Na obiedzie u katolickich Ormian

Nazwa bardziej niż charakter ośrodka określa dzielnice stolicy Armenii. Wokół dawnego przedszkola, zakupionego przed trzema laty przez jedną z ormiańskich rodzin z USA, kłębią się tumany kurzu i straszą odrapane ściany typowych dla tutejszego krajobrazu szarych bloków.

Mimo tego, miejscowi katolicy są szczęśliwi - od czasów carskich mają w stolicy Armenii swoją łacińską kaplicę przy której powstanie wkrótce także ośrodek katechetyczny. Kaplica, w której przez chwile modlił się Jan Paweł II, znajduje się na parterze, wprost naprzeciwko wejścia do którego prowadzi kilka schodów. Obok kaplicy przygotowano dla Ojca Świętego mały i bardzo skromnie urządzony pokój - proste łóżko, biurko i szafa muszą wystarczyć za całe wyposażenie.

W podobnych warunkach mieszka od pewnego czasu miejscowy biskup, a o. Antonio tłumaczy, że wspólnocie katolickiej bardziej chodzi o pokazanie, że są jednymi z tysięcy mieszkańców okolicznych osiedli, niż zrobienie na kimkolwiek wrażenia. Papieski obiad był skromny - oprócz miejscowego duchowieństwa uczestniczyli w nim także biskupi z krajów całego Zakaukazia, którzy wraz z wiernymi przybyli dziś na poranną mszę św.

"Ta wizyta to dla nas prawdziwe błogosławieństwo", tłumaczy mi zajmująca się porządkiem w całym budynku starsza kobieta i dodaje, że teraz kiedy do ośrodka na wspólny obiad Papież zaprosił także katolikosa Garegina II i jego najbliższych współpracowników "nikt nie będzie mógł już powiedzieć, że nas (Ormian - katolików, przyp. KS) nie ma!".

Gospodarze obiadu nie ukrywają, że chcieliby aby w Erywanie stanął kiedyś prawdziwy kościół. "Jest nas coraz więcej, sporo przybywa tu także gości i turystów, więc kościół jest potrzebny" tłumaczono mi w ośrodku. I choć od samej wizyty Papieża katolików nie przybędzie, to jednak ta wizja nabrała już bardzo realnych kształtów.