O znaczeniu posługi kapłańskiej i biskupiej mówił 29 czerwca przed południem Benedykt XVI podczas uroczystości świętych Piotra i Pawła, patronów Kościoła Rzymu i Wiecznego Miasta.
Papież podkreślił, że w swoim liście św. Piotr ukazuje także, że „nie wystarczy mówić”, pasterze muszą stać się „przykładem dla stada” (5, 3). „Słowo Boże niesione jest z przeszłości w teraźniejszość, jeśli jest przeżyte. To wspaniałe, jak w świętych słowo Boga staje się słowem skierowanym do naszych czasów. W takich postaciach jak Franciszek, a później Ojciec Pio i wielu innych, Chrystus stał się rzeczywiście współczesnym ich pokoleń, słowo wyszło z przeszłości i wkroczyło w teraźniejszość. Oto co znaczy być pasterzem – przykładem dla stada: żyć Słowem teraz, w wielkiej wspólnocie Kościoła świętego” – mówił papież.
Benedykt XVI zwrócił uwagę na dwa inne stwierdzenia św. Piotra, zawarte w jego liście. Przypominając słowa Apostoła „Bądźcie zawsze gotowi do obrony wobec każdego, kto domaga się od was uzasadnienia tej nadziei, która jest w was” (3, 15), Papież podkreślił, że nadzieja ta jest uzasadniona i oparta na rozumie. „Jako pasterze naszych czasów mamy za zadanie jako pierwsi zrozumieć uzasadnienie wiary. Zadanie, by nie pozostała ona zwykłą tradycją, ale uznać ją za odpowiedź na nasze pytania. Wiara wymaga naszego rozumnego udziału, który pogłębia się i oczyszcza w dzieleniu się miłością. Do naszych zadań jako pasterzy należy przeniknięcie wiary myślą, ażeby być w stanie ukazać uzasadnienie naszej nadziei w dyskusji z naszymi czasami” – wyjaśniał papież i dodał, że „samo myślenie jednak nie wystarczy, tak jak nie wystarczy samo mówienie”.
Cytując słowa św. Piotra „Jeżeli tylko zasmakowaliście, że słodki jest Pan” (2, 3), papież zauważył, że „dopiero zasmakowanie prowadzi do zobaczenia” i podał przykład uczniów na drodze do Emaus. „Jeżeli w sakramencie spotykamy Pana; jeżeli w modlitwie rozmawiamy z Nim; jeżeli w podejmowaniu codziennych decyzji potrafimy przylgnąć do Chrystusa – wówczas ‘widzimy’ coraz lepiej, jak jest On dobry. Wówczas doświadczamy, że dobrze jest być z Nim. Z tak przeżytej pewności wypływa zdolność do przekazywania wiary w sposób wiarygodny innym” - powiedział Benedykt XVI, zachęcając obecnych, by prosili Boga, ażeby „dał nam tego zasmakowania i abyśmy mogli tym samym stać się wiarygodnymi świadkami nadziei, która jest w nas”.
Ostatnią część kazania papież poświęcił znaczeniu słowa „dusza”, które, jak zwrócił uwagę, nie cieszy się dziś popularnością, tak jak „zbawienie dusz” wydaje się przejawem „chrześcijańskiego indywidualizmu”, „utraty odpowiedzialności za świat jako całość, w jego cielesności i materialności”. „Tymczasem prawda pozostaje, a brak troski o dusze, wewnętrzne zubożenie, niszczy nie tylko jednostkę, ale zagraża przeznaczeniu ludzkości jako takiej. Bez uzdrowienia dusz, bez uzdrowienia człowieka od wewnątrz nie może być zbawienia dla ludzkości. Prawdziwą chorobą dusz, którą św. Piotr określa jako ignorancję, to jest nieznajomość Boga. Kto nie zna Boga, kto przynajmniej nie szuka Go szczerze, pozostaje poza życiem (por. 1 P 1, 14). Możemy wskazywać drogę do prawdy tylko wtedy, gdy sami – w posłuszeństwie i cierpliwie – pozwalamy, aby oczyściła nas prawda” - zakończył Benedykt XVI.
Ojciec Święty w liście z okazji 100-lecia erygowania archidiecezji katowickiej.
Przyboczna straż papieża uczestniczyła w tajnych operacjach, także podczas drugiej wojny światowej.
Droga naprzód zawsze jest szansą, w złych i dobrych czasach.
Mają uwydatnić, że jest to pogrzeb pasterza i ucznia Chrystusa, a nie władcy.
W audiencji uczestniczyła żona prezydenta Ukrainy Ołena Zełenska.
Nazwał to „kwestią sprawiedliwości”, bardziej, aniżeli hojności.