Z wszystkich dziewięciu misji w tym pogrążonym w wojnie kraju w jego sercu najbardziej zapisała się nadzieja, którą żyją Ukraińcy.
„Chciałbym, żeby mój następny wyjazd z pomocą na Ukrainę nastąpił, kiedy będzie już pokój. Kiedy ich nadzieja stanie się rzeczywistością” – mówi Radiu Watykańskiemu kard. Konrad Krajewski. Papieski jałmużnik wyznaje, że z wszystkich dziewięciu misji w tym pogrążonym w wojnie kraju w jego sercu najbardziej zapisała się nadzieja, którą żyją Ukraińcy. „My otworzyliśmy niedawno Jubileusz nadziei, a oni od trzech lat żyją nadzieją” – podkreśla prefekt Dykasterii ds. Posługi Miłosierdzia.
Kard. Krajewski wyznaje, że w czasie bożonarodzeniowej wizyty na Ukrainie dotknął ogromu cierpienia. Wspomina modlitwę na cmentarzu wojskowym, gdzie pochowani są mieszkańcy gminy Jaworów, którzy oddali życie za Ukrainę. „Cierpienie Ukraińców naprawdę sięga nieba. Widać to po grobach często dwudziestokilkuletnich żołnierzy i wdowach, które na nie przychodzą i modlą się wraz z małymi dziećmi za swych mężów i ojców, a cały cmentarz pokryty jest flagami narodowymi. Więc z tymi ludźmi trzeba po prostu być” – mówi kardynał, który jest przedstawicielem papieża najczęściej odwiedzającym ten pogrążony w wojnie kraj.
Ukraińcy uczą mnie nadziei
Papieski jałmużnik wskazuje, że gdy spotykał się z rodzinami nawet w ostrzeliwanym Charkowie, nie widział w ludziach nienawiści tylko nadzieję. Podobne doświadczenie miał w czasie spotkań w Kijowie czy Fastowie. „Po ludzku trudno to zrozumieć, bo chyba nie ma tam żadnej rodziny, w której ktoś by nie zginął, nie został okaleczony, nie doświadczał traumy. I nie ma nienawiści. Jest wielka nadzieja. Oni żyją nadzieją, że to bezprawie się w końcu skończy, że ta bezsensowna wojna się zakończy” – mówi poruszony.
Kard. Krajewski zauważa, że jeżeli żyjemy Ewangelią, musimy trwać przy cierpiących. „Gdy widziałem trudne rzeczy modliłem się: «Jezu, Ty się tym zajmij». Obecność jest tym, co zrobiłby Jezus. On wychodził rano i cały czas szukał ludzi, którym by pomóc. Nie wiemy, gdzie mieszkał, nie wiemy, gdzie spał, ale wiemy, że cały dzień szukał. Więc jeżeli my chcemy być w środku Ewangelii, to musimy jechać do tych ludzi i być z nimi. Tym bardziej że ogromnie cierpią” – podkreśla papieski jałmużnik.
Potrzeba wytrwałej modlitwy
Kard. Krajewski wspomina, że w czasie swej ostatniej misji wielokrotnie odmawiał z nuncjuszem apostolskim egzorcyzm. Pierwszy raz było to w Kijowie, gdy odwiedzili uszkodzony w wyniku rosyjskiego ostrzału kościół św. Mikołaja. „Abp Visvaldas Kulbokas zaproponował żebyśmy tam odmówili modlitwę egzorcyzmu, bo to są diabelskie rzeczy. Tak jak wierzymy, że jest Duch Święty, dzięki którego prowadzeniu możemy robić piękne rzeczy, tak też jest zły duch, który na pewno nie jest gwiazdą prowadzącą do Betlejem i do życia, ale do skłócenia narodów i zaciemnienia sumień” – mówi kard. Krajewski, zachęcając do wytrwałej modlitwy za Ukrainę, o którą ciągle prosi papież Franciszek.
Pytany o kolejną podróż na Ukrainę prefekt Dykasterii ds. Posługi Miłosierdzia wyznał, że chciałby wrócić, kiedy będzie tam już pokój, na który wszyscy bardzo liczą w tym roku. „Wtedy też trzeba będzie być blisko ludzi i Boga, żeby przebaczyć, żeby można było iść dalej, żeby nadzieja sprawiła, że to, co było złe i diabelskie naprawdę stało się przeszłością” – podkreśla kard. Krajewski.
Należy pomagać osobom, aby mogły przejść tę drogę w sposób możliwie najsprawniejszy.
Kard. Stanisław Dziwisz w homilii podczas Mszy św. przy grobie papieża-Polaka.
Być księdzem to być drugim Chrystusem, to stać się błotem w płaczu ludzi.
Pielgrzymka ta „pokazuje nasze wspólne zaangażowanie w promowanie pojednania”.