O tym jak przygotowywać kandydatów do kapłaństwa rozmawiano 28 października w Warszawie.
Zwracano uwagę na potrzebę wychowywania kleryków do dialogu ze świeckimi, pracy nad własną formacją w trudnych warunkach posługi w parafii i odchodzenia od „mentalności twierdzy”.
Bp Zbigniew Kiernikowski - ordynariusz siedlecki, biblista i stały autor „Pastores” przekonywał, że aby były powołania, musi istnieć wspólnota autentycznie wierzących chrześcijan, którzy mają coś do powiedzenia we współczesnym świecie. Kapłani zaś muszą pamiętać, że są powołani do służby ludowi kapłańskiemu. Ubolewał, że współcześnie zbyt wiele jest - także wśród chrześcijan - indywidualizmu: gromadzą się oni, ale nie ma między nimi więzi. Zaznaczył też, że ludzie odczuwają opór przed wchodzeniem w trudne sytuacje, a kapłani powinni być na nie gotowi. Kandydaci do kapłaństwa powinni poznawać prawdę o sobie, Bogu i relacji z Nim. Ważna jest też wolność, w której podejmują decyzję, by przyjść do Jezusa, oraz gotowość do złożenia ofiary z własnego życia, za co jedyną gratyfikacją jest bycie z Chrystusem.
Ordynariusz siedlecki ubolewał też, że kandydaci do kapłaństwa czasem uważają święcenia za cel, do którego trzeba dążyć za wszelką cenę. Nie pamiętają, że nie jest ważne czy otrzymają święcenia po 6, 8 lub 10 latach; istotne jest, by otrzymali je, gdy są na nie rzeczywiście gotowi, a tę gotowość powinni rozpoznawać przełożeni. Niezdrowe jest - zdaniem biskupa - zarówno „przepychanie” kleryka do święceń, jak i to, że klerycy zachowują się niekiedy obłudnie i kłamią, by tylko je otrzymać. Zapominają, że droga do kapłaństwa jest drogą autentycznej relacji z Bogiem, drogą do dojrzałości. Biskup podkreślał też, że trzeba uświadamiać klerykom, iż posłuszeństwo jest łaską.
O. prof. Józef Augustyn SJ - współtwórca i pierwszy redaktor naczelny „Pastores”, obecnie redaktor naczelny „Życia Duchowego”, profesor IGNATIANUM i rekolekcjonista - mówił, że „księża rosną przy innych księżach”. Niezwykle istotne jest więc osobiste świadectwo życia kapłanów, co stanowi główne narzędzie formacji. Trzeba przy tym pamiętać, że nie tylko inni księża formują kleryków, ale także cała diecezja, każdy człowiek, który towarzyszy kandydatom do kapłaństwa. Jeśli ojciec, matka lub nawet proboszcz burzą autorytety i nakłaniają do rzeczy złych, to cała formacja seminaryjna nie przyniesie efektów.
Zdaniem o. Augustyna, w seminariach jest za mało zaufania do kleryków, którzy są przecież dorosłymi ludźmi. Jedną z takich kwestii jest to, czy kleryk może mieć telefon komórkowy. - Jeśli kleryk nie poradzi sobie z komórką, to z czym sobie w życiu poradzi? - pytał retorycznie jezuita. Jego zdaniem, teza, że „grzeczny” kleryk równa się dobry kleryk, nie zawsze jest prawdziwa. On sam radzi klerykom, by przekonywali przełożonych, że powinni ich traktować poważnie. Zdaniem o. Augustyna, jeśli klerycy są nadmiernie pilnowani w seminarium, to szok po święceniach, kiedy ta kontrola nad nimi przestaje obowiązywać, może mieć negatywne skutki.
Podkreślał też, że kleryków poznaje się w codzienności a nie na rozmowach z kierownikiem duchowym. Te rozmowy zawierają pewną sztuczność, a dopiero w konkretnych sytuacjach widać jak kleryk reaguje, jak się zachowuje skonfrontowany z trudną sprawą. Zdaniem o. Augustyna, niekoniecznie słuszne jest zapewnianie alumnom komfortu czasu i spokoju, bo gdy zostaną księżmi, wszyscy będą im przeszkadzać - i parafianie, i proboszcz. W seminarium powinno się więc sprawdzać jak w sytuacjach rozpraszających kleryk pracuje nad sobą i swoimi emocjami.
Potrzebni są też mistrzowie, którzy pokażą klerykom jak odróżniać emocje od sfery wiary. By alumn podczas modlitwy nie zarzucał sobie, że źle się modli, bo akurat źle się czuje pod względem emocjonalnym. Wiara i powołanie nie są związane z komfortem emocjonalnym i to trzeba młodym kandydatom do kapłaństwa mówić. - Choć są to już dojrzali mężczyźni, to pod względem duchowym są niemowlętami - dodał o. Augustyn.
Jezuita mówił też o pewnych frustracjach, jakie rodzą się w seminarium, a które ciągną się potem i narastają u wyświęconych już księży. Zaczyna się od tego, że gdy klerycy ostatniego roku wprowadzają w życie seminaryjne alumnów pierwszego roku, pokazują na początek to, co funkcjonuje źle. Nie rozumieją też, że gorszą młodych kandydatów, przekazując im swoje nieprzepracowane frustracje.
O. Augustyn podkreślał też konieczność modlitwy i właściwego do niej przygotowania. On sam gdy głosi rekolekcje, mówi krótką konferencję a potem wystawia Najświętszy Sakrament do adoracji. Z jego doświadczenia wynika, że wielu księży „nie wytrzymuje” godzinnej adoracji i wychodzi. - Jeśli kapłan nie może znieść samego siebie przez kilka minut, to jak zniesie innych, którzy są o wiele trudniejsi? - pytał retorycznie jezuita.
O doświadczeniu pracy z klerykami i młodymi księżmi, którzy „wychowują” się przy rodzinach, mówił Jerzy Grzybowski, inicjator i animator Spotkań Małżeńskich. Ubolewał on, że po święceniach wikariusze często nie mogą już uczestniczyć w rekolekcjach dla małżeństw - proboszczowie nie dają im na to czasu. Padają pytania: „a co ja będę z tego miał?”, „zawalę pracę w parafii”. - Udział w rekolekcjach jest niewymierną korzyścią, z której nie można się rozliczyć przed biskupem - stwierdził z żalem Grzybowski.
O. Andrzej Potocki, dominikanin, zwrócił uwagę w dyskusji, że kapłani wzrastają nie tylko przy innych kapłanach, ale również przy świeckich. Bo właśnie świeccy stawiają wymagania i zgłaszają zapotrzebowania. Apelował, by przeciwdziałać powstawaniu „mentalności twierdzy” i odgradzania się od świeckich. Jego zdaniem, trzeba uczyć kleryków rozmawiania na tematy trudne ze świeckimi, bo księża borykają się z lękiem przed konfrontacją z pytaniami. Według dominikanina, w seminarium potrzebnych jest jak najwięcej zajęć w formie ćwiczeń - a nie same wykłady.
Z postulatem przygotowywania kleryków do rozmowy ze świeckimi zgodził się także bp Kiernikowski. Trzeba ich uczyć, by nie mówili tylko z ambony, lecz rozmawiali. - To jest trudne, ale księża muszą mieć odwagę, czasem także do tego, by powiedzieć: „nie wiem, ale pomodlę się, poszukam odpowiedzi” - podkreślił ordynariusz siedlecki.
Na spotkaniu obecne były także przedstawicielki Stowarzyszenia Psychologów Chrześcijańskich, które mówiły o swoich doświadczeniach z pracy w seminariach z klerykami. Podkreśliły potrzebę wychowywania alumnów do dialogu, bo przez sześć lat formacji w seminarium często uczą się oni milczenia. Zwracały też uwagę na problem kleryków pochodzących z niepełnych bądź patologicznych rodzin, np. gdzie jedno z rodziców było alkoholikiem. Z czasów dzieciństwa alumni przynoszą do seminarium doświadczenie milczenia na trudne tematy, tłumienia i ukrywania swoich emocji. Nie radzą sobie również z czasem wolnym - po ogromnej pracy nad sobą w seminarium, w czasie wakacji popadają w uzależnienia. Podobnie jest, jeśli chodzi o skłonności homoseksualne. Nawet jeśli zgłaszają swoje problemy duchowym opiekunom, nie otrzymują właściwej pomocy, co potem w życiu kapłańskim jest przyczyną dramatów.
Spotkanie zorganizowali Wydawnictwo „Bernardinum”, kwartalnik „Pastores” oraz Katolicka Agencja Informacyjna. Dyskusję w siedzibie Sekretariatu Konferencji Episkopatu Polski poprowadził red. Paweł Bieliński z KAI.
„Pastores” jest kwartalnikiem wychodzącym od 15 lat, poświęconym w całości formacji kapłańskiej.
O genezie i samym kwartalniku „Pastores” mówili: ks. dr Mirosław Cholewa, współtwórca i obecny (od 12 lat) redaktor naczelny „Pastores”, wieloletni ojciec duchowny w Wyższym Metropolitalnym Seminarium Duchownym w Warszawie, proboszcz parafii w Magdalence, rekolekcjonista, oraz ks. prof. Kazimierz Pek MIC, współtwórca i zastępca redaktora naczelnego „Pastores”, wieloletni rektor Wyższego Seminarium Duchownego Księży Marianów w Lublinie, profesor KUL.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.