O pamiętnym wieczorze 16 X 1978 roku, zamachu na życie Jana Pawła II i filmie,
nakręconym na podstawie książki "Świadectwo", z metropolitą krakowskim kard.
Stanisławem Dziwiszem rozmawia Andrzej Grajewski
W warunkach włoskich było to czymś nadzwyczajnym?
– Absolutnie tak. Początkowo pojawiały się głosy kontestujące Papieża. Ale później to wszystko znikło. Ludzie powszechnie go zaakceptowali.
Mimo że nie był Włochem?
– Na początku Włosi mówili o nim „papież Polak”. Ale z biegiem lat zaczęli mówić „nasz papież”. I tak jest do dzisiaj.
Czy Jan Paweł II w Watykanie tęsknił za Polską?
– Żył Polską. Stale podkreślał, że jest papieżem jako Polak i służy Kościołowi przez to, co stąd wyniósł, przez kulturę, tradycję, wiarę.
Ale czy tęsknił?
– Przeżywał wszystkie jej sprawy, ale on nie był sentymentalny. Miał w sobie wielką wrażliwość, ale tylko raz widziałem łzy w jego oczach. Nie miało to związku z naszym krajem.
Jak Ksiądz Kardynał zapamiętał chwile po zamachu 13 maja 1981 r.?
– Nie było wówczas czasu na głębszą refleksję. Myśl była jedna: był zamach, Papież został postrzelony, trzeba go natychmiast ratować. Pan Bóg sprawił, że nie popełniłem błędu, który mógł się przecież przydarzyć. Gdyby Papież po zamachu został przeniesiony do swego domu, byłby koniec. Liczyła się wtedy każda minuta.
Ksiądz Kardynał podejmował tę decyzję?
– Nie było nikogo innego, kto mógłby ją podjąć. Z Placu św. Piotra, gdzie Papież został postrzelony, pojechaliśmy jeepem prosto do watykańskiego ambulatorium, które znajdowało
się za pocztą watykańską. Tam dotarł doktor Renato Buzzonetti, osobisty lekarz Papieża. Nawet nie weszliśmy do środka. Papież został położony na ziemię. Bano się go ruszać. Czekaliśmy, aż podjedzie karetka. Pierwsza była niesprawna, podjechała więc druga. Natychmiast pojechaliśmy do szpitala.
Wybór polikliniki Gemelli był ustalony wcześniej?
– Na początku pontyfikatu przyszedł do mnie dr Buzzonetti z pytaniem, czy na wypadek choroby Papież zgodziłby się na leczenie szpitalne. Alternatywą było zorganizowanie punktu medycznego w domu Papieża. Dr Buzzonetti jednak zaznaczył, że nie ma możliwości, aby w Watykanie zainstalować wszystkie najnowsze urządzenia medyczne. Już wtedy Papież powiedział, że jeśli zaistnieje potrzeba leczenia szpitalnego, to on się na to godzi. Zostało to ustalone na początku pontyfikatu. W poliklinice Gemelli była przygotowana specjalna sala, tylko dla Papieża.