W Stanach Zjednoczonych już teraz, na trzy dni przed rozpoczęciem papieskiej wizyty, Franciszek jest niemal wszechobecny. Media przygotowują Amerykanów na przyjazd Ojca Świętego. Obszernie informują też o jego wizycie w sąsiedniej Kubie.
W Stanach Zjednoczonych, które bynajmniej nie są przecież katolickie, nie spodziewałem się takiego otwarcia na Papieża. Tu w Filadelfii, gdzie Ojciec Święty przyjedzie dopiero za tydzień, w sobotę 26 września, wizerunki Franciszka można spotkać niemal na każdym kroku. Nie tylko na ulicach, ale również w barach, gdzie na drzwiach wejściowych przylepiono nowe nalepki z klasycznym napisem „Pchaj” albo „Ciągnij”, z tą jednak różnicą, że na każdej z nich znajdziemy wizerunek Ojca Świętego i napis „Witaj Papieżu Franciszku”. Jakby wierzono, że Papież, może osobiście zagościć do tego baru na hamburgera z colą. Bo takie jest rzeczywiście wyobrażenie o Franciszku. „Amerykanie na ogół bardzo go lubią – mówi Maria Kolęda, była dyrektor polskiej szkoły w Filadelfii. – Bo słucha ludzi, zna ich rzeczywiste problemy i próbuje ich pojednać. Za to właśnie go lubią”.
Organizatorom papieskiej wizyty zależy jednak, by wiedza o Papieżu nie sprowadzała się do kilku stereotypów. Dlatego starają się upowszechnić nauczanie Franciszka. Na afiszach i bilbordach znajdziemy więc urywki z papieskiego nauczania. Niekiedy po jednym zdaniu: „Miłość jest miarą wiary, miej odwagę być naprawdę szczęśliwy, obowiązkiem każdego z nas jest czynić dobro”. Troskę o nieco pogłębiony wizerunek Papieża widać też w mediach, które poświęcają mu dużo miejsca. Trochę szkoda, że o wiele mniej, nawet tu w Filadelfii, mówi się o Światowym Spotkaniu Rodzin. Czy mieszkaniec tego miasta jest w ogóle świadomy, że takie wielkie międzynarodowe wydarzenie będzie tu miało miejsce? „Wiedzą, że będzie takie spotkanie, ale nie zdają sobie chyba sprawy z tego, o co chodzi w tym spotkaniu – mówi Maria Kolęda. – Słyszeli, że będzie ten wielki festiwal, że zaśpiewa Aretha Franklin i inni piosenkarze. Ale nie wiedzą, co z tym ma wspólnego rodzina. Katolicy są dobrze poinformowani, ale reszta nie bardzo. Tym bardziej, że ich wyobrażenie o rodzinie się zmienia. Dla nich rodzina to nie to samo, co dla nas” – dodaje polska pedagog. To przypomina, że pomimo dobrej atmosfery, którą już teraz wyraźnie czuć, wizyta w Stanach Zjednoczonych nie będzie łatwa. Franciszka czeka tu naprawdę apostolskie zadanie.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.