'"Mousa leżał na deszczu przez godzinę. Nikt nie podszedł. Bali się... złej śmierci. To była dla mnie bardzo trudna sytuacja" - pisze ze swojej misji w Mali, o. Paweł Hulecki, Ojciec Biały Misjonarz Afryki.
Wioska Diou. Jedna z placówek misyjnych prowadzonych przez Misjonarzy Afryki, w południowej części kraju. Jest tam ośrodek zdrowia. I pielęgniarz dojeżdżający. Tego dnia też się pojawił z co tygodniowym raportem.
"Nagle zerwał się silny wiatr i deszcz, a ok. 16.30 usłyszeliśmy potężne uderzenie pioruna. Lało jak z cebra. Ok 17.10 ktoś przybiega na misje i mówi, że potrzebny jest pielęgniarz, bo piorun uderzył w kogoś w wiosce. Posłaniec powiedział, że ludzie boją się go dotknąć".
O. Paweł odpala motor. Jadą na miejsce zdarzenia. "Po 50 metrach byliśmy kompletnie mokrzy. Pioruny waliły na prawo i lewo. Pomyślałem: An be Ala bolo! (Jesteśmy w rekach Boga)"
Na miejscu widzą człowieka na ziemi – opuszczonego. "Tak jak upadł, tak został. A dookoła w szałasach około15 mężczyzn".
Misjonarz z pielęgniarzem rozpoczynają reanimację. "Po 15 minutach zamknąłem mu oczy. Odszedł. Zabraliśmy ciało do jednego z szałasów. Nikt nie przyszedł. Dopiero jak deszcz przestał padać ludzie podeszli bliżej. Mówią, że znali zmarłego. Nazywał się Moussa (Mojżesz). 35 lat, muzułmanin. Dobry człowiek".
Misjonarz przyznaje: "Zły byłem na tych ludzi. Dlaczego nie zareagowali wcześniej. Może jeszcze była by szansa na uratowanie go. Piorun nie uderzył w niego bezpośrednio. To było raczej zatrzymanie pracy serca na wskutek huku".
Dlaczego zatem nikt nie podszedł wcześniej do człowieka?
"Ludzie tłumaczyli się, że zgodnie ze zwyczajami, w przypadku 'złej śmierci' nie dotyka się ciała, a zmarły nie ma nawet prawa na tradycyjny pochowek Moussa leżał tak ok. godziny na deszczu. Krzyczał i trzymał się za serce. Niestety nikt nie podszedł by mu pomóc z obawy przed ściągnięciem na siebie nieszczęścia. A wszystko stało się na oczach jego 10-letniego syna".
O. Paweł pomyślał o Ewangelii. "Ja jestem cudzoziemcem. Pielęgniarz, choć Malijczyk, też jest uważany przez ludność lokalną za cudzoziemca gdyż pochodzi z innego plemienia. Pomyślałem o Jezusie – miłosiernym Samarytaninie..... Trudne to dla mnie. Nie osądzam tych ludzi, nie chcę tego robić, nie mam prawa – ale coś jest nie tak!!!!! Kocham Afrykę – to bogactwo kultur – jak bardzo jednak jeszcze potrzebujących oczyszczenia.... Ala k’an deme! - Niech Bóg nam pomoże!".
Papież kontynuuje tradycję zapoczątkowaną przez swoich poprzedników.
Papież rozmawiał wieczorem w Castel Gandolfo z dziennikarzami.
Ojciec Święty wyraził uznanie wobec tych, którzy podejmują tę posługę.
Aby przywódcy narodów byli wolni od pokusy wykorzystywania bogactwa przeciw człowiekowi.
„Jakość życia ludzkiego nie zależy od osiągnięć. Jakość naszego życia zależy od miłości”.
Znajduje się ona w Pałacu Apostolskim, w miejscu dawnej Auli Synodalnej.