Kościół uruchamia własną ścieżkę lustracyjną. I zapowiada, że nie ograniczy się do przeczytania esbeckich dokumentów. "Akta służb specjalnych PRL na temat duchownych wymagają oceny etyczno-prawnej, sama analiza historyczna materiałów zgromadzonych w IPN nie wystarczy" - uznali biskupi. Dlatego w ostatnią sobotę powołali zespół ocen etyczno-prawnych - przypomina Dziennik.
O zasadach pracy tego zespołu i przewidywanym końcu lustracji biskupów opowiada Dziennikowi bp Piotr Libera:
Bogumił Łoziński: Dlaczego biskupi powołali drugi zespół, który ma analizować akta IPN na temat duchownych, czy Kościelna Komisja Historyczna nie wystarczy?
Bp Piotr Libera: Komisja historyczna ma stwierdzić, co o danym duchownym wyprodukowały tajne służby w okresie systemu komunistycznego. Biskupi uznali, że jest to obraz niepełny, często dla niektórych osób krzywdzący. Nie można oceniać biskupa tylko na podstawie zapisków jakiegoś oficera SB. Stolica Apostolska w grudniu ubiegłego roku zaleciła Episkopatowi, aby podjął próbę oceny etycznej i prawnej tych materiałów, dlatego powołaliśmy do tego celu czteroosobowy zespół, składający się z trzech prawników i etyka.
- Według jakiej procedury będzie pracował ten zespół?
- Najpierw komisja historyczna musi zakończyć prace dotyczące biskupów. Według jej przewodniczącego prof. Wojciecha Łączkowskiego nastąpi to do końca wakacji. Opracowania komisji historycznej staną się podstawą prac zespołu etyczno-prawnego. Będzie on wydawał orzeczenia dotyczące przede wszystkim biskupów, ale nie można wykluczyć, że sformułuje opinię także wobec jakiegoś księdza. Planujemy, że badanie akt dotyczących biskupów zostanie skończone do jesieni.
- Co się stanie z orzeczeniami zespołu?
- Trafią do prezydium Konferencji Episkopatu Polski, a następnie zostaną przekazane do watykańskiej Kongregacji ds. Biskupów. Znając praktykę kurii rzymskiej niewykluczone, że zajmie się nimi Sekretariat Stanu. Jeśli ocena jakiegoś biskupa będzie negatywna, to ostateczna decyzja, co z nim zrobić, należy do papieża. To jest jednak sytuacja ekstremalna i mam nadzieję, że do niej nie dojdzie.
- Czy opinia publiczna pozna orzeczenia zespołu?
- Raczej nie, bo to są materiały wewnątrzkościelne. Według mnie wystarczy, że pozna ostateczną decyzję, jeśli taka zapadnie.
- Dlaczego wierni nie mogą poznać tych orzeczeń?
- Kościół, mając na uwadze dobro i godność osoby duchownej, a przecież chodzi tu o biskupów, nie musi ujawniać wszystkich szczegółów.
- A czy abp Stanisław Wielgus może zwrócić się do zespołu ocen o opinię w swojej sprawie? Mimo orzeczenia komisji historycznej twierdzi on, że nie podjął współpracy z SB i dochodzi dobrego imienia przed sądami cywilnymi.
- Oczywiście, ma taką możliwość. Jeśli otrzyma opinię zespołu i będzie zainteresowany jej ujawnieniem, to może to zrobić, to już jego decyzja.
- Czy zespół ocen można porównać do sądu lustracyjnego?
- Zdecydowanie unikałbym takiego porównania, bo nie ma on takich możliwości prawnych. Raczej jest to zespół biegłych, ekspertów.
- Niektórzy biskupi po ujawnieniu dokumentów IPN na ich temat są oskarżani o kontakty z SB. Czy orzeczenie zespołu ocen mogłoby pomóc im w przywróceniu dobrego imienia?
- Na pewno jest to dobra droga. Publikując treść opinii zespołu, niesłusznie oskarżany biskup będzie miał możliwość walki o przywrócenie dobrego imienia, tym bardziej że za zespołem stoi autorytet episkopatu, który ten zespół powołał.
"Służy jedności wszystkich członków jednego Ciała Chrystusa.”
We wtorek odbyła się szósta kongregacja generalna kardynałów.
Bazylika Matki Bożej Większej zajmuje szczególne miejsce na sakralnej mapie Rzymu.
Chodzi o wyższą niż przewidziano liczbę kardynałów elektorów, a także o uprawnienia kard. Becciu.