Papieska wizyta w Republice Środkowoafrykańskiej ogranicza się jedynie do stolicy. Na spotkanie z Papieżem ściągają ludzie z całego kraju, również z tych regionów, gdzie konflikt jest bardzo ostry.
Krzysztof Błażyca /Gość Niedzielny
Zdjęcie z afrykańskiej pielgrzymki papieża Franciszka
Tak jest na przykład w diecezji Bambari. Jej wikariusz generalny ks. Fermin Gbagoua podkreśla, że jego rodacy nie powinni spodziewać się cudów po papieskiej wizycie. Ważniejsze jest to, byśmy potrafili przyjąć przesłanie pokoju i pojednania, które nam przynosi – mówi ks. Gbagoua.
„Dla nas jest to okazja, by odbudować wzajemne współistnienie chrześcijan i muzułmanów, które zaprzepaściliśmy w ciągu minionych trzech lat. Dziś można już powiedzieć, że konflikt ten nabiera coraz bardziej charakteru międzyreligijnego. U nas w Bambari czuć to wyraźnie. Miasto jest podzielone. Muzułmanie z jednej strony, chrześcijanie z drugiej. Nie przestajemy jednak pracować na rzecz jedności naszego społeczeństwa, choć konflikt jest bardzo ostry. W ostatnich tygodniach znów płonęły domy, ginęli młodzi ludzie. Rebelianci ugrupowań Seleka i Antybalaka są wciąż obecni w mieście, w obozach dla uchodźców. Trzeba się poważnie zastanowić, w jaki sposób odbudować to współistnienie, bo sytuacja w Bambari jest bardzo delikatna”.
Przy miejscu Papieża w samolocie umieszczono wizerunek Matki Bożej Dobrej Rady z Genazzano.
Leon XIV uważa, że w dzisiejszym świecie panuje rozpowszechniona choroba braku zaufania do życia.
W Turcji i Libanie. Przypomni m.in. o pokojowej koegzystencji z wyznawcami innych religii.
W Bejrucie weźmie udział w wydarzeniu ekumenicznym i międzyreligijnym.
To właśnie tam przyjedzie papież w czasie swej podróży do Turcji i Libanu.
Konferencja prasowa przed pierwszą zagraniczną pielgrzymką Leona XIV.