Od pogrzebu Jana Pawła II media całego świata skupiają uwagę na kardynałach, którzy podczas codziennych kongregacji omawiają szczegóły organizacyjne konklawe.
W tym czasie akredytowanych jest przy Stolicy Apostolskiej 6 tys. dziennikarzy. Ku ich niezadowoleniu, już w pierwszym dniu po pogrzebie Jana Pawła II kardynałowie postanowili nie udzielać żadnych wywiadów i odwołali nawet wszystkie już wcześniej umówione terminy rozmów z przedstawicielami mediów.
Jest to bolesny cios zwłaszcza dla wielkich sieci mediów USA, które pozajmowały tarasy na dachach wokół Watykanu, napisał korespondent niemieckiej agencji katolickiej KNA w Rzymie, Ludwig Ring-Eifel. Konklawe bowiem jest dla mediów "trzyma w napięciu tak jak piłkarskie mistrzostwa świata", a kardynałowie amerykańscy, którzy w swoim kraju przywykli do swobodnego zabierania głosu w mediach na najbardziej nawet kontrowersyjne tematy, nie będą teraz mogli wystąpić w mediach, podobnie jak zawsze gotowi do zabrania głosu kardynałowie włoscy.
W takiej sytuacji wybiła teraz godzina "watykanistów", którzy po długim okresie działalności w Wiecznym Mieście mają dobre kontakty i na których dyskrecji może polegać rozmawiający z nimi kardynał, uważa Ring-Eifel. Pewne fragmenty tych informacji są szczegółowo komentowane przez dziennikarzy i w ten sposób ze spekulacji i cząstkowej wiedzy mnożą się pogłoski.
I tak na przykład dziennik "Il Messaggero" w niedzielnym wydaniu poinformował, że wśród kardynałów panuje opcja na rzecz papieża z Ameryki Łacińskiej. W restauracjach i kafejkach wokół Watykanu - w obecnie centralnym miejscu przekazywania sobie często niepotwierdzonych pogłosek i wszelkiego rodzaju wiadomości. Mówiło się m.in. o nieformalnym spotkaniu 21 uprawnionych do głosowania kardynałów z Ameryki Łacińskiej, którzy stanowią jeden z najsilniejszych "bloków" w konklawe. Potwierdzenia takich wiadomości oczywiście nie ma. Nie ma też potwierdzenia wiadomość, jakoby arcybiskup Kolonii, kard. Joachim Meisner, który nigdy nie chciał mówić o ewentualnej sukcesji po Janie Pawle II, "po długiej modlitwie i medytacjach już zdecydował, kto będzie jego kandydatem".
W sytuacji, gdy dziennikarze mają tak niewiele możliwości do oficjalnych rozmów z kardynałami, z sympatią przyjmują dość zaskakujące sformułowania niektórych z nich. I tak znany włoskim mediom z kilku telewizyjnych komentarzy do meczów piłkarskich kard. Tarcisio Bertone z Genui uważa, że "konklawe tak trzyma w napięciu jak mistrzostwa świata w piłce nożnej". Natomiast kard. Walter Kasper podkreślił coś, o czym wszyscy i tak wiedzą, a mianowicie, że przyszły papież nie może być kandydatem niewielkiej grupy, lecz musi mieć bardzo szerokie poparcie, a przewodniczący Konferencji Biskupów Niemieckich, kard. Karl Lehmann, na łamach "Mainzer Allgemeine Zeitung" ujawnił, że ... ."nie widzi obecnie faworyta".
Niemiecki watykanista nie sądzi, aby dziennikarzom udało się nakłonić któregokolwiek z kardynałów na coś więcej, niż takie banalne słowa. Większość z nich zobowiązała się do zachowania milczenia. Oczywiście, różne są interpretacje, jak należy rozumieć taki zakaz. Rzecznik Watykanu Joaquin Navarro-Valls wyjaśnił, że nie jest to "zakaz prawny", lecz wspólne zobowiązanie kardynałów oraz apel do mediów, by nie przeszkadzały w ich modlitwie i skupieniu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Przyboczna straż papieża uczestniczyła w tajnych operacjach, także podczas drugiej wojny światowej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.