O pamiętnym wieczorze 16 X 1978 roku, zamachu na życie Jana Pawła II i filmie,
nakręconym na podstawie książki "Świadectwo", z metropolitą krakowskim kard.
Stanisławem Dziwiszem rozmawia Andrzej Grajewski
Przeczuwał, co nastąpi?
– Nie wiem, gdyż o takich sprawach ze mną nie rozmawiał. Niemniej z rozmaitych zachowań można było wywnioskować, że jego nazwisko mogło się pojawić już na poprzednim konklawe.
Przypomina sobie Ksiądz Kardynał moment, gdy kard. Felici ogłosił, że papieżem został kard. Wojtyła?
– Oczywiście. Stałem wówczas na Placu św. Piotra obok fontanny, tej po lewej stronie, patrząc w stronę bazyliki. Gdy usłyszałem imię kardynała Wojtyły, ciarki przeszły przeze mnie. Niewątpliwie było to ogromne, wielkie wzruszenie. Wszystko we mnie zadrgało. Chociaż rezultatu konklawe w jakiejś mierze się spodziewałem.
Dlaczego?
– Kard. Wojtyła przed konklawe był jednym z tych, których kandydatura była brana pod uwagę.
Czy więc rano tego dnia Ksiądz Kardynał mógł pomyśleć, że wieczorem znajdzie się po drugiej stronie Bramy Spiżowej?
– Nie, o tym nie myślałem. Ale nie będę ukrywał, że pewne sygnały z Watykanu nadchodziły już wcześniej. Przygotowywano tam chyba ok. 10 życiorysów potencjalnych kandydatów i wśród nich był także biogram kard. Wojtyły.
Skąd to Ksiądz Kardynał wiedział?
– Brakowało im niektórych szczegółów biograficznych i zwrócili się do mnie, prosząc o ich uzupełnienie.
Nie była to więc dla Księdza Kardynała wiadomość jak grom z jasnego nieba?
– Nie była. Przecież prasa światowa także pisała o możliwości wyboru kard. Wojtyły, choć podkreślano, że jest to mało prawdopodobne. Faworytami z pewnością byli kardynałowie włoscy. Niemniej kard. Wojtyła był brany pod uwagę. To wszystko nie zmienia jednak faktu, że moment ogłoszenia wyboru
przeżyłem niezwykle głęboko. Przecież wybierano i powoływano następcę Piotra. Miałem także świadomość, jakie będą konsekwencje tego wyboru dla Kościoła i dla świata, i oczywiście dla Polski.
Jakie było wejście Papieża w dom papieski? Przecież obowiązywały tam uświęcone odwieczną tradycją zwyczaje i rytuały, a w Krakowie kardynał cenił prostotę.
– Papież zachował tam krakowską prostotę. To była duża nowość wewnątrz Watykanu, ale także na zewnątrz. Chociażby taki drobiazg. Gdy przechodził papież, Gwardia Szwajcarska przyklękała. Jan Paweł II od razu im powiedział: przecież jesteście żołnierzami, nie wypada wam klękać. Jeśli chcecie okazać mi szacunek, to musicie znaleźć jakąś inną formę, ale nie klękanie. Takich drobiazgów było dużo. Można powiedzieć, że Jan Paweł II starał się temu życiu, które miało swój protokół, nadać większą zwyczajność.