Benedykt XVI dziś przyleciał z Jordanii do Izraela. Komentatorzy zgodnie podkreślają, że w Tel Awiwie rozpoczęła się najtrudniejsza podróż apostolska jego pontyfikatu.
Media podają kilka powodów. Na początku stawiają kwestie polityczne.
Niepokój na Bliskim Wschodzie
Zdjęcie ks. Tomasz Jaklewicz: Wiec Hamasu w Betlejem
Kiedy Jan Paweł II pielgrzymował do Izraela i Autonomii Palestyńskiej, wydawało się, że zawarcie trwałego pokoju między Izraelczykami i Jaserem Arafatem jest bardzo bliskie – przypomina „Gazeta Wyborcza”. Benedykt XVI przybywa do Izraela, gdy pojawiły się poważne komplikacje w bliskowschodnim procesie pokojowym. Udało się zatrzymać falę palestyńskich zamachów i ataków rakietowych, ale jednak radykalny Hamas - dążący do zniszczenia państwa żydowskiego - przejął kontrolę nad Strefą Gazy i uzyskuje coraz większe wpływy na Zachodnim Brzegu Jordanu – tłumaczy „Polska”.
Poza tym nowy izraelski rząd Beniamina Netanjahu ze sporym dystansem podchodzi do negocjacji z Palestyńczykami.
Dodatkowo sytuację w tym rejonie świata pogarszają nuklearne aspiracje Iranu, tlący się wciąż konflikt w Iraku oraz rozgrywająca się w tle wojna w Afganistanie.
Papież będzie unikał politycznych deklaracji – zapewnia „Polska”. Przypomina, że już na pokładzie samolotu Benedykt XVI przypominał, że Kościół nie jest siłą polityczną, ale duchową i „ta rzeczywistość może się przyczynić do postępu procesu pokojowego”.
Między młotem a kowadłem
Benedykt XVI potępił jednoznacznie antysemityzm. To zdołało uspokoić izraelską opinię publiczną. Podobnie ciepło przyjęte zostały słowa wypowiedziane na górze Nebo: "Starożytna tradycja pielgrzymowania do miejsc świętych przypomina nam o nierozerwalnej więzi łączącej Kościół i naród żydowski". „Gazeta Wyborcza” podkreśla, że te słowa były dobrą odpowiedzią na powitalny list blisko dwustu rabinów i izraelskich intelektualistów podkreślających, że Ziemia Święta to miejsce, które obie religie uznają za część wspólnego dziedzictwa.
Z drugiej strony – zauważa „Rzeczpospolita” – deklaracja więzi pomiędzy Kościołem i Żydami zirytowała muzułmanów.
Już wcześniej zaiskrzyło wśród nich, gdy okazało się, że Papież nie zdjął butów w meczecie Króla Husajna. Szybko jednak sytuacja się wyjaśniła. Okazało się, że imamowie zaplanowali dla Ojca Świętego trasę, która nie wymagała tego gestu.
Ponadto na pierwszej stronie niedzielnego wydania dziennik „The Jerusalem Post” opublikował informację, iż papież nie pomodlił się w meczecie. Oddał się jedynie – jak potwierdził rzecznik Watykanu ks. Federico Lombardi – „pełnym szacunku refleksjom”. Tego rodzaju neutralne w papieskim zamyśle wypowiedzi i gesty obie strony konfliktu mogą interpretować na własną korzyść – wyjaśnia „Polska”.
Abp Fuad Twal, łaciński patriarcha Jerozolimy powiedział w rozmowie z dziennikiem "Haarec", że ma pewne obawy związane z papieską wizytą. „Wystarczy jedno złe słowo, a obrażą się Żydzi. I jestem w kłopocie. Wystarczy drugie złe słowo, a obrażą się muzułmanie. I znów jestem w kłopocie. Papież wróci potem do Rzymu, a ja tu z tym kłopotem zostanę” – cytuje „Gazeta Wyborcza”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Od 2017 r. jest ona przyznawana również przedstawicielom świata kultury.
Ojciec Święty w liście z okazji 100-lecia erygowania archidiecezji katowickiej.
Przyboczna straż papieża uczestniczyła w tajnych operacjach, także podczas drugiej wojny światowej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.