Podczas Jubileuszu Pocieszenia
Podczas Jubileuszu Pocieszenia
Vatican Media

Jubileusz Pocieszenia. Świadectwa przebaczenia i pojednania

VATICANNEWS.VA

publikacja 16.09.2025 09:45

Dwie kobiety – żony i matki – z odwagą i wzruszeniem opowiedziały o drodze, która doprowadziła je do spotkania z zabójcami ich bliskich.

Podczas poniedziałkowego czuwania modlitewnego w Bazylice św. Piotra, dwie kobiety – żony i matki – z odwagą i wzruszeniem opowiedziały o drodze, która doprowadziła je do spotkania z zabójcami ich bliskich. Lucia Di Mauro, która dziś nazywana jest „babcią” przez dzieci Antonio – jednego ze sprawców zabójstwa jej męża Gaetano. Diane Foley, która spotkała się z jednym z dżihadystów, którzy porwali, a następnie zamordowali jej syna Jima – amerykańskiego dziennikarza, jednej z pierwszych ofiar ISIS.

Nie jest łatwo opowiadać o żałobie, bólu, rozpaczy, a jednak dwie kobiety – Lucia Di Mauro i Diane Foley – od dawna czują się zobowiązane przywrócić inny sposób opowiadania o śmierci. Ukazują jak światło wiary pomogło im w najtrudniejszych chwilach życia. W poniedziałek, 15 września w trakcie czuwania modlitewnego przedstawiły swoje historie przed Papieżem Leonem XIV w Bazylice Watykańskiej.

Lucia i droga przez ból

„Dzisiaj, podczas Jubileuszu Pocieszenia, silnie czuję związek między moim doświadczeniem a tym szczególnym czasem. Pocieszenie nie usuwa bólu, ale daje siłę, by go przejść, przekształcić go, by przywrócić życie temu, co wydawało się utracone” - Lucia Di Mauro opowiedziała swoją historię. 16 lat temu czterej nastolatkowie zamordowali jej męża, Gaetano Montanino, 45-letniego strażnika, który został śmiertelnie postrzelony w trakcie służby w Neapolu.

Opisała ból, który odbiera oddech; mówiła o sobie, że czuła się „pochowana pod olbrzymim kamieniem”. Wiara pomogła jej nie ulec gniewowi i stawić czoła próbie z odwagą, korzystając z doświadczenia pracownika socjalnego. To wszystko pozwoliło jej zrozumieć odpowiedzialność dorosłych za działania tych młodych ludzi. „Wiedziałam, że prędzej czy później ci młodzi opuszczą więzienie, ale musieli wyjść lepsi, by przerwać łańcuch zła. Krew przelana nie mogła pozostać bezowocna, musiała przynieść odrodzenie” - wskazała.

Przerwanie łańcucha przemocy

Antonio, najmłodszy z grupy, trafił do więzienia Nisida jako siedemnastolatek, dostając wyrok 22 lat – niedługo przed tym, jak miał zostać ojcem. Był sierotą, wychowywał się w niespokojnej dzielnicy. W więzieniu rozpoczął proces resocjalizacji i poczuł potrzebę prosić rodzinę Gaetano o przebaczenie. „Przed spotkaniem się z nim – opowiedziała Lucia – bałam się, bo wyobrażałam go sobie jako potwora. Spotkałam go pierwszy raz na wydarzeniu Libera na neapolitańskim nabrzeżu. Przed sobą zobaczyłam płaczącego, drżącego chłopca, który prosił o przebaczenie – i jedyne, co było możliwe, to długi uścisk”. W tym momencie zaczęła się jego droga „sprawiedliwości naprawczej” – ścieżka, na której ból jest przyjmowany i przekształcany przez spotkanie, słuchanie i dialog. „To nie jest zemsta – zaznaczyła – nie jest to tylko przebaczenie, to pojednanie. To przywrócenie godności i przyszłości”.

Dziś Lucia dzieli się sswoją historią z innymi, m.in. w szkołach. Towarzyszy Antoniowi w drodze odradzania się. „Każdy chłopak, który popełnia błąd, każda młoda osoba, która upada – podkreśla Lucia – może się odrodzić, jeśli ktoś w niego uwierzy, poda dłoń, jeśli ktoś będzie go naprawdę wspierał. Pomaganie więźniom w zmianie mentalności oznacza przerwanie łańcucha przemocy, nadanie sensu cierpieniu, przywrócenie życia”.

Diane – matka, która kocha

W swoim świadectwie Diane Foley splata osobistą opowieść matki z najcięższą próbą – śmiercią syna – z bólem Marii pod krzyżem, z Drogą Krzyżową Jezusa. Opowiada, że jej najstarszy syn, James Wright Foley, w 2012 r. został porwany, podczas gdy pracował jako niezależny dziennikarz wojenny w Syrii.

„Przez prawie dwa lata – mówiła Diane – był głodzony, torturowany i w końcu – publicznie ścięty w sierpniu 2014 r., bo był Amerykaninem i chrześcijaninem”. Ogromna tragedia, która miała prolog, gdy Jim został uprowadzony w Libii na 44 dni, a potem wypuszczony. Po powrocie do domu był inny, z głębszą wiarą, którą rozwinął podczas uwięzienia; to doświadczenie skłoniło go do kontynuowania dawania „głosu tym, którzy głosu nie mają”.

Pomimo błagań matki, Jim pojechał do Syrii i 22 listopada 2012 r. został porwany. Diane opowiada o długim okresie milczenia, w którym ona nie poddała się. Szukała pomocy w Waszyngtonie, w ONZ i w krajach takich jak Wielka Brytania, Francja i Hiszpania, bo z tych krajów pochodziły też inne osoby porwane przez ISIS.

Nadzieja i uzdrowienie

Nie brakowało jej ciągłej modlitwy, prośby do Boga o uratowanie Jima; ale potem nagle pojawiła się wiadomość o jego brutalnej śmierci. „Gniew – opowiadała Diane – co jakiś czas narastał we mnie: gniew do ISIS, do naszego rządu, do tych, którzy odmawiali pomocy”. Mimo wszystko modliła się dalej i tym razem prosiła Pana, by gniew jej nie pochłonął; zwracała się do Maryi, czując jej bliskość – matki cierpiącej za syna.

Minęły lata, a dwóch dżihadystów, którzy porwali i torturowali Jima, zostało aresztowanych i postawionych przed sądem w Wirginii. Wśród nich Alexanda Kotey, który przyznał się do winy i poprosił o spotkanie z rodzinami tych, którym uczynił krzywdę. Spotkanie miało miejsce; między strachem a niepewnością Diane opowiadała, kim Jim był naprawdę. „Duch Święty pozwolił nam nawzajem się wysłuchać, płakać, dzielić historiami. Alexanda wyraził skruchę. Bóg dał mi łaskę zobaczyć go jako grzesznika potrzebującego miłosierdzia, takiego jak ja” - wspomniała.

Diane założyła fundację poświęconą synowi. „Każdy z nas – zakończyła kobieta – niesie krzyż. Wszyscy cierpimy z powodu naszych grzechów, ale gdy zaprosimy Jezusa i Maryję, by szli z nami, zawsze jest nadzieja i uzdrowienie”.

Pierwsza strona Poprzednia strona Następna strona Ostatnia strona