V dzień pielgrzymki

PONIEDZIAŁEK — 20.VI. 1983 - Poznań i Katowice

NAWIEDZENIE KATEDRY

Po południu Papież odwiedził poz­nańską katedrę. Przez chwilę modlił się w Kaplicy Królewskiej oraz w Kryp­cie Arcybiskupów Poznańskich, po czym spotkał się z siostrami zakonny­mi, księżami i seminarzystami, do któ­rych wygłosił kilka stów. Ksiądz arcy­biskup Stroba zachęcił mnie do krót­kiego przemówienia — powiedział nawstępie. — A ponieważ mówić krótko bywa trudniej niż długo — zachęcił mnie do trudnego przemówienia. Prze­mówienie było rzeczywiście krótkie, ale istotne w głębokie treści i sens. Pa­pież odniósł je do wspólnoty, dającej wymiar powszechnemu kapłaństwu. Poprzez wspólnotę oddaję hołd Naj­wyższemu Kapłanowi. Oddając część Chrystusowi, który w was działa, od­daję część każdemu z was —zakończył Papież.

Następnie opuszczając katedrę — za­trzymał się przed Pomnikiem Księży Archidiecezji Poznańskiej, pomordowa­nych w obozach koncentracyjnych, a na placu Katedralnym przyjął podzię­kowanie za beatyfikację Matki Urszuli, kt6re złożyła przełożona generalna Sióstr Urszulanek Szarych, Matka An­drzeja Górska.

Odlot Papieża do Katowic nastąpił Zgodnie z planem. Poznań żegnał Ojca Świętego w potokach złocistego słońca i niekończącymi się brawami. Dziękował nie tylko za odwiedziny. Dziękował przede wszystkim za otuchę i słowa nadziei. I za Chrystusa, którego Papież na nowo ukazał i pozostawił w sercach.

Znana jest w Polsce specyficzna for­ma katolicyzmu śląskiego przejawiają­ca się w wielkich pielgrzymkach sta­nowych, ale żywioł ludzki, jaki tego deszczowego dnia zobaczyły miasta

1 wsie śląskie, zaskakiwał swym ogro­mem. Ze wszystkich stron ciągnęły masy pielgrzymów, kierując się w stronę lotniska na Muchowcu, gdzie w godzinach popołudniowych miał stanąć Jan Paweł II.

Warunki egzystencji na Śląsku nie służą bytowaniu indywidualnemu. Człowiek jest tu częścią zbiorowości, ona nad nim dominuje. Ale w niektó­rych sytuacjach właśnie w masie jed­nostka odnajduje tożsamość, tworząc wspólnotę myśli, pragnień i wiary. Lu­dzie, którzy szli w poniedziałkowy dżdżysty poranek na lotnisko, byli taką wspólnotą. Tworzyły ją setki tysięcy różnorakich intencji. Każdy niósł coś swojego na to spotkanie, wspólna wszystkim była wiara, nadzieja i prag­nienie miłości. Tę wspólnotę wyrażały także transparenty. Niosły je różne grupy wiekowe i zawodowe z różnych stron diecezji lub spoza niej, lecz treść ich sprowadzała się do jednego. Biła

2 nich radość ze spotkania z Ojcem Świętym, pragnienie umocnienia w wierze [— — — —! |Art. 11 pkt. 4 de­kretu o stanie wojennym z 12.XII. 1981 r. (Dz. U. nr 29, póz. 154)]. Uczu­cia te wyrażał również wystrój zew­nętrzny Śląska ubranego w sztandary narodowe, papieskie i maryjne, obrazy Papieża, wizerunki Matki Bo­skiej oraz rozmaite plakaty, naklejki, wstążki.

Na lotnisku o powierzchni 80 hekta­rów, stanowiącym największy teren, jaki oddano w Polsce na spotkanie z Papieżem (hipodrom we Wrocławiu zaj­mował obszar 55 ha, a krakowskie Bło­nia 40 ha), wybudowano podium i oł­tarz. Była to imponujących rozmiarów drewniana konstrukcja w kształcie pi­ramidy. Dominowała w niej biel, tylko schody czerwonymi pręgami przecinały z trzech stron białe płaszczyzny. Wokół podium zatknięto sztandary pa­rafialne i organizacji religijnych. Na szczycie umieszczono ołtarz, chroniony baldachimem i symbolem Ducha św., a nad całością — wielki kwietny krzyż. Podium, ołtarz i krzyż były widoczne nawet z najbardziej odległych zakąt­ków lotniska, co ułatwiało udział w uroczystościach.

Sektory wypełniały się od wczesnych godzin rannych. O godz. 10 przystąpiono do odmawiania różańca. Modlitwę przeplatały wystąpienia misjonarza oraz grupy z Ruchu „Światło — Życie". Następnie miejsce przy mikrofonie za­jęli artyści, którzy przygotowali balladę o historii obrazu Matki Boskiej Czę­stochowskiej. Później udostępnili mi­krofon góralom z Koniakowa i Istebnej, aby po południu zabrać głos raz jeszcze, prezentując relację historyczną na temat obrazu Matki Boskiej Piekar­skiej. O godz. 15 znaczna część. sekto­rów była już pełna, choć w międzycza­sie nad lotniskiem przeszła ulewa. W sumie ocenia się, iż w uroczystości na Muchowcu wzięło udział ok. 1,5 min osób.

Kolejnym punktem uroczystości była intronizacja Obrazu Matki Bożej z Pie­kar, po której nastąpiły modły, śpiewy oraz. koncert połączonych chórów i orkiestr górniczych liczących ok. 1600 osób. Intronizację Obrazu przeniesionego procesyjnie z kościoła p.w. św. Piotra i Pawła w Katowicach — po­przedziła jego peregrynacja. Od 29 maja uczestniczyło w niej 19 para­fii. Przyjmowanie Obrazu łączono z re­kolekcjami, w których uczestniczyły setki tysięcy osób. Obecność Obrazu w parafiach traktowano bowiem jako dar i szczególną okazją do modlitwy oraz przygotowania się na spotkanie z Ojcem Świętym. Większość pielgrzy­mów zajęła swoje miejsca, kiedy arcy­biskup Filadelfii kardynał John Król — w koncelebrze zaproszonych bisku­pów oraz sufraganów katowickich i ka­płanów z diecezji obchodzących jubile­usz 25-lecla kapłaństwa — rozpoczął uroczystą Mszę św. Była ona sprawo­wana według formularza na święto Imienia Najświętszej Maryi Panny — święto ustanowione przez papieża In­nocentego XI na pamiątkę odsieczy wiedeńskiej. Kościół katowicki obcho­dzi je jak© uroczystość Matki Boskiej Piekarskiej. Szaruga towarzysząca od początku Mszy św. zamieniła się w czasie Przemienienia w burzę. Kapłani rozdający w sektorach Komunią św. musieli zawrócić, dopiero zabezpieczeni parasolami przez ministrantów weszli na powrót w tłum wiernych. Bardzo wielu uczestników spotkania przy­jęło Eucharystię

Po Mszy św. wierni wysłuchali mon­tażu poetyckiego o polskim Papieżu. Rozbrzmiewały w nim m. m, strofy wiersza J, Słowackiego „Pośród niesnasek Pan Bóg uderza" o słowiańskim papieżu, który przyjdzie odmienić świat, I oto na horyzoncie pojawiły się śmigłowce. Tłum zafalował, narastała wrzawa podniesione ręce pozdrawiały lądujące maszyny. Papieża w nich jed­nak nie było. Scena ta powtórzyła się, Od ołtarza zapewniano, że kolejny śmigłowiec z pewnością będzie miał Papieża na swym pokładzie, ludzie je­dnak na wszelki wypadek rozglądali się, czy jeszcze jeden nie nadlatuje, Wreszcie siadła na murawie ostatnia z maszyn. Przyleciała innym kursem, niż pozostałe — znad kopalni „Wujek", Otwarły się drzwi i — olbrzymi krzyk radości oznajmił, że Jan Paweł II jest z nami. Nastąpiło powitanie Ojca Świę­tego przez Biskupa Katowickiego przedstawicieli miejscowych władz. Chór intonuje „Tu es Petrus". Jest godzina 17,40, Słychać wycie syren z położonej w pobliżu kopalni „.Staszic". W ten sposób do owacji na lotnisku, włączyli się ci, co „na dole" — górnicy.

W dodatku — przejaśniało, nawet kilka promieni słońca przebiło się przez chmury. Wreszcie — po przywitaniu z Biskupem Katowickim i przedstawicielami władz wojewódzkich Jan Paweł II wsiadł do „papamobilu” i przejechał pasem startowym; w jedną i drugą stronę. Przejazdowi towarzyszyła wiązanka śląskich melodii granych przez, orkiestrę i raz po raz intonowane „Sto lat", okrzyki "i oklaski. Następnie Papież wszedł na podium, gdzie oficjalnie powitał go gospodarz uroczystości ks. bp Herbert Bednorz. Przy aplauzie wiernych Biskup założył Papieżowi na ramiona stulę — jego wspaniały dar z 1979 roku dla sanktuarium piekarskiego. Po chwili zabrał głos górnik. Ulewa, która na kilka chwil ustala, zaczęła się od nowa. Witający Ojca Świętego przedstawiciel świata pracy mówił m. in.: Chciałbym również uradować Ojca Świętego zapewnieniem. że w diecezji katowskiej i w całym Kościele polskim dokonują się wielkie rzeczy, dzięki którym Kościół w Polsce żyje i rozwija się. Dokonuje się to m. In. dlatego, że wzrasta znaczenie ludzi świeckich w Kościele polskim. Oni to powodują, że Kościół jest obecny także w życiu społecznym i zawodowym naszego kraju.

W narastającej ulewie, któraprzeszła w burzę, Ojciec Święty rozpoczął nabożeństwo maryjne. Pomimo przemoczenia (w niektórych sektorach ludzie stali po kostki w wodzie) śpiewem i modlitwą wierni uczestniczyli w nabożeństwie. Ile wiary wyrażał ten stojący aż po kres horyzontu skulony pod parasolami w strugach deszczu i rozmodlony tłum, doświadczył ten, kto stanowił jego część. Opisać tego nie sposób. Nabożeństwo zakończył Papież modlitwą dziękczynną do Matki Bożej, w której prosił: by wielkie rzesze robotników zawsze wszędzie składały Ci dziękczynienie. Następnie Ojciec Święty poświęcił kamienie węgielne pod nowe kościoły w Zwonowicach,Czechowicach-Dziedzicach Kleszczowie, Rowieniu, Gorzycacach, Osinach Kostuchnie, Katowicach-Zadolu, Opatowicach, Jastrzębiu-Zdroju) Laskowicach, Adamowicach, Bieruniu Nowym Gardawicach, Pszczynie, Lublińcu-Stebowie, Niewiadomiu, Ustroniu-Hermanowicach, Tychach, Lędzinach oraz kaplice mszalne, budowane w miejscowościach: Janów, Biery, Orzesze-Zawada, Cieszyn-Kalembice. Jan Paweł II poświęcił również kamienie węgielne pod 27 domów katechetycznych w diecezji.

Po tej ceremonii Ojciec Święty wygłosił homilię. Piękny tekst , mający wiele aktualnych odniesień do polskiej, ale i uniwersalnej rzeczywistości ludzi przerywany był wielokrotnie oklaskami i chóralnym śpiewem „Sto lat”. Zawierał również, co z satysfakcją i wielkim wzruszeniem odnotowujemy uznanie dla „Gościa Niedzielnego” i wypowiedziane m. in. pod jego adresem śląskie pozdrowienie„Szczęść Boże". Te bezpośrednie a zarazem tak charakterystyczne dla wystąpień Jana Pawia II zwroty i odniesienia, przyjmujące niekiedy charakter dialogu z masami, miały miejsce również i po przemówieniu Papieża. Sporo okazji do niego dostarczyło też składanie Ojcu Świętemu darów. Przynieśli je przedstawiciele Piekar Śląskich, górników, hutników, rzemieślników, inteligencji, harcerzy, górali oraz parafii katedralnej. Następnie Jan Paweł II przekazał złoty różaniec swój dar dla sanktuarium piekarskiego.

Wreszcie nadszedł moment pożegnania. Przy wtórze melodii śląskich, które podchwycili wierni, Jan Paweł II wsiadł do „papamobile" i — entuzjastycznie żegnany — udał się na spotkanie z wiernymi do katedry p.w. Chrystusa Króla. Towarzyszył mu śpiew „Chrystus Królem, Chrystus Panem”. Na trasie przejazdu zgromadziło się 100 tyś. osób, serdecznie pozdrawiając Jana Pawła II. Część pielgrzymów opuściła w tym czasie lotnisko, pozostała wielotysięczna grupa czekała jednak na powrót Papieża i towarzyszyła mu do chwili aż biały helikopter z godłem Watykanu i Polski na burcie wzniósł się w powietrze, biorąc kurs na Częstochowie. Do późnych godzin trwało opróżnianie lotniska.Tłum odpływał powoli, gdyż wąskie przejścia przy wylotach z lotniska nie pozwoliły na szybsze opuszczanie Muchowca. Pomimo zmęczenia i późnej pory ludzie zachowywali dużą dyscyplinę i porządek. Kiedy następnego dnia przedstawiciele Kurii Biskupiej poprosili o wykaz strat, jakie wyniknąć by mogły z powodu uroczystości na Muchowcu, administracja terenu nie miała zastrzeżeń, co do stanu obiektu po opuszczeniu go przez uczestników spotkania..

Jan Paweł II opuszczał już Katowice, gdy do podium i ołtarza podeszli wierni,pragnąc jakiś drobiazg z deko­racja zabrać do domu na pamiątkę, Kiedyś, takie pamiątki i opowieści, jak w strugach deszczu i pod grzmotami śpiewaliśmy słowiańskiemu Papieżowi „Boże coś Polskę", zanosząc błaganie o Ojczyznę wolną i szczęśliwą, będą świadczyły o tym niezwykłym spotkaniu. A gdy zobaczymy, jak opowieść ta rozpali serca i wyobraźnię naszych na­stępców, w pełni doświadczymy histo­rycznego wymiaru tego, co przeżyliś­my.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama