Franciszek przemierzający otwartym jeepem ulice, na które oenzetowscy żołnierze wyjeżdżają wyłącznie samochodami opancerzonymi, jest wymowną ikoną wizyty Papieża w tym kraju już trzeci rok pogrążonym w krwawej wojnie domowej.
Nie sprawdziły się też obawy tych, którzy, jak np. Francja, do końca odradzali Ojcu Świętemu wizytę w stolicy Republiki Środkowoafrykańskiej ostrzegając, że zobaczy miasto wymarłe. Wzdłuż całej trasy przejazdu Papieża widać tłumy Środkowoafrykańczyków, a ulice są świątecznie udekorowane. „Takiej radości nie widziałem od początku trwania rebelii. Już sam przyjazd Papieża tchnął w serca ludzi nadzieję, że ich los w końcu się poprawi” – podkreśla pracujący w tym kraju ks. Mirosław Gucwa, wikariusz generalny diecezji Bouar. Wskazuje, że z całego kraju do stolicy przybyły delegacje wiernych. „Niektórzy, tak jak my, byli eskortowani przez żołnierzy oenzetowskich sił pokojowych” – mówi ks. Gucwa.
„W stolicy kraju panuje atmosfera świąteczna. Wszyscy czekają na przyjazd Ojca Świętego. Z naszą delegacją z Buoar przyjechaliśmy wczoraj po godzinie 20:00, gdy normalnie obowiązuje już godzina policyjna. Natomiast wczoraj wieczorem na ulicach byli ludzie, panowała radość, widać było samochody, motocykle, tak jak było dawniej przed okresem rebelii. Atmosfera jest radosna. Wzdłuż alei, którą przejeżdżał Papież, było tysiące ludzi. Entuzjastycznie witają oni Ojca Świętego i wszyscy czekają na przesłanie, jakie skieruje do mieszkańców Republiki Środkowoafrykańskiej i do rządzących tego kraju” – mówi w rozmowie z Radiem Watykańskim ks. Gucwa. Misjonarz podkreśla znaczenie papieskiego przesłania do młodzieży: „Z jednej strony młodzi są nadzieją naszego kraju, a z drugiej w zamieszkach, jakie miały ostatnio miejsce, jak również w samej rebelii, jest dużo ludzi młodych, którzy chwytają za broń – przypomina misjonarz. – Papież oczekiwany jest jako człowiek posłany przez Boga, a w naszej konkretnej sytuacji jako wysłannik pokoju, którego słowa i gesty, jak również sama obecność mogą spowodować, że coś drgnie w kierunku pojednania, zgody i pokoju. Tym bardziej, że miesiąc po wizycie Papieża odbędą się wybory prezydenckie – mówi ks. Gucwa. – Od ponad dwóch lat trwa konflikt, który raz bardziej, raz mniej się nasila. Ludzie są już naprawdę zmęczeni. Zwykli ludzie po prostu czekają na ten pokój i mają nadzieję, że wizyta Papieża otworzy drzwi nadziei. Wierzą, że to, co powie Papież, może w jakiś sposób zmienić serca tych, którzy decydują o losach naszego kraju i przez których jest ten cały nieporządek. Zbyt wielu ludzi ucierpiało i nie można im tylko powiedzieć: przebacz, zapomnij. To nie wystarczy. Trzeba sprawiedliwości i ukarania winnych. Pamiętajmy, że autorzy tego całego zła i autorzy wszystkich zbrodni żyją w spokoju i co więcej, niektórzy z nich nawet zajmują wysokie stanowiska państwowe”.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.