O Korei, społeczeństwie, dynamicznie rozwijającym się Kościele i roli w nim świeckich mówi pracujący w tym kraju ks. Jarosław Kamieński.
Wizyta Franciszka w Korei Południowej będzie światłem dla całego Kościoła nowej ewangelizacji - uważa ks. Jarosław Kamieński. W rozmowie z KAI polski pallotyn, od 6 lat pracujący w Korei Południowej, mówi m.in. o przygotowaniach do papieskiej pielgrzymki, która odbędzie się w dniach 13-18 sierpnia, o społeczeństwie koreańskim i jego religijności, o fenomenie dynamicznego rozwoju Kościoła katolickiego i chrześcijaństwa, roli świeckich, obecności polskich pallotynów i dynamicznym rozwoju kultu Jezusa Miłosiernego w tym kraju.
KAI: Czy Korea Południowa jest już gotowa na przyjęcie papieża Franciszka?
Ks. Jarosław Kamieński: Kościół w tym kraju nie miał dużo czasu na przygotowania do przyjazdu papieża. Ojciec Święty odpowiedział na zaproszenie dopiero w lutym. Pięć miesięcy na przygotowanie takiej wizyty jest już na pewno rekordem. Jej przebieg będzie bardzo dynamiczny. Głównym jej punktem jest Dzień Młodzieży Azj a dalsze ważne punkty ciężkości to beatyfikacja 124 koreańskich męczenników i Msza św. w intencji pokoju.
Bardzo ograniczono krąg osób, które będą mogły się spotkać z papieżem. Wszystkie wejścia są na numery dowodów i specjalne karty imienne. Dotyczy to także obcokrajowców. Będzie zaostrzona kontrola. Trudno powiedzieć, jak to będzie wyglądało w praktyce. Nie wszyscy będą mogli być na wszystkich uroczystościach z udziałem Ojca Świętego. O wizycie szeroko informują media. Cały czas wierni na swoich komputerach i komórkach dzielą się informacjami na temat papieża. Myślę, że jego pielgrzymka do Korei będzie takim światłem dla całego Kościoła nowej ewangelizacji.
Jak osoba papieża Franciszka jest odbierana w Korei?
- Na początku pontyfikatu przyjęto postać Franciszka entuzjastycznie. Później pojawiło się trochę głosów krytycznych, które napłynęły głównie z Europy i USA. Zaczęto go porównywać z Benedyktem XVI. Teraz jednak wszyscy czekają na Franciszka z niecierpliwością. Jest wiele plakatów i bilbordów z wizerunkiem papieża i zapowiedzią wizyty. Na ulicach widać czapeczki, t-shirty z jego wizerunkiem. Ukazało się też wiele publikacji książkowych i prasowych na jego temat. Ponadto trwa wielka nowenna różańcowa przed papieską wizytą, w której bierze udział każda parafia i zgromadzenie zakonne. Te modlitwy chcemy złożyć w darze Ojcu Świętemu. Każdy może też zgłosić, ile modlitw różańcowych odmówił w intencji pielgrzymki i papieża.
Jak postrzega Ksiądz Koreańczyków jako naród, społeczeństwo?
- Koreańczycy są przede wszystkim narodem niezwykle pracowitym. Praca stoi u nich na pierwszym miejscu i tym samym jest to podstawowa różnica w porównaniu z Europejczykami. My nadal chyba – chcę w to wierzyć - na pierwszym miejscu stawiamy rodzinę a później pracę. W Korei taka postawa utrzymuje się od zakończenia wojny w 1953 r., kiedy kraj wszedł na drogę niezwykłego rozwoju gospodarczego. Liczy się dla nich praca jako przede wszystkim wysiłek wykonywany na rzecz narodu. Może to trochę denerwować, ale chyba należy zazdrościć Koreańczykom ich narodowej dumy. Widać to, gdy osiągają sukcesy na arenie międzynarodowej, np. w sporcie. Gdy zwycięża Koreańczyk w jakieś dyscyplinie, dumę odczuwa cały naród. Podobną postawę, w innej dziedzinie, można było zaobserwować niedawno, gdy ich rodak - arcybiskup Seulu Andrew Yeom Soo-Jung został kardynałem. Cieszyli się nie tylko katolicy i chrześcijanie, ale wszyscy mówiąc: „Oto jeden z naszych otrzymał jedną z najwyższych godności w Kościele katolickim”. Dla porównania szkoda, że poczucie dumy narodowej zostało w naszym kraju trochę przyćmione.
Patrząc na współczesną historię losy naszych narodów są w dużym stopniu podobne. Oni i my doświadczaliśmy obcej dominacji, Koreańczycy - japońskiej a Polacy - niemieckiej i rosyjskiej...
- W Korei historycy bardzo mocno widzą analogie między losami naszych krajów. Ale także wielu zwyczajnych Koreańczyków wie, że Polacy też byli przez wieki prześladowani przez swoich sąsiadów: Niemcy i Rosję. Podobnie jak oni byli w kleszczach między Chinami a Japonią. Do dzisiaj Koreańczycy mówią niewiele na ten temat a przecież spór o wyspę Dokdo/Takeshima trwa do dziś. Kiedyś, podobnie jak my rosyjskiego, oni musieli uczyć się w szkołach japońskiego. Teraz to się zmienia: młode pokolenie z własnej woli uczy się japońskiego przede wszystkim po to, aby otrzymać dobrą pracę czy komunikować się z przyjaciółmi.
Czy z tego powodu m.in. odczuwają sympatię wobec Polaków?
- Na pewno tak, ale nie jest to pierwszy powód. Pierwsza przyczyna sympatii to osoba Jana Pawła II. Wszyscy wiedzą, że był Polakiem a jego osoba była dla nich kimś wyjątkowym. Dwa razy był w Korei - w latach 1984 i 1989. Ale najbardziej zapamiętano pielgrzymkę z 1984 r., gdy kanonizował 103 męczenników koreańskich z XIX w. W tym roku obchodzimy 30-lecie tego wydarzenia i przypomnijmy, że była to też pierwsza od wieków kanonizacja, która odbyła się poza watykańskimi murami. Tego Koreańczycy nie zapomnieli i dlatego tak cenią papieża Polaka. Dla Jana Pawła II koreański Kościół był przykładem wiosny dla całego Kościoła nie tylko w Azji. Ci męczennicy stali się "nasieniem" wzrostu koreańskich katolików. Teraz papież Franciszek ogłosi błogosławionymi dalszych 124 męczenników, co będzie stanowiło kolejny bodziec dla rozwoju wiary w tym kraju.
Gospodarka Korei Południowej znajduje się pod względem wielkości na 15. miejscu na świecie i jest to kraj na najwyższym poziomie cywilizacyjnym. Wydawałoby się, że podobnie jak inne kraje Zachodu powinna być dotknięta mocnymi tendencjami sekularyzacyjnymi a tymczasem Kościół katolicki i całe chrześcijaństwo dynamicznie się tam rozwijają. Jak scharakteryzowałby Ksiądz religijność Koreańczyków?
- Jest to na pewno fenomen. Przypomnijmy, że Korea liczy prawie 50 mln mieszkańców, spośród których najwięcej ludzi wyznaje buddyzm - ok. 24 proc., wyznawcy Kościołów protestanckich stanowią ok. 18 proc. i katolicy 10,4 proc. Cały czas rośnie liczba katolików. Gdy przyjechałem do Korei w 2008 r. - a statystyki są robione co 3 lata - to katolików było ok. 9 proc. Jest to na pewno fenomen w skali światowej. Z drugiej strony prawie 50 proc. społeczeństwa nie jest związana z żadną religią. W większości nie są to ludzie niewierzący, ale całkowicie pochłonięci pracą, którym rodzice i dziadkowie nie przekazali wiary. Potrzebują oni bodźca do odkrycia sfery religijnej. Katolicyzm również potrzebuje stale bodźców do rozwoju. Kościół w Korei charakteryzuje się ogromnym zaangażowaniem świeckich w jego życie.
Czyli są społeczeństwem otwartym na duchowość religijną...
- Koreańczycy są niezwykle otwarci na bodźce uczuciowe. W ogóle mają o wiele bardziej rozwinięta sferę emocjonalno-uczuciową niż Europejczycy. I dlatego tą drogą najbardziej otwierają się na wiarę, która potem musi być ugruntowywana intelektualnie. Gdy te dwie dziedziny zostaną zintegrowane w danej jednostce, to takie osoby stają się wspaniałymi świadkami wiary. Stają się prawdziwymi apostołami, którzy idą głosić wiarę w swoich środowiskach. Są bardzo skuteczni ewangelizacyjnie i zdobywają wielu wśród rzeszy ludzi niezwiązanych z żadną religią oraz osób, które porzuciły Kościoły protestanckie. Świeccy ewangelizatorzy nie boją się zapraszać na Msze św., rekolekcje, spotkania modlitewne wyznawców innych religii. Bardzo często takie osoby przychodzą też do naszej pallotyńskiej kaplicy Jezusa Miłosiernego w klasztorze.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.