W Afryce pokochali papieża

W Kenii i Ugandzie ludzie pokochali „papieża ze slumsów Buenos Aires”, bo mówił o ich życiu. Ale najważniejszym wydarzeniem całej afrykańskiej pielgrzymki Franciszka było otwarcie Drzwi Miłosierdzia w stolicy RŚA Bangi. W kraju ogarniętym wojną papież skandował z młodzieżą: „Już nigdy nienawiść! Wiele przebaczenia!”.


To była ważna pielgrzymka, z przesłaniem duszpastersko-społecznym, adekwatnym do sytuacji panującej w krajach, które od 25 do 29 listopada odwiedził Ojciec Święty. A dla ludzi był to czas narodowego święta. W Kenii dzień papieskiej Mszy, czwartek 26 listopada, był wolny od pracy. 
Ci, których pytałem o Franciszka, powtarzali, że jest prosty, bliski ich codzienności, pokazuje, „jak żyć pokornie jako społeczeństwo”, i przestrzega, aby „trzymać dzieci z dala od alkoholu i narkotyków”. Cenią sobie jego słowa o „chrześcijańskich rodzinach, które mają emanować Bożą miłością i rozlewać dającą życie wodę Jego Ducha”. Doceniają troskę o tradycje ich kraju. Mówią, że to „ich papież”, więc witali go: „Viva Papa! Karibu!” lub po prostu: „Welcome home!”. 


Żywioł


Na kilka dni Nairobi i Kampala wypełniły się wizerunkami Franciszka. Na budynkach pojawiły się potężne banery, lokalni artyści eksponowali swoje prace na ulicach. Słychać było: „Papa! Papa!”. W pubach, przy głośnej muzyce kamba, można było zobaczyć transmisję Mszy, spotkań, pasek z papieskimi wiadomościami. Poważne gazety, jak „Daily Nation”, „Standard”, „Catholic Mirror”, oferowały interesujące opracowania, plakaty i kalendarze. 
W związku ze spotkaniem z Ojcem Świętym prężnie zorganizowały się lokalne wspólnoty chrześcijańskie. Z zachodu kraju, skąd pochodził pierwszy kenijski kardynał, sługa Boży Maurice Otunga, przyjechało ok. 2000 ludzi w 40 autobusach. Pośród katolików byli protestanci i… muzułmanie. Z Mombasy wyruszyła na spotkanie z Franciszkiem międzyreligijna karawana pokoju „Pamoja for Peace Pwani” (z suahili: „Razem dla Pokoju”). To wspólne dzieło abp. Martina Kivuva Musondego, szefa kenijskiej Caritas, i 78-letniego Włocha, Lizia D’Avossy, założyciela organizacji Cremona for Kenya, budującej szkoły i dożywiającej dzieci. Obu spotykam w Mombasie. Dwa dni później Lizio zostaje przyjęty osobiście przez Franciszka w Nairobi. – Mam nadzieję, że będzie żył długo, i tego mu życzyłem. Świat dzisiejszy potrzebuje jego obecności. Wielkim autorytetem był Jan Paweł II, ale to był papież „polityczny”, który zmienił historię świata. A Franciszek to pasterz. I obecnie Kościół potrzebuje takiego papieża jak on – przekonywał Lizio.


Pasterz zaangażowany


W Nairobi Franciszek mieszkał w spokojnej dzielnicy Lavington, gdzie trzykrotnie gościł Jan Paweł II – w latach 1980, 1985 i 1995. Papieskiej rezydencji strzegły straże w kamizelkach kuloodpornych. Podczas pielgrzymki bezpieczeństwa pilnowało ok. 20 tys. policjantów i żołnierzy. W gotowości czuwali snajperzy. Franciszek sam „mało dba o swoje bezpieczeństwo”, pisały kenijskie media, co „jest koszmarem dla ochrony”. Tym dobitniej brzmiały słowa: „Nie lękajcie się” na terenie uniwersytetu w Nairobi, gdzie papież celebrował Mszę w strugach deszczu. 
„Nie lękajcie się, trwajcie mocno w wierze” – to było hasło całej wizyty w Kenii. Franciszek przybył z przesłaniem pokoju, przypominając, że „ludzie są wezwani do pojednania, pokoju, przebaczenia”. W swoich przemówieniach wielokrotnie wracał do fundamentalnego tematu sprawiedliwości społecznej. Wskazywał na korupcję jako źródło zła, napędzające nędzę i podziały, oraz na potrzebę troski o zapewnienie rozwoju młodym, którzy stanowią największą grupę społeczną w całej Afryce. – Doświadczenie pokazuje nam jasno, że przemoc i terroryzm mają korzenie w ubóstwie i frustracji – mówił.

Przestrzegał przed „globalizacją obojętności”, jak określił przyzwyczajanie się do cierpienia innych, „jakby to było coś normalnego”, i przed „rezygnacją w obliczu ekstremalnego i skandalicznego zjawiska współczesnego handlu ludźmi – przymusowej pracy, prostytucji i pozyskiwania organów”. Odniósł się do problemu migrantów oraz wzrostu „przemocy i społecznej agresji, handlu narkotykami, uzależniania od nich młodych, utraty tożsamości oraz braku zakorzenienia społecznego”. Mówił o przemocy wobec kobiet, problemie prostytucji, przypomniał katolickie nauczanie przeciwne aborcji. „W posłuszeństwie Bożemu słowu jesteśmy wezwani, aby odrzucić praktyki, które godzą w kobiety i je ranią oraz grożą życiu nienarodzonych” – mówił. 
Franciszek odniósł się też do zagrożenia ze strony islamistów Al-Szabab. Przypomniał o ofiarach ataków w Garrissie, Manderze, Nai­robi. Wobec oficjeli i przedstawiciela Wysokiego Zgromadzenia Muzułmanów Kenii, prof. Abdulghafura El-Bsaidy, przypomniał, że „religie odkrywają istotną rolę w kształtowaniu sumień”, a „Bóg, którego szukamy, by Mu służyć, jest Bogiem pokoju i Jego święte imię nigdy nie może być używane do usprawiedliwiania nienawiści i przemocy”. 
Jednym z uczestników spotkania w Nairobi był poruszający się na wózku inwalidzkim o. Eugenie Birrer. „Spytałem papieża, czy mogę mu pobłogosławić. Zgodził się. położyłem dłoń na jego głowie i uczyniłem znak krzyża” – przytacza jego słowa „Daily Nation”. 


Franciszek Pierwszy


Tak nazwano papieża w katedrze w Kampali podczas spotkania z duchownymi i konsekrowanymi. Wcześniej Franciszek celebrował żywiołowo przeżywaną przez wiernych Mszę w sanktuarium w Namugongo i poświęcił powstające sanktuarium w Munyonyo. Ważnym elementem wizyty w Ugandzie było spotkanie z ok. 150 tys. młodych ludzi i odwiedziny chorych w Domu Miłosierdzia w Nalukolongo. Wśród 102 pacjentów byli nie tylko katolicy, ale i muzułmanie. Papież spotkał się również z kabaką Bagandy, Ronaldanem Muwambą, „na znak szacunku dla historii tego kraju”.
Co czyni styl Franciszka wyjątkowym? – zastanawia się ks. Peter Gichure, profesor teologii dogmatycznej Katolickiego Uniwersytetu Afryki Wschodniej w Nairobi. – Papież Franciszek jest człowiekiem wielu rzeczy pierwszych – pierwszy nie-Europejczyk na tronie Piotrowym od 1300 lat, pierwszy papież jezuita i pierwszy o imieniu Franciszek. Wprowadza do Kościoła mieszankę duchowości ignacjańskiej i franciszkańskiej, kombinację pokory i troski o ubogich – uważa ks. Gichure. 
Uwagę afrykańskich komentatorów przyciąga papieska prośba o modlitwę za niego samego, wielokrotnie wyrażana podczas tej pielgrzymki. „Dlaczego wikariusz Chrystusa potrzebuje naszego wstawiennictwa? Co to może dla nas oznaczać? I dlaczego rozpoczął swój pontyfikat od prośby o modlitwę?” – pyta „Sunday Nation”. Dla ks. Gichure papieska prośba o modlitwę to „znaczący znak pontyfikatu, jeden z wielu, jakie dał ludziom”. Uwagę zwraca również postawa stojąca podczas homilii, rzadkie ubieranie mitry, unikanie pisanych kazań oraz jego spontaniczność. „Nie podąża za protokołem, aby nie chronić się przed ludźmi”. To „reformator, który nadaje nowy kształt Kościołowi i z pewnością wywrze nań duży wpływ.

Ludzie utożsamiając Kościół z Franciszkiem, wracają do Kościoła. Jego pontyfikat ukazuje pragnienie wśród ludzi akceptacji i przyjęcia. Znajdują je w gestach papieża, który zarazem podkreśla niezmienność doktryny Kościoła” – twierdzi kenijski teolog.
– Papież dotyka realnego życia ludzi. Mówi, że Kościół nie powinien być zadowolony z sytuacji, w której się znajduje, ale ma szukać nowych wyzwań – mówił podczas konferencji prasowej w Kampali rzecznik Watykanu ks. Federico Lombardi. – Zadanie domowe, jakie nam zostawia, polega na zauważaniu konkretnych wyzwań i dawaniu przede wszystkim młodym szansy działania. A my mamy być wraz z nimi jako Kościół – dodał.
– Apeluję do wszystkich. Nie zapominajcie o ubogich! – mówił w Kololo Franciszek. – Jako chrześcijanie nie możemy stać z boku, bo to jest nierobienie niczego. Trzeba coś zmieniać. Proste gesty mogą przynieść moc Chrystusa na ten świat, by go przemieniać. Będę pamiętał o was w moich modlitwach i proszę Was o modlitwę za mnie. Niech Maryja Was chroni – mówił do zebranych. Gdy zakończył… wypił szklankę wody.


Chcemy pokoju


Nie sprawdziły się obawy tych, którzy, jak Francja i USA, do końca odradzali Ojcu Świętemu wizytę w stolicy Republiki Środkowoafrykańskiej, ostrzegając, że nie będzie bezpieczny i zobaczy miasto wymarłe. Wszędzie witały go tłumy, a ulice były udekorowane skromnie, ale świątecznie. Papieża witano okrzykiem: „Jesteś bezpieczny”. – To jest zwycięstwo wiary nad lękiem i niedowiarstwem, zwycięstwo współczucia i solidarności Kościoła powszechnego – tymi słowami tymczasowa prezydent Catherine Samba-Panza witała papieża. 
Lądując na stołecznym lotnisku, na które dosłownie wciskają się namioty uchodźców, Franciszek zobaczył największy problem humanitarny tego kraju. Co czwarty mieszkaniec jest uchodźcą. Jego odwiedziny w obozie leżącym przy kościele Najświętszego Zbawiciela nie były sentymentalną wizytą wśród najbiedniejszych. – Papież zwrócił oczy świata na tragedię uchodźców żyjących w dramatycznych warunkach i pozbawionych pomocy państwa – mówi ks. Marek Muszyński. Na terenie jego parafii w Bimbo mieszka kilkuset z nich. Gdy Franciszek wszedł w tłum, żołnierze oenzetowskich błękitnych hełmów wydawali się kompletnie zdezorientowani, a naciskany ze wszystkich stron przez dzieci i ich matki zachowywał się tak, jakby był w najbezpieczniejszym zakątku świata. Na białych skrawkach materiału maluchy wypisały swe marzenia: pokój, przyjaźń, jedzenie, dom. Stały się one dla papieża punktem wyjścia do improwizowanej refleksji o budowaniu pokoju. Zakończył ją wołaniem: „Wszyscy jesteśmy braćmi, chcemy pokoju!”, które wraz z uchodźcami powtarzał w lokalnym języku sango. Wzruszenie czuć było w powietrzu. 


Można kochać nieprzyjaciela


W czasie entuzjastycznego spotkania z młodzieżą, które już po zmroku, gdy z zasady obowiązuje godzina policyjna i ulice stolicy są wymarłe, odbyło się przed stołeczną katedrą, Franciszek mówił: – Pokój to nie dokument, który się podpisuje, ale buduje się go co dzień pracą własnych rąk i swoim życiem. Pokój to przestać nienawidzić. Gdy ktoś ci wyrządzi zło, staraj się przebaczyć. Zapewnił, że można kochać nieprzyjaciela i można przebaczyć komuś, kto wyrządził nam zło. – Dzięki miłości i przebaczeniu będziecie zwycięzcami w życiu i będziecie dawali życie – zapewniał, a młodzież zareagowała gromkimi brawami. Młodzi okrzyknęli Franciszka Watokua ti siriri, orędownikiem pokoju. 
– Razem powiedzmy „nie” nienawiści, zemście, przemocy, zwłaszcza tej popełnianej w imię jakiejś religii czy Boga. Bóg jest pokojem – mówił papież w meczecie leżącym w najbardziej niebezpiecznej dzielnicy Bangi. Mało kto wierzył, że w ogóle tam dotrze. Tym bardziej że już po jego przylocie zabito tam kilka osób. Nieoczekiwanie papież odwiedził mieszkających na tym terenie uchodźców, wśród których są też katolicy, oraz muzułmańską szkołę. Pastor Gbangou wyznaje, że najmocniejszym przesłaniem pielgrzymki jest apel o odłożenie narzędzi śmierci. – Słów papieża słuchali rebelianci obydwu zwalczających się stron, a przede wszystkim młodzież, która zbyt często chwyta za broń kuszona łatwym zyskiem. Ważne, że usłyszeliśmy iż pokoju nie przywrócimy, ulegając pokusie zemsty i spirali niekończącego się odwetu, ale że potrzeba nam dialogu, spotkania i prawdziwej troski o nasz kraj – podkreśla pastor, którego dom i siedziba wspólnoty zostały przed kilkoma dniami doszczętnie splądrowane. 


Drzwi Miłosierdzia otwarte


– Rok Święty Miłosierdzia już zaczyna się na tej ziemi, która od lat cierpi z powodu nienawiści, wojny, braku porozumienia i pokoju. Jest ona symbolem wszystkich krajów niosących krzyż wojny. Bangi staje się też duchową stolicą modlitwy o miłosierdzie Boże – mówił Franciszek otwierając pierwsze w historii Drzwi Święte nie w centrum Kościoła, ale na jego peryferiach. Katedra w Bangi przez całe miesiące była schronieniem dla tysięcy uchodźców. – Ten gest jest wyrazem szczególnej miłości Franciszka do ludzi, którzy w wyniku wojny stracili nie tylko majątek, ale i nadzieję – mówi ks. Mateusz Dziedzic, który niedawno wrócił do RŚA. – Ogromnie potrzebujemy Bożego miłosierdzia, bo wciąż są grupy zbrojne, które wyrządzają ludziom krzywdę i kraj nie może normalnie funkcjonować. Nie mogą normalnie funkcjonować szkoły, parafie, kaplice. Potrzebujemy cudu przemiany ludzkich serc. Zarówno kaci, jak i skrzywdzeni potrzebują Bożej łaski, która ich uzdrowi, zagoi zadane rany. Potrzebujemy też sprawiedliwości – dodaje. Na koniec pielgrzymki papież przypominał o sile modlitwy. Każdej z dziewięciu diecezji ofiarował monstrancję, prosząc, by w Roku Miłosierdzia we wszystkich katedrach trwała wieczysta adoracja w intencji pokoju.

«« | « | 1 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama