Audiencja ogólna: Św. Jan Klimak i drabina życia ludzkiego

Po dwudziestu katechezach na temat św. Pawła Benedykt XVI powrócił do przedstawiania wielkich autorów życia duchowego pierwszego tysiąclecia zarówno na Wschodzie, jak i na Zachodzie. 11 lutego 8 tysiącom wiernych zgromadzonym w Auli Pawła VI papież przybliżył postać św. Jana Klimaka, żyjącego na przełomie VI i VII wieku (zmarłego ok. roku 650).

Drugą fazę drogi tworzy duchowa walka z namiętnościami. Każdy stopień drabiny łączy się z główną namiętnością, która jest określona i zdiagnozowana, z ukazaniem leczenia i z zaproponowaniem odpowiedniej cnoty. Całość tych stopni stanowi niewątpliwie najpoważniejszą rozprawę nt. strategii duchowej, jaką posiadamy. Walka z namiętnościami nabiera jednak cech pozytywnych – nie pozostaje sprawą negatywną – dzięki obrazowi „ognia” Ducha Świętego: „Ci wszyscy, którzy podejmują tę piękną walkę (por. 1 Tm 6,12), długotrwałą i ciężką, [...], wiedzą, że doszli do tego, aby rzucić się w ogień, jeśli naprawdę pragną, aby ogień niematerialny zamieszkał w nich” (1,18; 636). Ogień Ducha Świętego, który jest ogniem miłości i prawdy. Tylko siła Ducha Świętego zapewnia zwycięstwo. Ale według Jana Klimaka ważne jest uświadomienie sobie, że namiętności nie są złe same w sobie; stają się takimi przez zły użytek, jaki czyni z nich wolność człowieka. Jeśli są oczyszczone, namiętności otwierają człowieka na drogę do Boga dzięki energiom zjednoczonym z ascezą i łaską i „jeśli otrzymały od Stwórcy ład i początek..., granica cnoty nie ma końca” (26/2, 37; 1068).

Ostatnią fazą tej drogi jest doskonałość chrześcijańska, rozwijająca się na ostatnich siedmiu stopniach drabiny. Są to najwyższe stadia życia duchowego, których doświadczać mogą „hezychaści” – ludzie samotni, którzy osiągnęli wyciszenie i pokój wewnętrzny. Są one jednak również dostępne dla najgorliwszych cenobitów. Spośród trzech pierwszych: prostoty, pokory i zdolności rozeznawania, Jan – zgodnie z nauczaniem Ojców Pustyni – uważa za najważniejszy ten ostatni, to znaczy zdolność rozeznawania. Każde zachowanie należy poddać ocenie. Wszystko bowiem zależy od głębokich motywacji, które należy przesiać. Wkraczamy tutaj w istotę osoby i chodzi o wzbudzenie w pustelniku, w chrześcijaninie wrażliwości duchowej oraz „zmysłu serca”, będących darami Boga: „Po Bogu, we wszystkim jako za przewodnikiem i regułą winniśmy iść za naszym sumieniem” (26/1,5; 1013). W ten sposób osiąga się wyciszenie duszy, hezychazm dzięki któremu dusza może wychylić się ku otchłani Bożych tajemnic.

Stan wyciszenia, pokoju wewnętrznego przygotowuje hezychastę do modlitwy, która ma u Jana dwojaki charakter: „modlitwa cielesna” i „modlitwa serca”. Pierwsza jest właściwa ludziom potrzebującym wsparcia przez postawy ciała: wyciąganie rąk, wydawanie jęków, bicie się w piersi itd. (15,26; 900). Druga jest spontaniczna, ponieważ wynika z przebudzenia wrażliwości duchowej, daru Bożego dla osób oddających się modlitwie cielesnej. U Jana przybiera ona nazwę „modlitwy Jezusowej” (Iesoû euché) i polega na przyzywaniu wyłącznie imienia Jezusa, ciągłego jak oddech: „Niech pamięć o Jezusie zjednoczy się w pełni z twym oddechem, a wówczas poznasz użyteczność hezychazmu”, pokoju wewnętrznego (27/2,26; 1112). W końcu modlitwa staje się bardzo prosta, po prostu słowo „Jezus” staje się jedno z naszym oddechem.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg