Do otwarcia się na działanie Ducha Świętego i dążenia do świętości zachęcił Benedykt XVI wiernych podczas audiencji ogólnej 13 kwietnia w Watykanie. Było to ostatnie nauczanie w ramach dwuletniego cykl katechez ukazujących postaci świętych. „Nie lękajmy się dążenia do doskonałości, ku wyżynom Bożym. Nie lękajmy się, że Bóg zażąda od nas zbyt wiele, ale pozwólmy się kierować w codziennym działaniu Jego słowem. To On nas przemieni zgodnie ze swą miłością” – powiedział papież.
Jak można sprawić, aby nasz sposób myślenia i nasze działania stawały się myśleniem i działaniem wraz z Chrystusem i Chrystusa? Co jest istotą świętości? I znów Sobór Watykański II wyjaśnia nam, że świętość chrześcijańska to nic innego jak w pełni przeżywana miłość. „Bóg jest miłością: kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim" (1 J 4,16). Obecnie Bóg szeroko rozlał swą miłość w naszych sercach przez Ducha Świętego, który został nam dany (por. Rz 5,5): a zatem pierwszym i najpotrzebniejszym jest dar miłości, dzięki której miłujemy Boga przede wszystkim a bliźniego przez miłość do Niego. Aby jednak miłość, podobnie jak dobre ziarno, rozwijała się w duszy i przynosiła w niej owoce, każdy wierny musi chętnie słuchać Słowa Bożego i przy pomocy Jego łaski pełnić przez dzieła Jego wolę, często uczestniczyć w sakramentach, zwłaszcza Eucharystii i liturgii świętej; oddawać się stale modlitwie, zapierać się samego siebie, czynnie służyć braciom i wypełniać wszelkie cnoty. Miłość bowiem, będąc więzią doskonałości i wypełnieniem prawa (por. Kol 3,14, Rz 13,10), kieruje wszystkimi środkami uświęcenia, formuje je i prowadzić je do celu.
Być może także ten język Vaticanum II jest dla nas trochę zbyt patetyczny, być może powinniśmy wyrazić to jeszcze prościej. Co jest istotne? Istotne jest, to, aby nigdy nie pozostawiać niedzieli bez spotkania ze Zmartwychwstałym Chrystusem w Eucharystii: nie jest to dodatkowy ciężar, ale światło na cały tydzień. Nie rozpoczynać i nie kończyć dnia bez choćby krótkiego kontaktu z Bogiem. Zaś na drodze naszego życia należy stosować się do „znaków drogowych”, jakie Bóg nam wskazał w Dekalogu odczytywanym razem z Chrystusem, który jest po prostu wyjaśnieniem, czym jest miłość w określonych sytuacjach. Wydaje mi się, że byłaby to prawdziwa prostota i wielkość życia świętości: niedzielne spotkanie ze Zmartwychwstałym, spotkanie z Bogiem na początku i na końcu dnia; w podejmowanych decyzjach trzymanie się „drogowskazów”, jakie przekazał nam Bóg, będących jedynie formą miłości. Tak więc prawdziwy uczeń Jezusa charakteryzuje się miłością do Boga i bliźniego (Lumen gentium, 42). To właśnie jest prawdziwa prostota, wielkość i głębia życia chrześcijańskiego, bycia świętymi.
Właśnie dlatego św. Augustyn, komentując czwarty rozdział Pierwszego Listu św. Jana, może odważnie powiedzieć: „Dilige et fac quod vis” („Kochaj i czyń, co chcesz”). I dodaje: „Gdy milczysz, milcz z miłości; gdy mówisz, mów z miłości; gdy upominasz, upominaj z miłości, gdy przebaczasz, przebaczaj z miłości; niech będzie w tobie korzeń miłości, gdyż z tego korzenia może pochodzić tylko dobro” (7,8: PL 35). Tego, kto kieruje się miłością, kto w pełni żyje miłością, prowadzi Bóg, gdyż Bóg jest miłością. Takie znacznie ma to wspaniałe wyrażenie „Dilige et fac quod vis” - „Kochaj i czyń, co chcesz”.
Być może zadamy sobie pytanie: czy także my, z naszymi ograniczeniami i z słabością możemy dążyć do takiej doskonałości? Kościół w ciągu roku liturgicznego zachęca nas do wspominania całego zastępu świętych, to znaczy tych, którzy w pełni żyli miłością, którzy potrafili miłować i naśladować Chrystusa w swym codziennym życiu. Mówią nam oni, że każdy może pójść tą drogą. W każdym okresie dziejów Kościoła, pod każdą szerokością geograficzną święci należą do wszystkich kategorii wiekowych i stanów życia, są konkretnym obliczem każdego ludu, języka i narodu. I są ludźmi bardzo różnymi. W istocie muszę przyznać, że także dla mojej osobistej wiary wielu świętych, nie wszyscy, są prawdziwymi gwiazdami na firmamencie dziejów. I chciałbym dodać, że dla mnie „drogowskazami" są nie tylko nie tylko niektórzy wielcy święci, których kocham i dobrze znam, ale także właśnie zwykli święci, to znaczy dobrzy ludzie, których dostrzegam w swym życiu, a którzy nigdy nie będą kanonizowani. Są to normalne osoby, by tak rzec, bez wyraźnych oznak heroizmu, ale w ich codziennej dobroci dostrzegam prawdę wiary. Owa dobroć, do jakiej dojrzeli w wierze Kościoła, jest dla mnie najpewniejszą apologią chrześcijaństwa i znakiem, skąd pochodzi prawda.
We wspólnocie świętych, kanonizowanych i niekanonizowanych, którą żyje Kościół dzięki Chrystusowi we wszystkich swych członkach, cieszymy się ich obecnością i ich towarzystwem, podtrzymując mocną nadzieję, że można naśladować ich drogę i dzielić z nimi pewnego dnia to samo życie błogosławione, życie wieczne.
Drodzy przyjaciele! Jakże wielkie, piękne i proste jest postrzegane w tym świetle powołanie chrześcijańskie! Wszyscy jesteśmy wezwani do świętości: jest ona miarą życia chrześcijańskiego. I znów z wielką siłą wyraża to św. Paweł, gdy pisze: „Każdemu z nas została dana łaska według miary daru Chrystusowego... On ustanowił jednych apostołami, innych prorokami, innych ewangelistami, innych pasterzami i nauczycielami dla przysposobienia świętych do wykonywania posługi, celem budowania Ciała Chrystusowego, aż dojdziemy wszyscy razem do jedności wiary i pełnego poznania Syna Bożego, do człowieka doskonałego, do miary wielkości według Pełni Chrystusa” (Ef 4,7.11-13). Chciałbym zachęcić wszystkich do otwarcia się na działanie Ducha Świętego, przekształcającego nasze życie, abyśmy także my stawali się jakby fragmentami wielkiej mozaiki świętości, jaką Bóg tworzy w dziejach, aby oblicze Chrystusa jaśniało pełnią swego blasku. Nie lękajmy się dążenia do doskonałości, ku wyżynom Bożym. Nie lękajmy się, że Bóg zażąda od nas zbyt wiele, ale pozwólmy się kierować w każdym codziennym działaniu Jego Słowem, nawet jeżeli czujemy się ubodzy, niegodni i grzeszni. To On nas przemieni zgodnie ze swą miłością. Dziękuję.
***
Zwracając się na dzisiejszej audiencji do pielgrzymów angielskojęzycznych Papież skierował przesłanie do Krajowego Spotkania Rodzin, które odbędzie się w Melbourne w Australii w przyszły weekend. Benedykt XVI wspomniał o wyjątkowej roli, jaka przypada rodzinom we współczesnym świecie. To właśnie one mają tworzyć nową ludzkość, odbudowując kulturę życia, miłości, jedności i stabilizacji. Na ten trud Ojciec Święty udzielił rodzinom swego błogosławieństwa.
Australijskie spotkanie rodzin rozpocznie się już w piątek. Jego mottem są papieskie słowa, w których Benedykt XVI wzywa rodziny, by nie wyzbywały się swych marzeń. Z ramienia Stolicy Apostolskiej będzie w nim uczestniczył bp Jean Laffitte, sekretarz Papieskiej Rady ds. Rodziny, członek wspólnoty Emmanuel.
***
Zwracając się do Polaków, Benedykt XVI powiedział: „Witam serdecznie obecnych tu pielgrzymów polskich. Bracia i siostry, jeśli pragniemy, aby świat stał się lepszym, bardziej sprawiedliwym, byśmy mogli żyć w pokoju i wzajemnym zrozumieniu, nieodzowna jest świętość życia każdego z nas. Przykład świętych uczy nas, że jej osiągnięcie jest możliwe niezależnie od wieku, zawodu, stanu, wykształcenia. Niech nasze dążenie do świętości przenika wezwanie Chrystusa: „Bądźcie więc wy doskonali, jak doskonały jest Ojciec wasz niebieski” (Mt 5, 48). Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus”.
Ojciec Święty w liście z okazji 100-lecia erygowania archidiecezji katowickiej.
Przyboczna straż papieża uczestniczyła w tajnych operacjach, także podczas drugiej wojny światowej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.