Zmarły na Madagaskarze Jan Beyzym (1850-1912) długo czekał na oficjalne uznanie ze strony Kościoła heroiczności swego niezwykłego życia. Może w tym oczekiwaniu na właściwy moment wyniesienia na ołtarze jest ukryte przesłanie, które każdy z nas winien odkryć...
Jakie owoce przyniosła posługa o. Beyzyma wśród trędowatych, donosił dwa dni po śmierci misjonarza krakowski "Czas": "Wczoraj nadeszła telegraficzna wiadomość z Madagaskaru o śmierci X. Jana Beyzyma, który ostatnich lat 14 swojego życia spędził na obsłudze trędowatych. Podjął się tej pracy nie z musu, ani rozkazu przełożonych, lecz z własnej woli, powodowany do tego jedynie heroiczną miłością bliźniego. (...) Z ofiar przysyłanych mu z Polski, Litwy i Rusi wybudował obszerny zakład-schronisko o dwu pawilonach przedzielonych kaplicą, w których może znaleźć pomieszczenie 200 tych nieszczęśliwych mężczyzn i niewiast.
Gdy tego dzieła o. Beyzym dokonał, a nadto sprowadził zakonnice dla opieki nad całym szpitalem, nosił się z myślą i usilnie zaczął się starać, ażeby pospieszyć na Sachalin i wziąć w opiekę duchowną skazańców, ginących w tamtejszych więzieniach na ciele, a nieraz i na duszy. (...) Wstawał rano o godz. 3 i pół, kładł się spać o godz. 10 lub 11 w nocy, sypiał na deskach, jako pożywienie służyły mu 3 garście jałowego ryżu, rozdzielone na 3 pory dnia, prócz herbaty i wody innego napoju nie używał, nawet chleba sobie odmawiał.
Przy tym cały zakład trędowatych sam otaczał opieką duchowną, sam wszystkich spowiadał, miewał nauki dla chorych w malgaskim języku, a we francuskim dla zakonnic, w wolniejszych chwilach wyrzeźbił ołtarz i umieścił w nim obraz Matki Boskiej Częstochowskiej, przywieziony przez siebie z Krakowa (...) Pracował dzień i noc. Taki tryb życia musiał wyczerpać silny organizm misjonarza".
Beatyfikacji heroicznego opiekuna trędowatych - o. Jana Beyzyma - dokona na krakowskich Błoniach Jan Paweł II 18 sierpnia 2002 roku.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.