielkim dziele miłosierdzia, jakim są ŚDM-y w Krakowie.
- Pamiętam, że przed wyjazdem zastanawiałam się mocno nad rezygnacją z ŚDM, ale zebraliśmy bardzo sympatyczną ekipę. Msza otwarcia, wspólna modlitwa, tyle flag różnych narodowości stworzyło niesamowitą atmosferę. Gdy całe Błonia śpiewały, ciarki szły po plecach. I jeszcze te znaki z nieba… słońce podczas Komunii świętej. Całość zrobiła na mnie ogromne wrażenie - relacjonuje Agata Wołk z RMS-u.
Nie ma wobec Światowych Dni Młodzieży specjalnych oczekiwań.
- To dla mnie było naturalne, że skoro należę do katolickiego świata to najważniejsze wydarzenie roku organizowane jeszcze w Polsce nie może mnie ominąć. Chcę się rozwijać duchowo, wzrastać w wierze i poznawać ludzi, którzy tutaj są niezwykle otwarci - puentuje Agata.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
„Każe płacić nieszczęśliwym ubogim, którzy nie mają niczego, rachunek za brak równowagi”.
Czy za drugim razem będzie lepiej?- zastanawia się korespondent niemieckiej agencji katolickiej KNA.
Papież Franciszek po raz kolejny podkreślił znaczenie jedności chrześcijan.
Papież przyjmujął na audiencji kierownictwo Fundacji Papieskiej Gwardii Szwajcarskiej.
Nie szukamy pierwszych czy najwygodniejszych miejsc, bo są to ślepe zaułki.