Kard. Krajewski o pomocy papieża dla Syrii i Turcji

Ks. Mourad, syriacko-katolicki arcybiskup-nominat Homs, o prawie ludności do godnego życia po trzęsieniu ziemi.

Kard. Konrad Krajewski w rozmowie z Radiem Watykańskim opowiedział o pomocy, której Papież udzielił zaraz po tym, jak doszła do niego wiadomość o potężnym trzęsieniu ziemi w Syrii i w Turcji. Jałmużnik papieski zwrócił uwagę, że w Ewangelii istnieje tylko dzisiaj, natomiast jutro jest niepewne. Podobnie, kiedy pomagamy teraz, to jesteśmy w samym sercu Ewangelii, a kiedy odkładamy pomoc, to wielu ludzi ginie.

Kard. Krajewski zwraca uwagę, że następnego dnia po tragedii, Biuro Dobroczynności Ojca Świętego, które jest jego karetką pogotowia, przesłało do Syrii dość dużą ilość pieniędzy na ręce nuncjusza, który najlepiej wie, jak na miejscu pomóc ofiarom katastrofy.

„Dlaczego w taki sposób? Bo Syria miała na początku olbrzymie embarga i inna forma pomocy była niemożliwa. Natomiast kanałami dyplomatycznymi te pieniądze można było przesłać z dnia na dzień.“

Jeśli chodzi o pomoc dla Turcji, to Biuro Dobroczynności Ojca Świętego dowiedziało się, że z Neapolu odpływa statek do Iskenderunu i potem wszystkie potrzebne rzeczy będą rozwiezione, przede wszystkim zaś dotrą na granicę syryjsko-turecką, gdzie znajdują się obozy dla uchodźców.

„Pojechałem przedwczoraj do Neapolu największym samochodem, jaki mogę prowadzić i zawieźliśmy tam ponad 10 tys. ubrań termicznych, ponieważ jest tam bardzo zimno i ci ludzie, którzy są na zewnątrz potrzebują takiej pomocy. Udało nam się to dość szybko zorganizować, bo nadal zamawiamy pomoc dla Ukrainy, a przede wszystkim te ubrania termiczne. Mogliśmy szybko to przekierować i doświadczyliśmy nieprawdopodobnej solidarności, także w porcie w Neapolu, gdzie udało się przezwyciężyć w pięć minut wszystkie sprawy biurokratyczne, które nieraz trwają po tydzień-dwa – podkreślił kard. Krajewski. - W ciągu kilku minut mogłem wjechać do portu i bezpośrednio na statek załadowaliśmy to wszystko ręcznie. Organizacja, która działa już na terenie Syrii i Turcji, obiecała nam, że te wszystkie produkty, to wszystko, co przesłaliśmy, będzie bezpośrednio rozdane ludziom, którzy tam koczują, którzy pozostają na zewnątrz, którzy naprawdę cierpią.“

*

„Trudne oraz bolesne jest również to, że ludzie, wszyscy mieszkańcy Aleppo, musieli opuścić swoje domy i przez kilka nocy mieszkać na ulicach, na pustych placach lub w kościołach czy meczetach” – tak mówi ks. Jacques Mourad, syriacko-katolicki arcybiskup-nominat Homs. Pochodzi on z dotkniętego niedawnym trzęsieniem ziemi miasta na północy Syrii i w wywiadzie dla Radia Watykańskiego zauważa, jak ciężki jest tam bilans niedawnej katastrofy.

W samym Aleppo liczba ofiar śmiertelnych osiągnęła ok. 1,5 tys. osób. Równocześnie prawie dwa razy tylu ludzi przebywa w szpitalach z powodu odniesionych obrażeń. Świadomość skali tragedii rośnie, gdy weźmie się pod uwagę, iż w samej tylko Syrii wiele innych miast, jak Latakia czy Idlib, ucierpiało w wyniku trzęsienia ziemi, a dane z nich są mniej dostępne. Wielu mieszkańców, w wyniku utraty domów, uciekło do różnych części kraju, m.in. właśnie do Homs. Jak zaznacza ks. Mourad, od samego początku wspólnoty chrześcijańskie zareagowały na tę katastrofę.

„Tak więc praktycznie od pierwszych chwil wszystkie Kościoły (…) w Aleppo i w innych miejscach, otworzyły swoje świątynie, sale, ośrodki, aby przyjąć uchodźców, którzy opuścili własne domy. Wspólnoty dbają teraz o to, aby dać wszystko co potrzebne: jedzenie, rzeczy niezbędne do codziennego życia. Bo można sobie wyobrazić, że ludzie, gdy uciekali ze swoich domów i nie zabierali ze sobą nic, jak mówił Jezus w Ewangelii. I nawet są osoby, które wyszły z domu w piżamie. Czyli nie mają nic. Trzeba więc zadbać o znalezienie ubrań, materacy, koców, wszystkiego co praktyczne. A także teraz próbuje się rozpocząć zbieranie informacji, aby zbadać możliwość odbudowy domów, ponieważ nie jest możliwe, aby ludzie pozostali na ulicach – wskazuje ks. Mourad. – Ale niestety, wiele budynków zostało zniszczonych lub grożą zawaleniem (…). Myślę więc, że najlepszym sposobem jako drugi krok po jakimś czasie będzie, aby Kościół we współpracy z państwem pomyślał o stworzeniu budynków, ośrodków w celu przyjęcia wszystkich tych rodzin – zarówno muzułmanów, jak i chrześcijan – które straciły swoje domy.“

Sytuację w Syrii komplikuje, w porównaniu z również dotkniętą katastrofą Turcją, fakt nałożonych na ten kraj sankcji międzynarodowych. Arcybiskup-nominat Homs mocno wypowiada się o związanych z tym problemach.

„My wszyscy, przedstawiciele naszych Kościołów w Syrii, apelowaliśmy o zniesienie sankcji w tym bolesnym i trudnym czasie, z nadzieją, że zakończy to trudny i straszny etap, przez jaki przechodzi naród syryjski. I niestety, jak zrozumiałem, zniesienie sankcji jest zarezerwowane tylko dla pomocy humanitarnej i na krótki czas: sześć miesięcy, wyłącznie 180 dni (…). A ludność Syrii ma prawo do godnego życia, do życia w wolności na wszystkich poziomach, zwłaszcza na poziomie gospodarczym – podkreśla ks. Mourad. – Jesteśmy naprawdę poniżej granicy ubóstwa i wszyscy Syryjczycy zostali dotknięci tym kryzysem ekonomicznym. I to jest (…) naprawdę przykład międzynarodowej niesprawiedliwości. Jesteśmy przeciwni wszystkim decyzjom dotyczącym sankcji i wszystkim tym, które odbierają człowiekowi prawo do godnego życia (…). Podam konkretny przykład: my – ja i księża, którzy mieszkamy w naszym biskupstwie – całą tę zimę nie mogliśmy się ogrzać, nie mieliśmy paliwa do ogrzewania (…). Nawet nie możemy wziąć prysznica raz w tygodniu. Czy wiecie o tym wszystkim? Wyobraźcie sobie, że pomagamy rodzinom, pomagamy innym itd., sami nie mając (…) środków do codziennego funkcjonowania. Dlaczego tak jest? Co złego zrobiliśmy, żeby się tu znaleźć? Można sobie radzić, można znosić wszystko w cierpliwości, ale nie powie się, że to sprawiedliwe. To niesprawiedliwość.“

«« | « | 1 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama