Jestem dumna i szczęśliwa – mówi Joanna Milewska, woluntariuszka z Warszawy, która w imieniu młodzieży europejskiej witała Papieża w Madrycie (specjalnie dla GN)
Ks. Tomasz Jaklewicz: Jak się to stało, że właśnie Ty zostałaś wybrana, aby powitać Benedykta XVI?
Joanna Milewska*: – Skończyłam liceum w ubiegłym roku, miałam taki wolny rok, dopiero za miesiąc rozpoczynam studia na lingwistyce iberyjskiej i angielskiej. Od 8 miesięcy pracuję tutaj w Madrycie jako woluntariuszka w komitecie organizacyjnym, więc ten zaszczyt był trochę dzięki mojej pracy (śmiech). Biskup pomocniczy Madrytu zaproponował mi, abym powitała papieża jako reprezentantka Europy.
Czy te słowa, które wypowiedziałaś po polsku podczas nabożeństwa ułożyłaś sama?
– Nie, dostałam ten tekst i przetłumaczyłam go na polski. Początkowo miałam powiedzieć połowę po polsku, połowę po hiszpańsku, ale chciałem, by wszystko było po polsku, bo jestem Polką.
Jesteś z Warszawy, a wystąpiłaś w stroju krakowskim…
– Tak to wyszło, ale mogą powiedzieć, że przed wyjazdem do Madrytu mieszkałam przez miesiąc w Krakowie i bardzo lubię to miasto, więc to mnie jakoś usprawiedliwia… (śmiech)
Jakie to było przeżycie, przemawiać do papieża?
– Jestem bardzo dumna i szczęśliwa z tego powodu, że mogłam reprezentować Europę, a przede wszystkim moją ojczyznę. Kiedy stałam przy mikrofonie byłam w miarę opanowana, przećwiczyłam tekst, ale gdy podeszłam do papieża z chlebem i solą, to zupełnie nie wiedziałam, co powiedzieć.
Ale w końcu zdołałaś coś szepnąć Ojcu świętemu?
– Przygotowałam sobie jedno zdanie po niemiecku, ale mi wyleciało z głowy. Na szczęście miałam taką małą ściągę i zdołałam odczytać te słowa.
A jakie to zdanie?
– To moja tajemnica, coś osobistego.
Dlaczego młodzież reaguje tak entuzjastycznie na obecność papieża?
– Kiedy stałam przy ołtarzu i zobaczyłam papieża najpierw na telebimach, to nie mogłam uwierzyć, że za chwilę zobaczę go na żywo. Była wzruszona, popłakałam się, ale wiedziałam, że muszę się zaraz uspokoić, bo nie mogę taka rozmazana stanąć przed Papieżem.
Ale skąd się biorą te emocje?
– Papież jest najważniejszą osobą w kościele. Jest dla nas wysłannikiem Pana Boga, tak ja to czuję.
Czy to co tu przeżywasz zmieni twoje życie?
– Już zmieniło. Moje ŚDM rozpoczęły się pod koniec listopada ubiegłego roku i przez ten czas przeżyłam wielkie, życiowe rekolekcje. Zmieniło się wiele obszarów mojego życia. Mam nadzieję, że po powrocie do Polski zachowam wiele z tego, co się tu nauczyłam.
A czego się nauczyłaś?
– Musiałam pokonywać wiele własnych ograniczeń, uczyłam się cierpliwości. Doświadczyłam tu miłości wielkiej miłości Pan Boga, zwłaszcza przez częste Eucharystie z ludźmi, z którymi tu współpracuję.
Ale wracasz do Polski?
– Wracam, wracam, odliczam już dni do powrotu, bo tęsknię za rodziną, a także za polską organizacją pracy. Czas teraz biegnie tu bardzo szybko, więc nawet nie wiem, czy zdołam się jeszcze spotkać z osobami, z którymi tu pracowałam i bardzo się zżyłam. Teraz mam wielu znajomych na całym świecie. Chciałabym się jeszcze z nimi spotkać.
*Joanna Milewska - 20-letnia wolontariuszka ŚDM z Warszawy, która w czwartek 18.08 witała papieża po polsku na placu Cibeles
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.
Dla chrześcijan nadzieja ma imię i oblicze. Dla nas nadzieja to Jezus Chrystus.
Ojciec święty w przesłaniu do uczestników spotkania pt. „Dobro wspólne: teoria i praktyka”.