Papież Franciszek zatelefonował w minioną niedzielę do kobiety zgwałconej przez policjanta, która napisała do papieża wcześniej e-maila i poskarżyła się na swój los.
Donosi o tym w oparciu o relację telewizji Canale 10 Uniwersytetu Państwowego w Córdobie w środkowej Argentynie portal il Sismografo. Rozmowa papieża z 44-letnią Alejandrą Pereyra trwała około pół godziny. Jak wyznała, dziesięć dni wcześniej posłała do Ojca Świętego e-maila, prosząc o pomoc w związku z podwójnym doświadczeniem przemocy. Najpierw padła ofiarą gwałtu ze strony policjanta, a następnie, po złożeniu oskarżenia, stała się przedmiotem nieustannych zagrożeń, nacisków i rewizji ze strony śledczych. Papież Franciszek uważnie wysłuchał jej historii i zapewnił, że przyjmie ją osobiście, jeśli uda się ona do Watykanu.
Występując przed kamerami, pani Pereyra wskazała na próby ukrycia przestępstwa przez przedstawicieli organów sprawiedliwości, a z drugiej na bezkarność sprawcy, który nadal przebywa na wolności, a nawet został awansowany na wyższe stanowisko. "Papież powiedział mi, że nie jestem sama i prosił mnie, bym zaufała w sprawiedliwość" - powiedziała. Dodała, iż Ojciec Święty wyznał, że każdego dnia otrzymuje tysiące listów, ale jej słowa głęboko go poruszyły.
Od 2017 r. jest ona przyznawana również przedstawicielom świata kultury.
Ojciec Święty w liście z okazji 100-lecia erygowania archidiecezji katowickiej.
Przyboczna straż papieża uczestniczyła w tajnych operacjach, także podczas drugiej wojny światowej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.