Audiencja ogólna: Św. Jan Klimak i drabina życia ludzkiego

Po dwudziestu katechezach na temat św. Pawła Benedykt XVI powrócił do przedstawiania wielkich autorów życia duchowego pierwszego tysiąclecia zarówno na Wschodzie, jak i na Zachodzie. 11 lutego 8 tysiącom wiernych zgromadzonym w Auli Pawła VI papież przybliżył postać św. Jana Klimaka, żyjącego na przełomie VI i VII wieku (zmarłego ok. roku 650).

Ostatni stopień drabiny (30), ubarwiony „trzeźwym upojeniem ducha”, jest poświęcony najwyższej „trójcy cnót”: wierze, nadziei i przede wszystkim miłości. Jan mówi o miłości także jako o „eros” (ludzkiej miłości) – symbolu oblubieńczej jedności duszy z Bogiem. Wybiera następnie obraz ognia, by wyrazić żar, światło, oczyszczenie miłości przez Boga. Moc ludzkiej miłości może być skierowana na nowo ku Bogu, podobnie jak dziczkę oliwną można wszczepić w oliwkę szlachetną (por. Rz 11,24) (15,66; 893). Jan jest przekonany, że intensywne doświadczenie tego erosu sprawia, iż duszę rozwija się znacznie bardziej niż twarda walka z namiętnościami, gdyż ma ono wielką moc. Dominuje więc pozytywny charakter na naszej drodze. Miłość postrzegana jest jednak także w ścisłym powiązaniu z nadzieją. „Siłą miłości jest nadzieja: dzięki niej oczekujemy odpłaty miłości... Nadzieja jest bramą miłości... Brak nadziei niweczy miłość: są z nią powiązane nasze trudy, to ona podtrzymuje nasze zmagania i dzięki niej jesteśmy otoczeni Bożym miłosierdziem” (30,16; 1157).

Zwieńczenie Drabiny zawiera syntezę dzieła w słowach, które autor wkłada w usta samego Boga: „Niech ta drabina nauczy cię duchowej podatności na cnoty. Stoję u wierzchołka tej drabiny, jak powiedział ten mój wielki wtajemniczony (św. Paweł): „Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość – te trzy: z nich zaś największa jest miłość” (1 Kor, 13,13) (30,18; 1160).

W tym miejscu nasuwa się ostatnie pytanie: czy „Drabina”, dzieło napisane przez mnicha-pustelnika, który żył tysiąc czterysta lat temu, może nam dziś coś jeszcze powiedzieć? Czy duchowe itinerarium człowieka, który zawsze mieszkał na górze Synaj, w tak odległym okresie może być dla nas w jakiś sposób aktualne? W pierwszej chwili mogłoby się zdawać, że nasza odpowiedź powinna brzmieć „nie”, gdyż św. Jan Klimak jest dla nas zbyt odległy. Jeśli jednak przyjrzymy się bliżej, zauważymy, iż owo życie monastyczne jest jedynie wielkim symbolem życia chrzcielnego, życia chrześcijańskiego. Można powiedzieć, że wielkimi literami ukazuje to, co my wypisujemy codziennie małymi. Chodzi o symbol prorocki, ukazujący czym powinno być życie człowieka ochrzczonego, w komunii z Chrystusem, z Jego śmiercią i zmartwychwstaniem.

Dla mnie szczególnie ważne jest to, że szczytem „drabiny”, ostatnimi stopniami są równocześnie cnoty fundamentalne, pierwsze i najprostsze: wiara, nadzieja i miłość. Są one dostępne nie tylko herosom moralnym, lecz są darem Boga dla wszystkich ochrzczonych: w nich wzrasta również nasze życie. Początek jest także końcem, punkt wyjścia jest też punktem dojścia. Cała droga zmierza ku coraz bardziej radykalnej realizacji wiary, nadziei i miłości. W cnotach tych obecna jest cała drabina. Wymiar fundamentalny ma wiara, ponieważ cnota ta zakłada, iż wyrzekam się swej arogancji, swojej myśli, roszczenia do samodzielnego osądzania, bez zawierzenia innym. Konieczna jest ta droga ku pokorze, ku duchowemu dziecięctwu. Trzeba przezwyciężyć postawę arogancji mówiącej: wiem lepiej w moim dwudziestym pierwszym wieku, niż ludzie tamtych czasów. Trzeba raczej zaufać jedynie Pismu Świętemu, Słowu Bożemu, pokornie pojawić się na horyzoncie wiary, aby w ten sposób wejść w niezmiernie rozległy świat powszechny, świat Boga. Tak wzrasta nasza dusza, nasza wrażliwość serca na Boga.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama

Reklama