Papieska wizyta w Republice Środkowoafrykańskiej ogranicza się jedynie do stolicy. Na spotkanie z Papieżem ściągają ludzie z całego kraju, również z tych regionów, gdzie konflikt jest bardzo ostry.
Krzysztof Błażyca /Gość Niedzielny Zdjęcie z afrykańskiej pielgrzymki papieża Franciszka Tak jest na przykład w diecezji Bambari. Jej wikariusz generalny ks. Fermin Gbagoua podkreśla, że jego rodacy nie powinni spodziewać się cudów po papieskiej wizycie. Ważniejsze jest to, byśmy potrafili przyjąć przesłanie pokoju i pojednania, które nam przynosi – mówi ks. Gbagoua.
„Dla nas jest to okazja, by odbudować wzajemne współistnienie chrześcijan i muzułmanów, które zaprzepaściliśmy w ciągu minionych trzech lat. Dziś można już powiedzieć, że konflikt ten nabiera coraz bardziej charakteru międzyreligijnego. U nas w Bambari czuć to wyraźnie. Miasto jest podzielone. Muzułmanie z jednej strony, chrześcijanie z drugiej. Nie przestajemy jednak pracować na rzecz jedności naszego społeczeństwa, choć konflikt jest bardzo ostry. W ostatnich tygodniach znów płonęły domy, ginęli młodzi ludzie. Rebelianci ugrupowań Seleka i Antybalaka są wciąż obecni w mieście, w obozach dla uchodźców. Trzeba się poważnie zastanowić, w jaki sposób odbudować to współistnienie, bo sytuacja w Bambari jest bardzo delikatna”.
Franciszek przyjął na audiencji dla nauczycieli i wychowawców z włoskiej Akcji Katolickiej.
Franciszek przyjął przedstawicieli Dykasterii ds. Komunikacji.
Myślimy o krajach, które tak bardzo cierpią: udręczona Ukraina, Palestyna, Izrael...
To międzyreligijny kompleksu w Abu Zabi w ZEA, który mieści kościół, meczet i synagogę.
Wówczas nie będzie przygotowany do stawiania czoła wyzwaniom i nie odpowie na "wołanie ludzkości".
Ojciec Święty spotkał się z franciszkaniami, którzy obecnie w niej spowiadają.