Od Zielonej Góry po Krym

Tym razem wszystko dopisało: piękna pogoda, a gdy mocno zaczynało przypiekać, miłosierne chmury co jakiś czas zakrywały niebo; niespotykana w historii papieskich odwiedzin Krakowa liczba pielgrzymów, oraz sam Ojciec Święty, który po zakończeniu Mszy św. na Błoniach zahaczył także o krakowski Rynek.

"Nazywam się Justyna Steczko, mam lat 8 i mieszkam w Ściejowicach - mówi dziewczynka z sąsiedniego sektora. - Na Błonia przyszłam, żeby zobaczyć Papieża". Pani Teresa, mama Justyny, mówi, że przyjazd Papieża jest ogromnym przeżyciem.

"To jest coś tak wspaniałego, czego się nie da opowiedzieć. Pojechałam na trasę przejazdu, żeby być jak najbliżej i po raz pierwszy widziałam tak blisko Ojca Świętego. Jego pobyt w Polsce, mam nadzieję, zmieni coś w ludziach. Może będą przynajmniej trochę lepsi".

Siedmioletnia Klaudia Góralczyk z Podstolic przyszła na Błonia z mamą, żeby przywitać Ojca Świętego. Dzień wcześniej widziała go, gdy jechał do Łagiewnik. 9-letni Dawid ze Skawiny też jest tu z mamą, bo też chciał zobaczyć Papieża. Kiedy pytam, czy cieszy się, że przyjechał? Słyszę długie - Noo! Spotkanie na Błoniach jest wielkim przeżyciem także dla Krzysztofa Dziedzica z Pietrzykowic koło Żywca, który na Błoniach jest z żoną Dagmarą i 8-letnim synem Szymonem.

18 sierpnia na Błoniach znów powiało nadzieją, że może jednak nie jesteśmy aż tak interesowni, jakby na pozór się wydawało?! Że przecież są jakieś racje, dla których warto przez kilka godzin trwać w ścisku, skwarze i niewygodzie. Że ten pobyt Ojca Świętego okaże się owocny.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama