Co ma zrobić lekarz, co ma zrobić sam chory, co ma zrobić jego rodzina – jeśli mają działać dla dobra pacjenta? Pogadanka bioetyczna ks. Piotra Kieniewicza MIC
Lęk nie jest dobrym doradcą. Lęk przed śmiercią – a w istocie lęk przed nieznanym – jest rzeczą zrozumiałą, ale jednocześnie nie pomaga w podjęciu decyzji, która rzeczywiście człowiekowi będzie służyła w najlepszy możliwy sposób. Lęk może doprowadzić do spotęgowania cierpienia, do skomplikowania – i tak już trudnej – sytuacji zdrowotnej chorego, może wygenerować nowe problemy w jego bliższym lub dalszym otoczeniu. Jednocześnie też, ponieważ lęk skłania do ucieczki przed rzeczywistością, może uniemożliwić człowiekowi stawienia jej czoła.
Co zatem ma zrobić lekarz, co ma zrobić sam chory, co ma zrobić jego rodzina – jeśli mają działać dla dobra pacjenta? Szczegółowe decyzje w znacznej mierze zależą od prawidłowego określenia sytuacji i płynących z niej wymagań. Pomocą w ich podjęciu są zasady interwencji medycznych, o których przyjdzie opowiedzieć nieco później, zasady odwołujące się do obiektywnego porządku wartości i pomagające te wartości uszeregować. Już tu jednak trzeba wskazać na pierwszą z nich wszystkich: na godność osoby ludzkiej.
Jeśli lekarz ma ochronić prawdziwe dobro pacjenta, musi otoczyć opieką jego człowieczą godność, zachowując jednocześnie w pamięci, że sam jest człowiekiem i pomagając innym nie może sprzeniewierzyć się samemu sobie. Nie pomaga ten, kto popełnia zło, by dobro, choćby najwyższe, osiągnąć. Chrystus stwierdził krótko: „Cóż pomoże człowiekowi, choćby cały świat pozyskał, a na duszy swojej szkodę poniósł” (Mt 16:26).
Są takie działania w medycynie, które mamią ludzi mirażem skuteczności, choć u ich podstaw stoją krzywda ludzka, a nierzadko śmierć. Nie wszystko, co jest technicznie możliwe, jest jednocześnie godziwe. Są firmy i badacze, którzy swoje eksperymenty prowadzą wykorzystując ludzką biedę i desperację. Są tacy, którzy jako sprawdzone proponują metody i środki, które nigdy nie przeszły żadnych testów klinicznych. Są w końcu takie działania, które z natury swojej zakładają powołanie do życia tysięcy istnień ludzkich, by je uśmiercić w imię postępu.
Żadne z tych działań, choćby okazało się skutecznym, nie byłoby godne człowieka, ponieważ w punkcie wyjścia nie uszanowałoby jego godności. Nie będąc godnym człowieka, nie jest moralnie dobrym, nie jest wartym tego, by człowiek-lekarz je stosował, ani też, by człowiek-pacjent o nie zabiegał.
To doroczna tradycja rzymskich oratoriów, zapoczątkowana przez św. Pawła VI w 1969 r.
"Dar każdego życia, każdego dziecka", jest znakiem Bożej miłości i bliskości.
To już dziewiąty wyjazd Jałmużnika Papieskiego w imieniu Papieża Franciszka z pomocą na Ukrainę.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
„Organizujemy konferencje i spotkania pokojowe, ale kontynuujemy produkowanie broni by zabijać”.