Papież spotkania

Żywiołem Jana Pawła II byli ludzie. „Każdy człowiek jest osobnym rozdziałem. Każdego przyjmuję jako osobę, którą przysyła Chrystus" - pisał. To było wypisane na jego twarzy. Czy tu nie leży sekret owocności jego misji?

Spotkanie było jego żywiołem. Pielgrzymki, wielkie celebry na placach, stadionach, ale też nieskończona ilość audiencji, nieustanne spotkania z ludźmi przy posiłkach. Na ilu ścianach wisi osobiste zdjęcie z Papieżem? Iluż ludzi żyje wciąż z przekonaniem o swojej wyjątkowej z nim relacji. Ile powstało książek w stylu „moje spotkania z Janem Pawłem II”. To nie jest przejaw megalomanii ich autorów. Karol Wojtyła naprawdę tak działał: jako duszpasterz, wykładowca, biskup Krakowa i papież. Budował więzi, tworzył klimat szacunku i zaufania, słuchał i rozmawiał. Nieustannie nadawał komunikat: „Jesteś dla mnie ważny”. Dlatego tak wielu z nas ma swoją wyjątkową opowieść o Papieżu. To nie są tylko sentymentalne historie, dla wielu to część historii wiary lub nawrócenia.
W książce „Wstańcie, chodźmy!” napisał: „Dla biskupa jest bardzo ważne mieć kontakt z ludźmi, posiąść umiejętność komunikowania się z nimi na różne sposoby. Jeśli o mnie chodzi, to rzecz znamienna, że nigdy nie miałem wrażenia, żeby liczba moich kontaktów była zbyt duża. Niemniej moją troską było, aby w każdym przypadku zachować indywidualny charakter tych odniesień. Każdy człowiek jest osobnym rozdziałem. Zawsze działałem zgodnie z tym przekonaniem. (…)
Mam taką zasadę, że każdego przyjmuję jako osobę, którą przysyła Chrystus – jako tego, którego mi dał i zarazem zadał”. Czy gdzieś w tych rejonach nie kryje się tajemnica duszpasterskiego sukcesu Jana Pawła II? Czy historia jego pontyfikatu nie jest przede wszystkim historią spotkań? Rozmowa z Ali Agcą, spotkania międzyreligijne w Asyżu, niezliczone rozmowy z młodzieżą, także muzułmańską w Casablance, z politykami z lewa i z prawa, i ze środka, z chorymi, z dziećmi…
W tym szaleństwie była metoda
Spotkanie to moment ludzkiej komunikacji na poziomie spraw ważniejszych niż codzienna gonitwa. Spotkanie jest wyjściem z własnego świata, z własnej samotności, jest otwarciem na innego, jest poszerzeniem horyzontu, doświadczeniem bycia z innymi i dla innych.
Czy możliwe jest spotkanie z Bogiem bez autentycznego spotkania z człowiekiem? Ewangelia głosi, że Bóg stał się człowiekiem, aby po ludzku do nas przemówić, aby spotkać się z nami na poziomie człowieczeństwa.
Sobór Watykański II definiował Kościół jako „znak i narzędzie wewnętrznego zjednoczenia z Bogiem i jedności całego rodzaju ludzkiego”. Jan Paweł II przełożył to soborowe nauczanie na duszpasterstwo, na styl sprawowania posługi. Wiedział, że do ludzi dziś mówi bardziej obraz niż słowo. Dlatego godził się na życie w błysku fleszy i kamer. W kwestii komunikowania się Kościoła ze światem podniósł poprzeczkę na niesamowity poziom. Wiedział, że dobra komunikacja prowadzi do komunii, wspólnoty.
Wielokrotnie przed papieskimi pielgrzymkami do Polski pojawiała się obawa, że jakiś obóz czy frakcja wykorzysta Papieża do jakiejś swojej rozgrywki, że posłuży się nim do wzmocnienia swojej strony przeciwko komuś innemu. Nigdy tak się nie stało. Polacy na co dzień podzieleni i skłóceni, podczas papieskich wizyt zaczynali inaczej na siebie patrzeć, inaczej rozmawiać, odzyskiwali na moment zagubioną solidarność. Ewangeliczne przesłanie w ustach Papieża sprawiało, że stawaliśmy się uczestnikami tej samej Sprawy, pisanej przez wielkie „S”. Żal, że trwało to tak krótko, ale jednak przywracało nadzieję, że jest możliwe. Nie wiem, czy kiedykolwiek mocniej jak właśnie w tych dniach czuliśmy, że Kościół jest miejscem jednoczenia, spotkania, wolności ku dobru. Moment pożegnania był kulminacją tego przeżycia.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg