„Relacje państwo-Kościół w Czechach odbiciem problemów społeczeństwa"

Rozmowa z kard. Miloslav Vlkem, arcybiskupem praskim i Prymasem Czech

Jeśli chodzi o rozwój Kościoła w ciągu minionego dwudziestolecia, chciałbym zaznaczyć, że chodzi tutaj o organiczny rozwój. Nie jest to sprawa administracyjna, lecz życia. W minionym dwudziestoleciu możemy mówić o wzroście. Nie wynika on z jakiś rozporządzeń, projektów wypracowywanych za biurkiem. Na początku nieśliśmy brzemię przeszłości i doświadczeń życia w warunkach konspiracyjnych, różnych działań podejmowanych z młodzieżą czy ludźmi dorosłymi w lasach, górach itd., ale nie w kościołach. Działo się to w niewielkich grupach. Nie wiedzieliśmy na ile były liczne, nie mieliśmy pełnego przeglądu sytuacji, choć to tam właśnie dokonywało się dzieło odnowy soborowej. Naszym dziedzictwem jest też sytuacja większości Kościoła, działającego oficjalnie pod ścisłym nadzorem reżimu totalitarnego.

Kto podejmował decyzje w sprawie Kościoła?

- Decyzje, także dotyczące przenoszenia księży podejmowali sekretarze ds. wyznań. Było to tak, jakby w czasie wojny nieprzyjaciel wskazywał nam gdzie mamy ustawiać poszczególne oddziały wojska. Biskupi, o ile byli, znajdowali się pod ścisłym nadzorem i nie mogli rządzić diecezjami. Kierowali nimi wikariusze kapitulni, których praktycznie wybierali agenci Państwowego Biura Bezpieczeństwa (StB) odpowiedzialni za politykę wyznaniową. Rzecz jasna chodziło o ludzi słabych, na których można było wywrzeć nacisk, czy z jakąś rysą w życiorysie.

Trudno więc mówić, by ten oficjalny Kościół mógł jakoś funkcjonować! Reżim usiłował zniszczyć zaufanie między kierownictwem Kościoła a wiernymi i duchowieństwem. Brakowało też zaufania między kapłanami a laikatem. Księża musieli mieć pozwolenie władz na prowadzenie pracy duszpasterskiej. Dotyczył on określonej parafii, a jeśli zaistniała potrzeba duszpasterska w sąsiedniej parafii, konieczne było oddzielne pozwolenie. Wszystko było kontrolowane przez Służbę Bezpieczeństwa. Pozwolenie nie wynikało z jakiegoś prawa, lecz stanowiło łaskę reżimu i można je było odebrać bez podania jakiegokolwiek uzasadnienia. Było wiadomo, że jeśli ktoś jest zbyt gorliwy, to odbiorą mu pozwolenie. Sam tego doznałem. Ludzie świeccy nie mogli prowadzić pracy apostolskiej. Działania duszpasterskie duchownych podlegały ścisłej kontroli, natomiast laicy nie mogli prowadzić pracy ewangelizacyjnej.

Odzyskanie wolności postawiło Kościół przed nowymi wyzwaniami...

- W tej sytuacji, po odzyskaniu wolności trzeba było spoić ten podzielony Kościół, ludzi świeckich i duchowieństwo oraz zachęcać ich do współpracy, wytworzyć wspólnotę Kościoła. Do tej przestrzeni wolności trzeba było dorastać, formować ludzi świeckich a jeszcze bardziej księży, którzy przyzwyczaili się do działania w warunkach administracyjnych ograniczeń i jednoosobowego podejmowania decyzji.

Kolejnym problemem było uczenie się otwartości Kościoła na społeczeństwo. W komunizmie ścisłe oddzielano sacrum od profanum. Chodziło o to, by Kościół nie oddziaływał na sferę cywilną, usiłowano go eliminować z wszelkich odniesień do życia codziennego. Otwarcie Kościoła na wymiar społeczny udało się przede wszystkim na tym najniższym szczeblu, to znaczy w parafiach. Kiedy my biskupi je odwiedzamy, spotykamy się z przedstawicielami władz samorządowych. Często przychodzą na Mszę św. Są też zapraszani na spotkanie przy stole, by rozmawiać. Rozumieją, że ten kościół parafialny jest ich przestrzenią kulturową. Możemy więc mówić, że często dochodzi do owocnej współpracy. Główną naszą linią duszpasterską jest obalanie przesądów, które zrodziły się w systemie komunistycznym. Dzięki spotkaniom osobistym otwierają się nowe przestrzenie, otwierające drogę do preewangelizacji. Kiedy przezwycięży się przesądy i zrodzi się ufność mogę coś tym ludziom powiedzieć.

Kościół jest obecny w przestrzeni społecznej także dzięki działalności charytatywnej....

- Jednym z ważnych działań podjętych przez Kościół pod odzyskaniu wolności była Caritas, to znaczy działalność na rzecz najbardziej potrzebujących. Już na początku mej posługi biskupiej rzuciłem hasło, że „Caritas jest obliczem Kościoła, zwróconym ku światu”. Ludzie to dobrze rozumieją, gdyż kiedy przychodzą rozmaite klęski, powodzie itd. Caritas podejmuje działania, a my biskupi docieramy do terenów dotkniętych najrozmaitszymi nieszczęściami. Trzeba też wspomnieć o znaczeniu ruchu hospicyjnego. Dziś jest na terenie naszego kraju 20 ośrodków, które dają wspaniałe świadectwo, że człowiek zwłaszcza w ostatniej, terminalnej fazie życia może godnie przeżyć swe ostanie chwile na ziemi, otoczony miłością. Żaden z pacjentów hospicjów nie prosi o eutanazję. Ruch ten jest więc ważnym świadectwem. Nasza praca nie ogranicza się do kaznodziejstwa, które rzecz jasna ma duże znaczenie, ale przede wszystkim jest otwarta na życie wiarą na co odzień.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg