Obawy, że Benedykt XVI nie podoła ciężarowi Światowych Dni Młodzieży i konfrontacji z Janem Pawłem II były nierozsądne, przyznaje wielu włoskich komentatorów na czele z Vittorio Messorim.
Znany włoski publicysta katolicki napisał po pierwszym dniu podróży Papieża, że kontakt z młodzieżą wiele go kosztuje i oznacza "cierpienie". Na pierwszej stronie poniedziałkowego wydania "Corriere della Sera" Messori odwołuje te opinię, pisząc, że się mylił.
"Wiedzieliśmy o niechęci Ratzingera do masowych zgromadzeń, do atmosfery stadionu, do hałasu swego rodzaju «katolicyzmu z gitarą». Trudno było sobie wyobrazić, aby czuł się swobodnie pośród wesołego zamieszania chórów, chorągiewek, muzyki, plecaków i śpiworów. Tymczasem zdaje się, że Benedykt XVI podołał, i to dobrze, wyzwaniu. Cała zasługa należy do niego, ponieważ miał odwagę być sobą. Szacunek dla tego, którego przez ćwierć wieku był najbliższym współpracownikiem, kazała mu wystąpić w całej typowej dla siebie skromności i szczerości, bez najmniejszego udawania. Młodzi to zrozumieli" - pisze z przekonaniem Vittorio Messori.
"Kolonia pokazała, że jaki by nie był charyzmat kolejnego Papieża, młodzież wyczuwa, że to, liczy się naprawdę, to Chrystus i Kościół" - zauważa inspirator książki papieża Wojtyły "Przekroczyć próg nadziei", którego zdaniem należy w tej sytuacji mówić o "odmienności, ale nie braku kontynuacji między Janem Pawłem II i Benedyktem".
Jeśli chodzi o pozostałe punkty programu podróży, to jest spotkania z Żydami, muzułmanami i protestantami, to nie przyniosły one zdaniem Messoriego większych niespodzianek. Potwierdziły, że nowy Papież stawia na "dokładność i dyscyplinę i odrzuca wszelkie uleganie sentymentom i pragnieniu podobania się, nawet za cenę prawdy". "W rządzonym przez niego Kościele będzie miejsce dla wszystkich i na wszystko, ale nie dla błędu" - kończy Vittorio Messori.
Na łamach dzisiejszego wydania "Corriere della Sera" papieską wizytę w Niemczech komentuje historyk Kościoła Alberto Melloni, według którego Kolonia była "oczekiwaną inauguracją pontyfikatu, niemal encykliką" Benedykta XVI. Melloni uważa, że "mierząc Benedykta XVI miarą Wojtyły wyrządza się krzywdę im obu: w tym, czego naucza Ratzinger są problemy, które należy podjąć i które jako takie mogą uleczyć Kościół".
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.