• abc
    20.02.2014 19:24
    Prosta odpowiedź na pytanie dlaczego matka dziecka nie może iść do Komunii świętej: zapewne żyje w grzechu ciężkim, bo najprawdopodobniej chodzi tu o przypadek cudzołóstwa, gdy matka i ojciec są w kolejnym (drugim/trzecim) związku po rozwodzie. Dziwię się, że KARDYNAŁ Kościoła Katolickiego tego nie wie.... ? i zadaje pytania sugerujące, że należałoby zmienić zasadę nieudzielania komunii świętej cudzołożnikom, czyli de facto zlikwidować VI przykazanie i wprowadzić 'rozerwalność' (=rozwody) małżeństw.
    Horror, co się dzieje w Kościele
  • kika
    20.02.2014 20:21
    A gdy Matka jest "panną" nie była wcześniej w związku małżeńskim tylko ojciec jest rozwodnikiem, to dlaczego nie mogłaby pójść do komunii?! Czy zastanowiliście się może ,że tu chodzi o dzieci ?!Czemu winne są dzieci?!Dlaczego mają ponosić konsekwencje swoich rodziców?!Może warto zastanowić się nad dobrem tego dziecka, któremu jest bardzo przykro w takich chwilach.Przecież dzieci w takich małżeństwach niczym się nie różnią tam gdzie ten ślub jest!!A może i bardziej rodzice jak i dzieci z tych związków nie sakramentalnych są bardziej uduchowieni?!Ilu jest takich rodziców co będą chodzić z dziećmi na nauki, msze, różańce....itp. tylko do dnia komunii SW. a potem widujemy ich raz może dwa razy w roku?1Czy to jest dobre??A miłosierdzie Boże?Przecież ono istnieje i gdybyśmy w to nie wierzyli to nasze życie było by smutne :-(
    • Tadeusz
      20.02.2014 20:54
      Jeżeli matka nie może iść do komunii, to nie jest to konsekwencja, którą ponosi dziecko. Przecież dziecko jest dopuszczane do komunii. Kika mylisz zakres odpowiedzialności, który czasem może dotykać w pewien sposób bliskich. Idąc tym torem myślenia nie należy przestępcy osadzić w więzieniu, bo jego dzieciom, żonie i rodzicom będzie przykro. Może trochę przesadziłem, ale chciałem ukazać istotę rzeczy. Mam paru znajomych w związkach niesakramentalnych i raczej nie widzę, by były mocniej uduchowione. Akurat mogę zaświadczyć, że sakramentalne związki okazują się dużo bardziej uduchowione. Nie wiem jak to określić, ale w tych niesakramentalnych jakby coś "pękło". Nie oceniam tą opinią relacji międzyosobowych, ale jedynie próbuję określić życie religijne.
    • Piotr Olszewski
      21.02.2014 08:43
      Pani Kiko (przepraszam jeśli źle odmieniam)
      Pan Tadeusz wystarczająco nakreślił kwestię zakresu odpowiedzialności. Ja chciałbym się odnieść do innych Pani stwierdzeń.

      1. Ogólnie. Wiara nasza nie jest wiarą emocji. Cel który stoi przed chrześcijaninem to nie jest jego dobre samopoczucie, czy wygodne życie. Ja zaświadczam, że na mojej drodze wiary bardzo edukacyjne dla mnie były negatywne przykłady ludzi, którzy pozbawili się życia sakramentalnego. Patrząc na nich bałem się znaleźć w podobnym stanie a ta obawa motywowała mnie do życiowej rozwagi w ogóle a w sprawach wiary w szczególności. Bo to jest tak, że Bóg nawet ze zła jest wstanie wyprowadzić dobro (co nie znaczy, że wolno mi pozwalać sobie grzeszyć z tego powodu, bo grzech zawsze szkodzi - co najmniej dopuszczającemu się go). Tutaj, to że takiemu dziecku będzie przykro, może być okazją dla Ducha Świętego, żeby się czegoś to dziecko nauczyło (i to jest postawa wiary a nie rozmiękczanie wymagań moralnych). Znakomita większość z nas na drodze ku Bogu ma tylko jedno narzędzie naturalne - sumienie. A to sumienie jest "wewnętrznym glosem ROZUMU". Tak je więc należy kształtować (i to jest ogromne zadanie KK), by opierało się na racjach rozumowych a nie emocjonalnych. Dlatego zgadzam się z postem "abc", bo widzę że ów kardynał w swej argumentacji idzie w stronę argumentacji emocjonalnej.

      2. "Może warto zastanowić się nad dobrem tego dziecka, któremu jest bardzo przykro w takich chwilach."
      Po pierwsze: jakie konkrentnie dobro takiego dziecka ma Pani na myśli?
      Po drugie: Są dobra ważniejsze niż brak smutku. Takie dziecko takie dobra wążniejsze posiada. Mianowicie, posiada Łaskę Uświęcającą (czyli życie wieczne w kochającym Bogu - dla chrześcijanina dobro najważniejsze) i w znaku niedopuszczenia jego matki do komunii posiada dobro w postaci drogowskazu, czego unikać by życia wiecznego w Bogu nie utracić. Oba wymienione dobra ja oceniam jako ważniejsze od braku smutku.

      3. "A gdy Matka jest "panną" nie była wcześniej w związku małżeńskim tylko ojciec jest rozwodnikiem".
      Kobieta biorąca za męża rozwodnika wie o tym i jeśli za niego wychodzi to dopuszcza się cudzołóstwa. (Mężczyzna analogicznie) Jeśli zaś taki mężczyzna zataił przed nią fakt bycia rozwodnikiem, to takie małżeństwo jest nieważna - nie ma żadnego małżeństwa między tymi dwojga.

      4. Problem z "niesakramentalnymi" jest, wg mnie i taki (i to on wg. mnie jest przeszkodą główną w ich nawróceniu), że potrzeba zaspokojenia popędu seksualnego (jako taka przez Boga nam dana), stoi dziś w naszej cywilizacji na piedestale dóbr niezbywalnych i takich, których nie zaspokoić się nie da. A to nie jest prawda. Po pierwsze: mozna żyć we wstrzemięźliwości seksualnej (wiem, że niełatwo, ale to jest możliwe, co więcej z wiekiem i postępującym wyćwiczeniem coraz łatwiej) i uniknąć życia w konkubinacie. Po drugie: popęd seksualny jest nam przez Boga dany po coś. Ale współczesna kultura (już ani trochę ascetyczna lecz wręcz bezgranicznie konsumpcyjna) zanegowała już dawno w społecznej świadomości obydwa wspomniane fakty. Dlatego KK nie może się w tym zakresie cofnąć z wymaganiami ani na krok, bo jest jedyną instytucją edukującą w tym zakresie. Jeśli Kościół uczy "nie współżyj przed ślubem" to zachęca człowieka do ascezy, która pozwoli mu dojrzeć do małżeństwa. Jeśli jednak człowiek się rozwodzi i pragnie zostać w jedności z KK, to sam tym rozwodem ustawia się tak, że będzie musiał zdobyć się na ascezę ostrzejszą. Nie chodzi w tej ascezie o to, że nie wolno mu się potknąć, tylko o to, że ma uniknąć ustawienia się w sytuacji ciągłego i trwałego wystawienia się na pokusę cudzołóstwa.
    • abc
      21.02.2014 08:44
      do kika;
      znam takie 'panny', co to związały się z mężczyznami żonatymi i oderwały ich od sakramentalnych małżonek doprowadzając do rozwodu. Dlatego Twój argument, że te "panny" są mniej winne, czy całkiem niewinne rozpadowi małżeństwa swoich partnerów, jest zupełnie nietrafiony. Osoby, które rozwalają czyjeś małżeństwo są tak samo winne, jak rozwodnicy w ponownych związkach. Dlatego Komunia święta dla takich osób, to prosta zachęta, to rozbijania małżeństw.
    • katarzyna anna
      21.02.2014 11:16
      Kiko, Pan Piotr odpowiedział pięknie, prawdziwie i wyczerpująco na Pani wątpliwości i żale. Ja dodam tylko krótko: KAŻDY, jeśli tylko chce może z sakramentów korzystać, także rozwodnik/panna, która związała się z rozwodnikiem. Potrzeba jednak NAWRÓCENIA i postanowienia poprawy. Panna wiążąca się z mężczyzną poślubionym przed Bogiem innej kobiecie (bo do końca życia ta pierwsza będzie jego żoną przed Bogiem) - cudzołoży. Życie w pełni wiary nie jest łatwe, każdy z nas ma jakiś krzyż, każdy płaci za życiowe wybory - ale tylko takie życie jest PEŁNIĄ ŻYCIA.
  • marianna
    20.02.2014 20:25
    Nic z tego nie rozumiem! Kardynał nie wie, dlaczego matka nie może przystąpić do komunii?
    Do jakich pytań, zachęcał papież? O to, czy osoba żyjąca w cudzołóstwie może czy nie może przystąpić do komunii?
    W tej sprawie nauka Kościoła jest jasna, bo opiera się na słowach samego Jezusa. Nad czym tu się zastanawiać?
    Czy dla dobrego samopoczucia tej kobiety Kościół ma zmienić naukę?
    I ostatnie pytanie: czy już naprawdę nie ma w Kościele katolickim nikogo, kto jasno (tak- tak, nie-nie) wyłożyłby katolicką doktrynę w sprawach etyki seksualnej?
    • Tadeusz
      20.02.2014 20:59
      Sądzę, że papież prowokował raczej do głębszego zastanowienia się nad prawdą ewangeliczną. Z wypowiedzi kardynała widać wyraźnie, że bazuje on na uczuciach, a uczucia nie są najlepszym doradcą w sprawach obiektywnego poszukiwania prawdy. Nauka Kościoła jest jasna, wykłada ją oficjalnie miedzy innymi Katechizm Kościoła Katolickiego. Ale nie oznacza to, że nie należy podejmować refleksji teologicznej, nie tyle dla jakiejś próby zmiany, co ponownego odkrycia i dostrzeżenia na nowo wartości niezmiennego nauczania.
  • Tomekk
    20.02.2014 21:13
    Cytat: "Powiedział mi: stawiaj pytania, ale bez rozwiązań. Trzeba stawiać sobie pytania w wierze."

    Czyli krótko mówiąc, możesz pytać, ale nie oczekuj żadnej odpowiedzi.

    I tu jest ten dialog Franciszka???

    • Piotr Olszewski
      21.02.2014 08:48
      Panie Tomku,
      to chyba chodzi o to: "stawiaj sobie pytania w wierze, ale na nie nie odpowiadaj sam, tylko słuchaj odpowiedzi KK i zastanawiaj się dlaczego Kościół tak a nie inaczej odpowiada" - zaufaj Kościołowi i "pójdź za Nim".
      Ja to tak zrozumiałem.
    • Kuba
      21.02.2014 10:09
      Nie.
      Ja to odczytałem jako wezwanie do nieprowadzenia monologu: stawiam pytanie i sam na nie odpowiadam.
      To wezwanie do rozpoczęcia dyskusji: stawiaj pytania, nawet najbardziej trudne. Lecz nie sugeruj odpowiedzi. Odpowiedzi pojawią się jako owoc dyskusji i modlitwy.
  • Maciej
    20.02.2014 21:34
    Jak rozumiem ks. Kardynał uważa, że jawnogrzesznica bez postanowienia poprawy powinna przystępować do komunii tylko dlatego, że jej dziecko przystępuje do I komunii. Dziwny pogląd.
  • oliana
    20.02.2014 22:07
    Znam kilka osób po rozwodach, porzuconych przez niewiernych małżonków. Jest im ciężko, ponieważ borykają się nie tylko z samotnością i brakiem możliwości realizacji potrzeb fizycznych, ale też z niezrozumieniem otoczenia, które uważa ich za nieudaczników, nieumiejących ułożyć sobie ponownie życia (czyt.związać się z kimś). Tymczasem ludzie ci - jak powiedział mi jeden z nich- desperacko chcą dochować wierności Bożemu prawu i bardziej sobie cenią możliwości przystępowania do sakramentów świętych niż zycie w grzechu i świadome odcięcie się od Bożej łaski. Jednak w świetle wypowiedzi kard.Kaspera oni są po prostu idiotami.
    • Piotr Olszewski
      21.02.2014 08:55
      Powiem tak, z dóch obozów: ludzi którzy "desperacko chcą dochować wierności Bożemu prawu i bardziej sobie cenią możliwości przystępowania do sakramentów świętych niż zycie w grzechu ..." i tych co myślą ja wzmiankowany purpurat, to nie ci pierwsi są idiotami. Dla tych pierwszych, mój wielki szacunek i hołd ich wysiłkom i wysiłkom wszystkich, co ich w tym wspierają ... a dla drugich nie.
  • Ryszard D.
    21.02.2014 07:39
    Od pierwszego wystapienia po konklawe papiez Franciszek dal sie zauwazyc jako inny papiez. Zaskoczyl nie tylko gestami czy swieckim zakonczeniem (do widzenia i dobrego obiadu) ale rowniez wyrazil uznanie i podziw dla kard. Kaspera powolujac sie na ksiazke kardynala, jednoczesnie trzymajac ja w rece. Smialy gest jak na pierwsze wystapienie.

    Sam fakt uprzywilejowanej obecnie pozycji kard. Kaspera - od dawna glownego zwolennika przemian, bezsprzecznie rozniacych sie od pozycji Ojca Swietego Benedykta XVI - u boku biskupa Rzymu przekonuje, ze mozemy sie spodziewac, prawdopodobnie wiele, niekoniecznie pozadanych i przyjemnych niespodzianek.

    Sprawa komunii dla rozwiedzionych, w ktora tak bardzo angazuje sie kard. Kasper, potwierdza te obawy. Odnosnie tej kwestii i swoich przekonan kardynal stwierdzil:

    "sytuacja bardzo sie zmienila w spoleczenstwie zachodnim"

    Wobec tego, ze sytuacja sie zmienila (niestety, przy udziale rowniez takich pasterzy jak kard. Kasper), to nauczanie Kosciola tez ma ulec zmianie ?

    Boj sie Boga, kardynale !!!
    • Piotr Olszewski
      21.02.2014 09:02
      Poruszył Pan niezwykle istotny wątek: próby rozmiękczenia wymagań moralnych w KK na skutek presji kulturowej w naszej cywilizacji. Tyle, że to nie KK jest moralną ruiną tylko ta napierająca cywilizacja. Może właśnie dlatego tak napiera, jak waląca się już ściana na sąsiedni budynek.
      Co do kierunków zmian w naszej cywilizacji: "beztroska żegluga we mgle całą naprzód bez działającego kompasu".
  • Muzyczny
    21.02.2014 10:38
    Widzę, że niektórzy są bardziej papiescy niż papież. Jezus do takich powiedział: stań za mną szatanie, bo nie myślisz o tym co Boże, ale o tym co ludzkie. Podstawowym zadaniem Kościoła jest prowadzić grzesznych ludzi do Jezusa, a nie oddzielać ziarno od plew. Rozumiem, że Kardynałowie zbierają się przy papieżu, by pytać Ducha Świętego jak kochać Bożą miłością rozwodników. Jak otworzyć żródło Bożego miłosierdzia dla nich. W stanie obecnym ten kurek łaski Bożej wydaje się być za bardzo przykręcony.
    • Piotr Olszewski
      21.02.2014 11:07
      Przykręcony przez kogo??? Przez Kościół, czy przez rozwodników? Poza tym wyraźny zakaz udzielania komunii dotyczy nie rozwiedzionych, tylko rozwiedzionych, którzy wstąpili w ponowny związek małżeński z inną osobą, będąc w sakramentalnym małżeństwie z małżonkiem, z którym się rozwiedli. A kościół pragnie ich przytulić po ojcowsku, tylko dla nich jest ważniejsze udane pożycie niż dostęp do sakramentów. To się pytam ponownie: Kościół kurek zakręcił, czy sami sobie zakręcili a tylko winę za to zwalają na Kościół. "Przez wzgląd na zatwardziałość waszych serc pozwolił wam Mojżesz oddalać żony, lecz od początku tak nie było ..."
      Proszę też mieć na uwadze, że obietnica kierownictwa Ducha Świętego jest dana Kościołowi a nie konkretnemu kardynałowi. Generalnie każdy z nas podlega (i super) kierownictwu Ducha Świętego, ale każdy też jest zwodzony i może zwodzić i może nie pozwolić prowadzić się Duchowi Świętemu (za wyjątkiem Papieża wypowiadającego się w kwestiach wiary), kardynałów nie wyłaczając (bo Bóg nas stworzył wolnymi).
      To nie jest tak, że Kościół ma służyć człowiekowi. Z takiego stanowiska właśnie biorą się postawy roszczeniowe względem Kościoła, że na to a na to nie pozwala a powinien ... . Wg mnie jest tak, że to członkowie Kościoła powinni sobie służyć w Kościele (ale nie przez przyzwalanie na grzech, bo napominanie też jest słuzbą drugiemu w Kościele) dla oddawania w ten sposób Bogu chwały w tym Kościele. Jak Jezus umywa uczniom nogi to daje przykład jak powinni sobie nawzajem służyć członkowie Kościoła (relacja członek Kościoła - członek Kościoła) a nie jak Kościół ma służyć jego członkom (no ja widzę różnicę tych dwóch stanowisk). A jaka wobec tego powinna być relacja Kościół - członek Kościoła? no chyba taka: "i tobie dam klucze królestwa, cokolwiek zwiążesz na ziemii, będzie związane w niebie a co rozwiążesz ..." i kilka innych fragmentów o lampie pod korcem, soli co traci smak itp.
      • Piotr Olszewski
        21.02.2014 20:54
        Tu jeszcze jedną rzecz dopowiem.
        Jak ja sam korzystam z sakramentów w Kościele, to i przez to oddaję Bogu chwałę w Kościele właśnie, ale nie tak żeby to ludzie widzieli (nie po to mam to robić) lecz w "Duchu i prawdzie" "takich czcicieli chce mieć Ojciec". A starsi (rangą) moi bracia w wierze służą mi rozdzielaniem tychże sakramantewów, tak właśnie jak im Jezus pokazał, obmywając im nogi. Jest więc Kościół nie czymś co ma mi służyć, ale miejscem gdzie mam doświadczać ojcowskiej miłości Boga. A ta miłość Boga jest dojrzała i mądra i potrafi człowiekowi bez znieczulenia czesto wyrzucić "zejdź mi z oczu szatanie, bo nie zabiegasz o to co boże, tylko o sprawy ludzkie". Błogosławieni Ci, co potrofią wobec takiego wyrzutu bożej miłości zachować się jak św. Piotr a nie obrazić się śmiertelnie na Pana Boga.
        Dlaczego Bóg tak czsem musi??? Bo największym Jego dramatem jest dla niego zagubienie mu się jego własnego dziecka w grzechu - zmusić do powrotu nie może (czyniąc nas niewolnymi zaprzeczyłby swej miłości do nas) a jako Ojciec cierpi, co zresztą znosi (jak na Krzyżu) byleby STWORZYĆ jeszcze jakiś pretekst by dziecko wróciło, bo Mu bez niego pusto i smutno.
      • Muzyczny
        24.02.2014 15:48
        Witaj Piotrze
        I przez Kościół i przez rozwodników. Ja nie sądzę, a by to co robi Kościół, jeśli chodzi o nawracanie rozwodników w ponownych związkach, było idealne i jedynie możliwe. Zapytam: ile jest duszpasterstw rozwiedzionych, ile rekolekcji do nich skierowanych? Ile przeciętna parafia wkłada troski o nawrócenie tak pogubionych? Takich ludzi jest mnóstwo i jest to wielka rana Kościoła, którą może uleczyć Miłosierdzie Boże. Irytuje mnie wkładanie w usta x. kardynała słów i intencji, których nie wypowiedział. Mnie też przypisujecie jakieś absurdalne tezy. Podoba mi się w wypowiedzi kardynała tęsknota za dopuszczeniem rozwodników do sakramentu spowiedzi. Mocno upraszczając: do burdelu można pójść, żałować, wyspowiadać się i jest OK. A jak się usłyszy "rozwodnik w ponownym związku w konfesjonale" to się gromy walą. Święte oburzenie. Mają żyć jak brat z siostrą powiecie. Może by chcieli spróbować, więc trzeba im w tym pomóc, a nie gromami rzucać.
      • abc
        25.02.2014 09:08
        do pana Muzycznego; jeśli mąż ma żonę i zostawia ją, bo bierze inną kobietę, to żyje w grzechu, bo zostawił żonę. Żyje w grzechu nawet wtedy, gdy z tą inną kobietą mieszka "jak brat z siostrą", bo on ślubował żonie żyć razem z nią, a nie z "siostrą"
    • katarzyna anna
      21.02.2014 11:27
      Muzyczny, na cóż zda się ta "miłość do rozwodników", która będzie utwierdzać ich w tym, że tkwienie w grzechu ciężkim jest fajne? Nikt z tutaj wypowiadających się nie napisał o potępieniu rozwodników, mowa jest li tylko o korzystaniu z sakramentów świętych!!! Jeśli uważasz, że poklepując po ramieniu i wspierając dobrym słowem rozwodnika tkwiącego w grzechu pomagasz jemu, to po prostu się mylisz. Pomożesz jemu, wskazując drogę do zbawienia i życia wiecznego a nie do przyjemnego życia tu i teraz i uspokojenia sumienia. Nikt nie powiedział, że ta droga do zbawienia będzie wygodna, łatwa i przyjemna, przeciwnie Jezus mówił wprost: będą was prowadzić przed sądy a ojciec i brat stanie przeciwko wam. Ale chyba warto poświęcić przyjemność współżycia płciowego tu i teraz przez kilkanaście czy kilkadziesiąt lat na rzecz niewyobrażalnej radości wiecznego życia w chwale Chrystusa...
    • katarzyna anna
      21.02.2014 13:32
      I jeszcze jedno do pana Muzycznego: Co Twoim zdaniem oznacza bycie "bardziej papieskim niż papież"??? Każdy (nie tylko papież i prezbiterzy czy zakonnicy!!!) powinien troszczyć się o zbawienie swoje i powinien zabiegać o zbawienie innych. Określenie "bardziej święty niż papież" jest tak samo infantylne, jak nie rozumienie dlaczego grzesznik nie może przyjmować sakramentów.
      • Muzyczny
        24.02.2014 19:28
        Witam Pani Katarzyno
        Dla mnie sformułowanie "bardziej papieski niż papież" oznacza uznanie siebie za większego znawcę teologii niż papież czy kardynałowie. Oznacza doskonalsze dbanie o Kościół niż robi to papież. Stanowczo odradzam taką postawę. Trzeba znać swoje miejsce. Rozumiem, że stwierdzenie "grzesznik nie może przyjmować sakramentów" to taki lapsus słowny. Szczególnie zalecanym sakramentem dla grzeszników jest spowiedź. Nie jestem specjalistą, ale nawet jeśliby penitent nie mógłby dostać rozgrzeszenia to pożyteczna byłoby dla niego modlitwa kapłana nad nim. Ciekawy problem: czy spowiedź bez rozgrzeszenia jest spowiedzią czy tylko zwykłą rozmową. Rozszeżając pytanie czy jeżeli penitent miałby problem z którymś z warunków dobrej spowiedzi czy może liczyć choć w ograniczonym stopniu na łaski sakramentalne (np. siłę do walki ze złem).
      • Piotr Olszewski
        25.02.2014 11:46
        Czy Pani Katarzyna lub ja, napisaliśmy coś, co jest nieprawdą (odnośnie nauczania KK), lub coś co się sprzeciwia nauczaniu Urzędu Nauczycielskiego Kościoła, a którego to nauczania papież jest strażnikiem? (Jeśli dopuściliśmy sie takiego wykroczenia nalegam na jego wykazanie, bo nie chcę żyć w błędzie)
        A Pan za x. kardynałem proponuje "ulgi sakramentalne". To Panowie proponują reformę w tym względzie.
        To kto "doskonalej dba o Kościół niż robi to papież"??? Kto wychodzi przed papieża??? (Tylko papież jednak lepiej rozumie dobro Kościoła). Bolączką Panów stanowiska jest też niezbyt jasna deklaracja, co do kierunku pomocy niesakramentalnym (poza propozycjami nietrafionymi, bo KK już je realizuje). No bo argumenty: "Pytam, czy tak można", "a może by chcieli żyć jak brat i siostra", ja osobiście zaliczam raczej do insynuacji niż jasno wyartykułowanych racji czy propozycji.
    • Piotr Olszewski
      25.02.2014 11:28
      @Muzyczny 2014-02-24 15:48

      1. "Ja nie sądzę, a by to co robi Kościół, jeśli chodzi o nawracanie rozwodników w ponownych związkach, było idealne i jedynie możliwe".
      Primo: W ludzkim działaniu NIE MA działań idealnych, można się mniej lub bardziej o ideał starać. No ale "cel uświęca środki" jedynie wtedy, gdy te środki nie są sprzeczne z celem - no takie minimum musi być.
      Secundo: Wiem, że Kościół zachęca do uczestnictwa w całości życia Kościoła za wyjątkiem możliwości uzyskania rozgrzeszenia i komunii św. (ale to chyba też nie zawsze).

      2. "Mocno upraszczając: do burdelu można pójść, żałować, wyspowiadać się i jest OK"
      Nie, nie jest OK, odpowiedzialny spowiednik odpowiednio "prześwietli" delikwenta. Jeśli stwierdzi, że postawa jego jest taka, że zakłada on iż może sobie do burdelu wpadać bo potem się wyspowiada, to powinien mu odmówić rozgrzeszenia do czasu, gdy penitent sam przed sobą szczerze postanowi: "moja noga więcej w burdelu nie postanie" albo "rozstaję się z moją kochanką", "zrywam z Zośką, bo nie chcę z nią grzeszyć a jak sie spotykamy to nie zgrzeszyć nie mamy siły lub odwagi". Dopiero wtedy może być pole dla absolucji. Udawanie przed spowiednikiem emocjonalnego żalu i oszukiwanie siebie i jego, że się poprawię czyni taką spowiedź i tak nieważną (musi być ŻAL i POSTANOWIENIE POPRAWY, a to ocenia spowiednik na podstawie relacji z naszego postępowania a nie naszych słownych deklaracji w stylu "jak ja się pragnę poprawić").
      Wiem, że księża ostrzegają, że nie udzielą rozgrzeszenia jeśli np. penitent spowiada się z konsumpcji pornografii i ta sytuacja powtarza się regularnie przy każdej spowiedzi (to świadczy o tym, że penitent nie ma zamiaru z tym zerwać). Sytuacja wtedy wygląda tak: Chcę się pojednać z Bogiem, ale na dłuższą metę nadal chcę żyć tak, jak mi Bóg żyć zakazuje (zakazuje w najlepiej pojętym moim własnym interesie - wiecznym!).

      3. "Zapytam: ile jest duszpasterstw rozwiedzionych, ile rekolekcji do nich skierowanych?"
      A jednak są. Są i duszpasterstwa dla takich osób i są rekolekcje. Mnie problem nigdy nie dotyczył ale mimo to moja pamięć zarejestrowała co najmniej kilka ogłoszeń duszpasterskich z takimi propozycjami w różnych miejscach Polski na przestrzeni ostatniej dekady. "Szukajcie a znajdziecie", Pan zaś chyba uważa, że powinno być: "jestem niesakramentalny, Kościele znajdź mnie" (postawa roszczeniowa). A Kościół szuka, tylko DAJ SIĘ znaleźć, też trochę poszukaj, przez to pokażesz czy to dla Ciebie ważne, czy ważne tylko wtedy gdy dziecko wysyłasz do Komunii lub mamusia umarła.

      4. "Irytuje mnie wkładanie w usta x. kardynała słów i intencji, których nie wypowiedział."
      Nie powiedział:
      "Sytuacje są bardzo różne, reguły są ogólne, a sytuacje konkretne – stwierdził kard. Kasper. Tytułem przykładu wspomina o matce, która przygotowuje do Pierwszej Komunii swoje dziecko. Dziecko przystępuje do komunii, a ona nie. „Pytam się: czy można tak. Jest żal, jest miłosierdzie i jest Boże przebaczenie. Czy możemy negować remissione peccatorum – grzechów odpuszczenie” – pytał retorycznie kard. Kasper."
      nie powiedział tego???
      Jest żal - żal z powodu mojego grzesznego życia (że Boga Ojca obrażam), czy żal że dziecko przyjmuje Komunię św. a ja nie mogę? Bo to dwa różne żale.
      Dziwne że tej rangi przedstawiciel Kościoła nie napomknął o koniecznym POSTANOWIENIU POPRAWY (tego rzeczywiście nie powiedział).

      5. "Ile przeciętna parafia wkłada troski o nawrócenie tak pogubionych?"
      Wystarczy, jeśli przeciętna parafia jest w stanie skierować takich ludzi w miejsce, gdzie mogą z takiego duszpasterstwa skorzystać. Do prowadzenia takich ludzi trzeba mieć odpowiednio przygotowanych duszpasterzy, na każdą przeciętną parafię chyba nie starczy.

      6. "Mężowie miłujcie żony, jak Chrystus umiłował Kościół". Jak Chrystus umiłował Kościół - umarł za niego i czeka na POWRÓT człowieka. A mężom się nie chce "umierać", chce się "nażyć", gdy źle - nie chce się czekać na współmałżonka, łatwiej sobie znaleźć drugiego (to są postawy uzależnienia od doczesności i od seksu). Ludzie sobie ślubują "że Cie nie opuszczę aż do śmierci (a nieco wcześniej "wierność na dobre i złe")", jestem sam przed sobą wart tyle ile warte jest moje słowo. Jako mąż jestem żołnierzem na bardzo odpowiedzialnym odcinku frontu. Dezercja jest niegodna.
      • Muzyczny
        25.02.2014 13:28
        Witaj Piotrze

        Jesteśmy w tej dobrej sytuacji, że nasz spór zostanie w tym roku rozstrzygnięty przez pasterzy Kościoła i skończą się nasze pobożne dysputy. Jeśli prosisz o wytykanie błędów to proszę bardzo: ewangelizacja nie polega na dawaniu się znaleźć. Jezus też nie otworzył biura z poradami duchowymi tylko wychodził do ludzi. Drugie: człowiek jest drogą Kościoła, tak jak Jezus służył ludziom tak i Kościół powinien. Trzecie: osoby żyjące w ponownych związkach powstrzymujące się od współżycia mogą się spowiadać i przyjmować Komunię.
        Proszę, nie szukaj na siłę dziury w całym.
      • Piotr Olszewski
        25.02.2014 13:44
        @Muzyczny 2014-02-25 13:28

        Amen.
      • Piotr Olszewski
        25.02.2014 16:39
        @Muzyczny 2014-02-25 13:28

        c.d:

        Moje "amen" tyczyło się zdania: "nasz spór zostanie w tym roku rozstrzygnięty przez pasterzy Kościoła ..."

        Teraz będzie o "Proszę, nie szukaj na siłę dziury w całym." Nie muszę szukać, widzę gołym okiem.

        1. Ad. "ewangelizacja nie polega na dawaniu się znaleźć. Jezus też nie otworzył biura z poradami duchowymi tylko wychodził do ludzi"
        Po pierwsze: ewangelizacja rzeczywiście nie polega na dawaniu się znaleźć, wcale tego nigdzie nie twierdzę. Ewangelizacja polega na głoszeniu kerygmatu apostolskiego i Dobrej Nowiny (a w tej Dobrej Nowinie są wymagania moralne, co nie jest w niej najlepsze, najlepsza jest obietnica (i to jest naprawdę Dobra Nowina), że Miłość Boża pomoże mi je realizować jeśli zufam memu Tatusiowi i że Jego Miłość do mnie osobiście jest większa niż mój grzech, póki żyję zawsze mogę wrócić, ale muszę wrócić a nie wpaść na chwilę). Jezus rzeczywiście wychodził do ludzi, ale nie wszyscy chcieli go słuchać, jedni się oburzali, inni odchodzili zasmuceni (bo posiadali wielkie dobra) ... .

        2. Ad. "człowiek jest drogą Kościoła".
        Rzeczywiście papież powiedział coś takiego. Problem w tym że taka fraza wyjęta z kontekstu staje się sloganem, który można interpretowac zasadniczo tak, jak się komu podoba.
        Wiadomo natomiast, że Chrystus powiedział "Jam jest droga, prawda i życie" - to przyjmuję za pewnik.

        3. Ad. "osoby żyjące w ponownych związkach powstrzymujące się od współżycia mogą się spowiadać i przyjmować Komunię".
        Mnie się wydawało, że dyskusja tutaj dotyczy tych, co NIE MOGĄ a nie tych co mogą. Wszystkie moje wypowiedzi tutaj należy widzieć przez założenie, że mówię o tych, co nie mogą, którym Kościół odmawia prawa do rozgrzeszenia i Komunii św. (Poza tym spowiadać się może każdy, nie każdemu jednak można udzielić rozgrzeszenia. Sakrament pojednania to jednak nie tylko wyznanie grzechów)

        4. Ad. "tak jak Jezus służył ludziom tak i Kościół powinien"
        Pisałem o tym w poście: Piotr Olszewski 2014-02-21 11:07.
        Kościół ma nad swoimi członkami WŁADZĘ DUCHOWĄ, przekazał mu ją sam Chrystus.
      • Piotr Olszewski
        26.02.2014 06:44
        @Muzyczny 2014-02-25 13:28

        ad: "Trzecie: osoby żyjące w ponownych związkach powstrzymujące się od współżycia mogą się spowiadać i przyjmować Komunię."
        Nie wiem jak rozumiesz słowo "powstrzymujące się", dlatego postanowiłem napisać to wyjaśnienie.

        KKK w art 1650 stwierdza:

        "W wielu krajach są obecnie liczni katolicy, którzy na podstawie prawa cywilnego decydują się na rozwód i zawierają cywilnie nowy związek. Kościół, będąc wierny słowom Jezusa Chrystusa: „Kto oddala żonę swoją, a bierze inną, popełnia cudzołóstwo względem niej. I jeśli żona opuści swego męża, a wyjdzie za innego, popełnia cudzołóstwo" (Mk 10, 11-12), nie może uznać nowego związku za ważny, jeśli ważne było pierwsze małżeństwo. Jeśli rozwiedzeni zawarli cywilnie drugi związek małżeński, znajdują się w sytuacji, która obiektywnie wykracza przeciw prawu Bożemu. Dlatego nie mogą oni przystępować do Komunii eucharystycznej tak długo, jak długo trwa ta sytuacja. Z tego samego powodu nie mogą oni pełnić pewnych funkcji kościelnych. Pojednanie przez sakrament pokuty może być udzielane tylko tym, którzy żałują, że złamali znak Przymierza i wierności Chrystusowi, i zobowiązują się żyć w całkowitej wstrzemięźliwości."

        Jest dla mnie oczywiste, że "powstrzymywanie sie od współzycia" nie przez każdego może być rozumiane jako "zobowiązanie się do życia w całkowitej wstrzemięźliwości." W tym katechizmowym warunku istotne są dwa słowa: ZOBOWIĄZANIE i CAŁKOWITEJ.

        Tu jescze jedno wyjaśnienie:

        Panna/Kawaler która jeszcze nie wstąpiła w żaden związek małżeński, współżyjąc dopuszcza się cudzołóstwa. Małżonek który oddalił współmałżonka i współżyje z nowym, dopuszcza się i cudzołóstwa i ZDRADY. A zdrada rani zdradzanego niezwykle głęboko i to jest to realne zło, które kazało KK tak a nie inaczej sformułować art 1650 KKK.
  • eliza
    22.02.2014 07:38
    Papież Franciszek w ogóle nie powinien dopuszczać do dyskusji na tematy zasadnicze, jakimi jest nierozerwalność małżeństw, czy Komunia święta dla rozwiedzionych w ponownych związkach. Wiele osób słysząc podobne wypowiedzi dojdzie do przekonania, że przykazania są nieżyciowe i Kościół może je zmienić. I co gorsze sami ludzie zaczną omijać przykazania, bo poczują że tak wolno robić
  • TomaszL
    26.02.2014 18:13
    Dlaczego matka ma przystąpić do Komunii św., gdy jej dziecko idzie do I Komunii św.?

    Aby nie robić przykrości dziecku?
    Aby jej nie było przykro?
    Aby zbudować infantylny obrazek pięknej, zgodnej patchworkowej rodziny?



  • Theha
    20.05.2014 15:39
    A może można inaczej?
    http://www.slowdaylong.pl/o-tym-jak-nasza-corka-nie-pojdzie-do-pierwszej-komunii/
  • nostradamususa@interia.p
    08.05.2016 12:29
    Jestem panną z dzieckiem, które będzie przyjmować Pana Jezusa, żyjąca z rozwodnikiem. Czy mogę przyustąpić do Komunii świętej?
  • K. C
    15.05.2018 23:21
    Wszyscy, którzy się tu wypowiadają nie maja akurat takiej trudnej sytuacji życiowej, w której my nie mogący przyjąć Pana Jezusa w Komunii Świętej jesteśmy. Żyjemy w niesakramentalnych związkach bo nie mamy innej możliwości. Nieudane pierwsze małżeństwa, rozwody.... Ale ciągle bycie z Bogiem. Z nim nie było rozwodu. On jest obecny. Dlaczego jesteśmy inni??? Ja bardzo "zżyta" z Jezusem mam dzieci z rozwodnikiem, który jest moim mężem. I Bóg jest obecny w naszym życiu ciągle. Jest -
    serio cały czas. Wszyscy to czujemy. Dlaczego ja matka nie mogę przyjąć Pana Jezusa w Dniu Pierwszej Komunii swojego dziecka? To boli. Nikt tego nie zrozumie, kto tego nie przeżył. Bierzcie i jedzcie z niego wszyscy......
Dyskusja zakończona.

Reklama

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama