Decyzja KRRiT o nieprzyznaniu koncesji dla TV Trwam na nadawanie na multipleksie cyfrowym była podyktowana tylko względami ekonomiczno-finansowymi - przekonywał w środę na posiedzeniu senackiej komisji kultury i środków przekazu przewodniczący KRRiT Jan Dworak.
Jak mówił szef Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, Fundacja Lux Veritatis, która ubiegała się o koncesję, nie gwarantowała finansowego powodzenia tego przedsięwzięcia. Ten sam argument Dworak przedstawił we wtorek po posiedzeniu Krajowej Rady, na którym podtrzymała ona swoją ubiegłoroczną decyzję w sprawie nieprzyznania Fundacji koncesji dla TV Trwam. Opowiedziało się wówczas za tym czterech członków KRRiT, jeden wstrzymał się od głosu.
Dworak przypomniał senatorom, że Polska jest jednym z ostatnich krajów w Europie, w którym proces cyfryzacji telewizji naziemnej jest opóźniony w stosunku do terminu rekomendowanego dla krajów Unii Europejskiej, czyli grudnia 2012 r. "Polska jako jeden z trzech krajów deklaruje całkowite wyłączenie telewizji analogowej po tym czasie - w lipcu 2013 r." - podkreślił. Z tego powodu Krajowa Rada nie mogła narażać procesu uruchamiania multipleksu, o miejsce na którym ubiegała się Fundacja Lux Veritatis - dodał.
Dyrektor departamentu strategii KRRiT Agnieszka Ogrodowczyk powiedziała z kolei, że ewentualne wycofanie się jednego z nadawców (co mogłoby nastąpić w przypadku jego kłopotów finansowych) spowodowałoby załamanie się multipleksu, a pozostali z nich musieliby ponieść związane z tym koszty.
Uczestnicząca w posiedzeniu komisji dyrektorka finansowa Fundacji Lux Veritatis Lidia Kochanowicz przekonywała, że Fundacja przedstawiła wszystkie niezbędne dokumenty potwierdzające posiadanie przez nią niezbędnych środków finansowych. Zaznaczyła, że Fundacja przeanalizowała dokumenty wszystkich 17 firm, które brały udział w konkursie na nadawanie na multipleksie, i wynika z nich, że KRRiT przyznała koncesje na nadawanie podmiotom, które przez ostatnie dwa lata wykazywały ujemny kapitał własny, i które nie posiadają sprzętu telewizyjnego. Zarzuciła też KRRiT szereg błędów proceduralnych przy rozpatrywaniu złożonych wniosków o przyznanie koncesji.
Z kolei szef Telewizji Trwam o. Tadeusz Rydzyk wyraził opinię, że katolicy są szczególnie traktowani przez KRRiT "od początku jej istnienia". "Przychodzimy tu dzisiaj, bo jesteśmy dyskryminowani i wykluczani, tylko katolicy nie mają telewizji" - mówił.
Zaznaczył, że Krajowa Rada utrzymuje się z podatków katolików, a tych jest w Polsce ponad 90 proc. "Ja się tylko dziwię, że katolicy was jeszcze utrzymują. Nie powinni płacić podatków w takim razie - wydaje mi się - bo z podatków katolików utrzymujecie się. To nie są pieniądze dla dyskryminowania katolików. Potrzeba dialogu, rozmowy i mediów, również katolicy powinni mieć media i o to walczymy" - mówił o. Rydzyk.
Redemptorysta przypomniał, że przewodniczący KRRiT Jan Dworak był redaktorem naczelnym jednego z katolickich pism. "Nie wiem, jak inni w Krajowej Radzie, jakie mają orientacje, ale ja liczę na pana przewodniczącego, jako na katolika, że będzie nas rozumiał" - powiedział.
W odpowiedzi Dworak odparł, że apel o. Rydzyka jest niedopuszczalny. "My tutaj nie przyszliśmy po to, żeby spowiadać się z mniej lub bardziej gorliwej wiary. Proszę nie dzielić (...) ludzi na katolików i tych, którzy nie przyznali koncesji. Tak to zabrzmiało i bardzo bym prosił, jeśli ksiądz dyrektor nawołuje do ducha dialogu i porozumienia, żebyśmy siebie nie stygmatyzowali. Ja nikogo z Krajowej Rady, ani z biura Krajowej Rady, nie będę pytał o jego wyznanie, konfesję i stosunek do religii" - powiedział.
Zwrócił uwagę, że parlament kilkakrotnie już zajmował się sprawami dotyczącymi wyłącznie Radia Maryja i Telewizji Trwam. Jak ocenił, może to sugerować sprzyjanie jednemu z nadawców.
Dworak zapewnił, że oceniając złożone wnioski o przyznanie koncesji, brany był pod uwagę religijny charakter TV Trwam, ale nie mogło być to kryterium decydującym.
Przewodniczący komisji Grzegorz Czelej (PiS) pytał Dworaka m.in. o to, dlaczego KRRiT przyjęła od niektórych z nadawców startujących w konkursie na nadawanie na multipleksie dokumenty finansowe po terminie składania wniosków. Dworak wyjaśnił, że Rada uczyniła tak tylko w przypadku tych dokumentów, które były określone w rozporządzeniu KRRiT. Chodziło m.in. o informacje dotyczące podniesienia kapitału spółki czy promesy bankowe. Ogrodowczyk dodała, że Fundacja Lux Veritatis została poinformowana o tym, że również może złożyć dodatkowe dokumenty, ale tego nie zrobiła.
Senator Jan Maria Jackowski (PiS) ocenił natomiast, że KRRiT usiłuje "arbitralną decyzją administracyjną regulować rynek medialny w Polsce". Odnosząc się do tego zarzutu Dworak ocenił, że podważa on zaufanie do KRRiT, która jest konstytucyjnym organem państwa. "Proszę nie insynuować, że organ państwa działa niezgodnie z prawem. My, tak samo jak Wysoka Izba, reprezentujemy państwo polskie" - mówił.
Po posiedzeniu komisji o. Rydzyk narzekał na cynizm i niekompetencję KRRiT, która - w jego ocenie - nie liczy się z narodem. "Ja tu w ogóle nie widzę sprawiedliwości, to jest brak sprawiedliwości, nieliczenie się, powiedziałbym, z narodem, cynizm. I dziwię się tej nieuczciwości" - mówił.
We wtorek KRRiT przypomniała, że jej decyzja o nieprzyznaniu Fundacji Lux Veritatis miejsca na multipleksie nie oznacza, że wraz z wyłączeniem telewizji analogowej w Polsce (w lipcu 2013 r.) TV Trwam przestanie być dostępna dla odbiorców. Fundacja posiada koncesję na rozpowszechnianie programu telewizyjnego drogą satelitarną - może on być odbierany za pomocą indywidualnych anten satelitarnych oraz w sieciach telewizji kablowej. W taki sam sposób po wyłączeniu nadawania analogowego rozpowszechniane będą dziesiątki programów, w tym m.in. TVN24, Polsat News, Religia TV, czy Superstacja.
Fundacja Lux Veritatis była jednym z czterech nadawców, którzy odwoływali się od decyzji KRRiT odmawiających przyznania koncesji na nadawanie programu na multipleksie. Wszystkie odwołania KRRiT odrzuciła we wtorek; nadawcy mogą odwołać się do sądu administracyjnego.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.