Mam prośbę: nie kaleczcie w imię poprawnosci polskiego języka "teolożkami". Choćby dlatego, że w wymowie brzmi to "teo loszki", a od czego "loszka" jest zdrobnieniem, to każdy chyba wie (na pewno nie od lochu). Wiem, KAI, kopy-paste, ale przecież można poprawić. I sąsiadów z za miedzy szturchnąć, by trochę uważali.
raczej "zza" miedzy niż "z za" miedzy... feminizacja języka to już chyba proces nie do powstrzymania - nawet z ambony często słyszymy: "Drogie siostry i bracia" (drogie ... bracia?!)
Przepraszam, ale po co Redakcja z uporem maniaka odgrzewa tego zjełczałego kotleta? Szukając sensacji za wszelką cenę niczym tabloid? Zamiast wałkować tygodniami temat wystarczyło przytoczyć treść odpowiednich przepisów kanonicznych. Jest to elementarnym wymogiem Redakcji katolickiej (z nazwy przynajmniej, a mam nadzieję, że nie tylko). Jak ostatnio mnie Państwo w kurzyliście, to, nie wiem czy po moim komentarzu z odnośnikami, temat zdjęto dosłownie w kilka minut. Pytanie za 100 punktów: kto odpowiada za to, że znowu wraca? Macie Państwo u siebie kreta z Wyborczej? Można odnieść takie wrażenie. Przecież redaktorów katolickich obowiązuje jakaś elementarna wiedza na temat swojego Kościoła.
Wiem, KAI, kopy-paste, ale przecież można poprawić. I sąsiadów z za miedzy szturchnąć, by trochę uważali.
To brzmi jak prymitywny podryw rodem spod celi - "Te! o loszki" idą
feminizacja języka to już chyba proces nie do powstrzymania - nawet z ambony często słyszymy: "Drogie siostry i bracia" (drogie ... bracia?!)