Po Mszy św. i modlitwie Anioł Pański Papież prywatnie modlił się przy grobie św. Franciszka w dolnym kościele bazyliki w Asyżu. Każdego dnia przybywają tam tysiące pielgrzymów - mówi o. Ryszard Parol, franciszkanin.
„Kamienna trumna Biedaczyny z Asyżu leży jakby w żywej skale, którą dookoła wybrano tworząc wielką kryptę. Pielgrzym może dojść bardzo blisko relikwii św. Franciszka” – mówi o. Parol, który oprowadza po bazylice polskich pielgrzymów. Franciszkanin przypomina, że ostatnie „recognitio” czyli otwieranie trumny miało miejsce w styczniu 1978 r., jeszcze za pontyfikatu Pawła VI. Wtedy relikwie zostały zbadane i odpowiednio zabezpieczone.
Obecnie przechowywane są one w trzech trumnach: zewnętrzna jest kamienna, druga metalowa, a ostatnia plastikowa. Grób otoczony jest wysoką, żelazną kratą. Krypta wyłożona kamieniem asyskim, jest w stylu katakumbowym. Po jej bokach wzniesiono upamiętniono pierwszych towarzyszy św. Franciszka m.in. brata Leona, który był spowiednikiem i ojcem duchownym Biedaczyny z Asyżu.
Po modlitwie przy grobie św. Franiciszka Benedykt XVI przeszedł do zakonnego refektarza na obiad ze wspólnotą Braci Mniejszych. Uczestniczyli w nim m.in. przybyły na papieską Mszę premier Włoch Romano Prodi oraz kard. Attilo Nicora, watykański delegat ds. bazylik w Asyżu. W popołudniowy program wizyty wpisano spotkanie z niemieckimi siostrami klaryskami kapucynkami. Następnie, w górnym kościele bazyliki św. Franciszka, rozpoczęło się spotkanie z uczestnikami trwającej w Asyżu kapituły generalnej franciszkanów konwentualnych.
To doroczna tradycja rzymskich oratoriów, zapoczątkowana przez św. Pawła VI w 1969 r.
"Dar każdego życia, każdego dziecka", jest znakiem Bożej miłości i bliskości.
To już dziewiąty wyjazd Jałmużnika Papieskiego w imieniu Papieża Franciszka z pomocą na Ukrainę.
Poinformował o tym dyrektor Biura Prasowego Stolicy Apostolskiej, Matteo Bruni.
„Organizujemy konferencje i spotkania pokojowe, ale kontynuujemy produkowanie broni by zabijać”.
Pieniądze zostały przekazane przez jałmużnika papieskiego kard. Konrada Krajewskiego.