Szkoły katolickie cieszą się w świecie stałą popularnością. Słabnie jednak ich katolicka tożsamość. W ostatnich dziesięcioleciach zaniedbano bowiem formację religijną kadry pedagogicznej – uważa Guy Bourdeaud’hui, przewodniczący Światowej Unii Nauczycieli Katolickich. W Rzymie odbyło się posiedzenie tej organizacji.
Zdaniem belgijskiego pedagoga katolickie szkoły wciąż mają bardzo wysoki prestiż. Chętnie posyłają do nich swoje dzieci również niewierzący i muzułmanie. Wiedzą, że szkoła katolicka zapewnia lepszą dyscyplinę i wyższy poziom nauczania – powiedział Radiu Watykańskiemu Guy Bourdeaud’hui. Zaznaczył on, że to pozakościelne zainteresowanie szkołami katolickimi ma też negatywne konsekwencje. Nasze placówki przestają być środowiskiem katolickim. Nawet dzieci, które wywodzą się z rodzin katolickich, często nie zostały wprowadzone w wiarę. Dla przykładu, w mojej szkole we Flandrii w ubiegłym roku jedna trzecia uczniów, którzy przystępowali do pierwszej komunii, musiała przyjąć też chrzest, bo ich rodzice o to nie zadbali – opowiada przewodniczący Światowej Unii Nauczycieli Katolickich.
Z jego obserwacji wynika, że w szkołach katolickich z roku na rok coraz mniej jest wiary. Pozostają jedynie katolickie wartości. To jednak nie wystarczy – podkreśla Bourdeaud’hui. Aby szkoła mogła wychowywać do wiary, niezbędni są wierzący nauczyciele, a tych jest coraz mniej. Kościół nie przywiązywał do tego należytej wagi. W konsekwencji trzeba dziś wielkiej odwagi, aby również w naszych katolickich instytucjach przyznać się do swej wiary. Jestem pełen obaw, do czego to doprowadzi. Gdybym to ja był odpowiedzialny w Watykanie za kościelną oświatę, zwracałbym większą uwagę na rolę nauczycieli w przekazywaniu katolickiej wiary – oświadczył przewodniczący Światowej Unii Nauczycieli Katolickich.
Ojciec Święty w liście z okazji 100-lecia erygowania archidiecezji katowickiej.
Przyboczna straż papieża uczestniczyła w tajnych operacjach, także podczas drugiej wojny światowej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.