Znaczenie bezpośredniego przyswajania sobie niezwykle bogatego dziedzictwa doktrynalnego, kulturalnego i pedagogicznego – taki sens ma dla współczesnego kapłana znajomość języka łacińskiego. „L'Osservatore Romano” w wydaniu z 25 lutego zamieszcza fragmenty referatu wygłoszonego przez sekretarza Kongregacji ds. Duchowieństwa, abp Celso Morgę Iruzubietę podczas kongresu zorganizowanego przez Pontificium Institutum Altioris Latinitatis przy Papieskim Uniwersytecie Salezjańskim, a poświęconego 50. rocznicy konstytucji apostolskiej Veterum sapientia.
Druga połowa XX w. była cezurą – i to nie tylko na poziomie kościelnym – w historii posługiwania się łaciną. Już od wieków przebrzmiała jako narzędzie uczonego przekazu, przetrwała w szkole jako przedmiot nauczania w programach szkół średnich oraz w Kościele katolickim - na ogół jako język liturgii i narzędzie przekazu treści wiary oraz obszernej spuścizny literackiej, od rozpraw teologicznych i filozoficznych po prawo, od mistyki poprzez hagiografię po traktaty na temat sztuki, po muzykę, a nawet nauki ścisłe i przyrodnicze.
Z czasem jednak, przynajmniej pod względem propagandowym, łacina stała się, w głównej mierze, przywilejem coraz bardziej charakterystycznym dla formacji duchowieństwa w Kościele katolickim, tak iż doszło do spontanicznego, choć może niewłaściwego utożsamiania Kościoła rzymskiego z istnieniem łaciny, która w nim znalazła, w tym krytycznym okresie, przynajmniej pozorną żywotność.
„Pozorną”, bowiem, jeśli wziąć pod uwagę - a posteriori - dzisiejszą sytuację, wszystko skłania do myślenia, że głos bł. Jana XXIII, przemawiającego 7 września 1959 r. na kongresie miłośników łaciny, nie tylko pozostał niewysłuchany, ale że używanie, a nawet samo nauczanie łaciny, także w środowisku kościelnym, uległo prawdopodobnie znacznemu zredukowaniu. „Niestety, liczne są osoby, które nadmiernie urzeczone nadzwyczajnym postępem nauk, skłonne są odrzucić lub zawęzić naukę łaciny i innych tym podobnych dyscyplin”.
Pomimo trudności spotyka się jednak dzisiaj wśród kapłanów przekonanie, że celem uczenia łaciny jest zbliżenie do pewnej cywilizacji i ocena jej wartości, ciekawości i znaczenia, rozważanie jej nauk i podstaw teoretycznych w perspektywie krytycznego zrozumienia teraźniejszości. Jest to zdecydowanie napawający otuchą sygnał świata i współczesnego Kościoła, który gotowy jest postrzegać naukę i badanie przeszłości nie jako zbędne lub konserwatywne spojrzenia, niepotrzebnie skierowane na coś, co przeminęło, aby to odzyskać, ale jako przyswojenie na nowo, bezpośrednio i bez zapośredniczeń, przesłania niezwykle bogatego pod względem doktrynalnym, kulturalnym i pedagogicznym, dziedzictwa intelektualnego zbyt szerokiego, płodnego i zakorzenionego, by dopuszczać jakąkolwiek myśl o odcięciu jego korzeni.
W obecnej sytuacji wydaje się nieprawdopodobne, by udało się skłonić kapłana, aby docenił, tym bardziej na początkowym etapie drogi formacyjnej, wartość łaciny jako języka odznaczającego się szlachetną strukturą i słownictwem, zdolnego kształtować styl zwięzły, bogaty, harmonijny, podniosły i godny, sprzyjający jasności i wadze, języka nadającego się do tego, by szerzyć wszelkiego rodzaju kulturę, humanitatis cultus, wśród narodów.
Właśnie w tym przywracaniu właściwej tożsamości kulturowej, w tym wydobywaniu z głębin motywacji obecności Kościoła w społeczeństwie przejawia się znaczenie łaciny w szkolnym curriculum kandydatów do kapłaństwa, uwalniając ją od wszelkiego uproszczonego – a także niewłaściwego i umniejszającego – quaesito co do jej praktycznej funkcjonalności i przywracając jej rolę przedmiotu w znacznej mierze formacyjnego.
W takiej to perspektywie Paweł VI w motu proprio Studia latinitatis – którym ustanawiał przy ówczesnym Ateneum Salezjańskim Papieski Wyższy Instytut Łaciny – zdecydowanie podkreślał na początku tekstu ścisły związek między nauką łaciny a formacją do kapłaństwa, potwierdzając niezaprzeczalny charakter niebagatelnej scientia łaciny.
Posługa musi być służbą ludziom, a nie jedynie chłodnym wypełnianiem prawa.
Dbajcie o relacje rodzinne, bo one są lekarstwem zarówno dla zdrowych, jak i chorych
Franciszek będzie pierwszym biskupem Rzymu składającym wizytę na tej francuskiej wyspie.
Od 2017 r. jest ona przyznawana również przedstawicielom świata kultury.
Ojciec Święty w liście z okazji 100-lecia erygowania archidiecezji katowickiej.
Przyboczna straż papieża uczestniczyła w tajnych operacjach, także podczas drugiej wojny światowej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.